W poniedziałek rozpoczną się matury. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie termin. Początek czerwca i egzaminy dojrzałości? Niestety, pandemia mocno zmieniła rzeczywistość. Także tę szkolną. 
O wpływie koronawirusa na szkolnictwo, maturach w czasie pandemii, ale i ciasteczkach w kształcie motyli z Edytą Mierzwą, dyrektorką Zespołu Szkół im. Marii Konopnickiej w Pyskowicach, rozmawia Błażej Kupski.

Oryginalny długopis trzyma pani w ręce. Mogę taki na pamiątkę?
A jest pan tegorocznym maturzystą lub nauczycielem w naszej szkole?

Nie
To bardzo mi przykro, ale to seria limitowana. Długopis otrzymali tylko absolwenci naszego liceum oraz uczący ich pedagodzy. 

W wielu szkołach zakończenie roku szkolnego dla maturzystów miało formę wideokonferencji.
U nas było inaczej. Bardzo nam zależało, aby w sposób uroczysty, ale jednocześnie bezpieczny, pożegnać absolwentów. Bo przecież spędziliśmy z nimi prawie trzy lata! Nie mogliśmy ot tak wypuścić ich z naszych murów. Dlatego 24 kwietnia wszyscy trzecioklasiści pojawili się w szkole. Każdej uczennicy i każdemu uczniowi, przy zachowaniu rygorów sanitarnych, osobiście wręczyłam świadectwo, a tym, którzy zasłużyli – dyplomy i nagrody książkowe. Żeby osłodzić czas pandemii, wychowawczyni, Sylwia Lenek, częstowała upieczonymi przez siebie ciasteczkami w kształcie motyli. 

Domyślam się, że nawiązanie do uskrzydlonych owadów nieprzypadkowe.
Tak jak larwy przeistaczają się w piękne osobniki, tak nasi licealiści, często z nieopierzonych nastolatków, zmienili się w dorosłych, odpowiedzialnych ludzi. I teraz, mając już skrzydła, ruszają w życiową przestrzeń. A że ciastka prędzej czy później zostaną zjedzone, na pamiątkę tych niezwykłych czasów dostali długopisy. O tyle cenne, że ich liczba jest ograniczona. Będą więc pewnie za jakiś czas drogie dla kolekcjonerów. A napis na nich jednoznacznie wskazuje na pewne cechy właściciela. 

„Absolwent ZSMK 2020”.
Prawo do takiego długopisu miało 30 młodych ludzi. 

Którzy już za kilka dni przystąpią do matur. Słyszałem, że do podpisania jest kilka oświadczeń. 
Zdający muszą zapewnić na piśmie między innymi, że nikt z domowników nie jest objęty kwarantanną ani izolacją w warunkach domowych oraz że oni sami nie podlegają wyżej wymienionym rygorom.

Podczas matur kwitną kasztany. Tymczasem pylą już jarzęby i lipy. 
No i piosenka Wojciecha Gąsowskiego traci na aktualności… 

Boicie się tegorocznych egzaminów dojrzałości?
Nie. W czasie matur zrobimy wszystko, aby zniwelować ryzyko zarażenia. Na egzamin abiturienci przyjdą w maskach i rękawiczkach, a nim wejdą do sali, trzy razy zdezynfekują ręce. Tam, gdzie maturzystów mamy najwięcej, na przykład na matematyce, zdających rozsadzimy w czterech salach. 
n W połowie marca szkoły zamknięto. Szybko uruchomiono nauczanie zdalne. 
Wiem, że w skali kraju różnie z tym e-nauczaniem bywa, ale ogólnie rzecz biorąc, zrobiliśmy ogromny krok naprzód! Atak wirusa przyczynił się do usprawnienia technologii informacyjno-komunikacyjnych, tzw. TIK-u, w edukacji. 

Zatrzymajmy się na moment. Niektórzy, czytając naszą rozmowę, pierwszy raz zetkną się z tym terminem. 
TIK to rodzina technologii, które przetwarzają, gromadzą i przesyłają informacje w elektronicznej postaci. W praktyce oznacza to wykorzystanie, na przykład na lekcjach, programów do tablic interaktywnych, programów komputerowych, narzędzi online albo aplikacji dostępnych w internecie. Praca w TIK-u pozwala też na wymianę informacji cyfrowych między uczestnikami procesu edukacji lub między uczniem a urządzeniem.
Uważam, że gdyby nie nagła konieczność nauczania zdalnego, to polskiemu szkolnictwo dojście do takiego poziomu wykorzystania TIK-u zajęłoby jeszcze dobrych kilka lat. A tak, nie mając wyboru, uczyliśmy się nowych technologii i równolegle wdrażaliśmy je do pracy. Nauczyciele „Konopnickiej” chwalą możliwości wynikające z tych narzędzi, które jako szkoła oswoiliśmy, i już myślą, jak włączyć je w tradycyjne nauczanie od września. 

Wspomnieliśmy o zdalnym nauczaniu. Jak ono wygląda u was w praktyce?
Nauczyciele prowadzą typowe zajęcia online. Kiedy trwa lekcja, łączy się cała grupa. Pedagog wykłada materiał, objaśnia, zadaje ćwiczenia, ale też pyta młodych ludzi, co u nich słychać, jak się czują, czy są zdrowi. Aby nie było zakłóceń na łączach, podczas lekcji wszyscy mają wyłączone mikrofony, a często i kamerki. Dopiero gdy ktoś zabiera głos, wtedy pojawia się jego postać i słychać go w eterze. 

Media alarmują, że w Polsce brakuje sprzętu, internet jest za słaby, a z niektórymi dziećmi nie ma w ogóle kontaktu.
Właśnie dziś dostałam zgłoszenie, że jednemu z uczniów popsuł się laptop. Ale już po kłopocie: chłopak dostał nowy komputer, wypożyczony. W razie czego jest jeszcze kilka rezerwowych notebooków plus te, które wygraliśmy niedawno do naszej pracowni w konkursie #OSEWyzwanie. Tak więc u nas sprzętu nie brakuje. Co do internetu – sygnał w miejscu zamieszkania uczniów jest oczywiście różnej jakości, ale bardziej zawieszał nam się e-dziennik niż szwankowała platforma do zdalnej nauki. Pracujemy na pakiecie „G Suite” oraz w „Google Classroom”. Jesteśmy z możliwości tych programów zadowoleni. 

Z wszystkimi uczniami macie kontakt?
Nasza placówka, choć ulokowana w wielkim budynku, jeżeli chodzi o liczbę młodzieży, jest średniej wielkości. Czasem się śmieję, że jesteśmy jak szkoła prywatna, bo znamy każdego ucznia, szybko wyłapujemy jego problemy, potrzeby, predyspozycje. U nas młody człowiek nie jest anonimowy. Od początku pandemii mieliśmy oko na osoby, które mogłyby ewentualnie gdzieś nam się „rozpłynąć”. Ale wiem, bo raz w tygodniu mam z radą pedagogiczną wideonaradę, że wszyscy uczniowie są „zaopiekowani”. Czasem tylko zadziwia ich multimedialna kreatywność. (śmiech)

To znaczy? 
Bywa, że uczeń wkleja w okienku komunikatora swoje zdjęcie sprzed dosłownie chwili i udaje, iż cały czas jest obecny na lekcji. No, ale jak się nie odezwie, przywołany drugi czy trzeci raz, jego podstęp zostaje wykryty...

Rozmawiamy o licealistach. Ale Zespół Szkół im. Marii Konopnickiej to też technikum i szkoła branżowa. Kształcicie logistyków, mechaników, fryzjerów, ślusarzy. Powierzyłaby pani swoje auto mechanikowi, który uczył się fachu na odległość? 
Kształcimy w przeszło 15 zawodach. To uczniowie sami wybierają, czym chcieliby się zajmować. My tylko łączymy ich z odpowiednimi pracodawcami. W pierwszym roku nauki młodzież szkoły branżowej przez trzy dni uczy się przedmiotów ogólnokształcących, a kolejne dwa przechodzi praktyki zawodowe. Przez pandemię te ostatnie zostały jednak na kilka tygodni zawieszone. Zdalnie uczyliśmy więc matematyki, języka polskiego czy historii, a nie naprawy skrzyni biegów. Proszę być zatem spokojnym. Zresztą, praktyki zostały już „odmrożone”, a to, co uczniowie stracili, nadrobią w czerwcu i lipcu. 

Czuję się uspokojony. Tym bardziej że od roku w Pyskowicach funkcjonuje także technikum. 
Przyszłych logistyków i spedytorów będziemy niedługo kształcić w najnowocześniejszych w regionie pracowniach. Dosłownie na dniach wchodzi firma, która wygrała przetarg i do 20 sierpnia w technikum powstaną dwie pracownie – transportowa i spedycyjna oraz dedykowana im serwerownia. Kwota projektu to ponad 700 tysięcy złotych. 

Proszę uchylić rąbka tajemnicy: co będzie się w nich mieściło?
Przede wszystkim wysokiej jakości komputery, na których zainstalowane zostanie specjalistyczne oprogramowanie. Takiego używają dziś największe centra logistyczne. Są to bardzo drogie formaty: koszt licencji na jedno stanowisko wynosi ponad trzy tysiące złotych. W pomieszczeniu znajdą się też kolektory danych, czytniki do kolektorów, drukarki kodów kreskowych, urządzenia symulacyjne, jak kopia auta ciężarowego czy wózka widłowego w skali 1: 10. Uczniowie, w ramach lekcji, poćwiczą chociażby pakowanie ładunku, aby jak najbardziej wydajnie wykorzystać przestrzeń samochodowej „paki”.

Skąd na to wszystko pieniądze?
Korzystamy ze środków unijnych. Wspomniana pracownia powstaje w ramach tzw. projektu twardego. Ale od 1 września realizować będziemy również projekt miękki, tworzymy bowiem laboratorium języków obcych dla logistyków. Uczniowie nauczą się tam specjalistycznego języka zawodowego. Niedługo powinno się też rozstrzygnąć, czy dostaniemy pieniądze z Funduszy Norweskich. Bo jeżeli decyzja będzie dla nas korzystna, to nie pozna pan otoczenia szkoły.

Szkoły, której budynek jest zabytkiem. 
I jest to wartość placówki, ale w „Konopnickiej” tylko mury i stojące na dziedzińcu mamuty są stare. Z ewentualnych środków norweskich chcemy zrewitalizować otoczenie budynku. Wykorzystując nasze piękne położenie, planujemy uruchomić kino plenerowe, ustawić multimedialne ławeczki, otworzyć wypożyczalnię leżaków, a cały kompleks efektownie podświetlić. Marzy nam się takie centrum kultury na świeżym powietrzu, otwarte dla wszystkich, które jeszcze bardziej zintegruje szkołę z miastem. To tylko część najbliższych planów. Ich koszt, jeśli projekt dostałby dofinansowanie, szacujemy na cztery miliony złotych. 

Nim objęła pani funkcję dyrektora pyskowickiego zespołu szkół, kierowała Gliwickim Ośrodkiem Metodycznym. Specyfikę projektów edukacyjnych zna pani od podszewki. 
Nie ukrywam, że zdobyte doświadczenie i umiejętności wykorzystuję w obecnej pracy. Ale to chyba dobrze, prawda? 

Z pewnością. Ale czy w starostwie nie mają już dość, gdy słyszą panią w słuchawce? Bo ile można coś wymyślać, tym bardziej że zawsze jakiś wkład własny jest niezbędny. 
(śmiech) Chyba nie jest tak źle, a poza tym gros inicjatyw wychodzi od organu prowadzącego. Bardzo sobie cenię współpracę z wicestarostą powiatu gliwickiego Adamem Wojtowiczem. To bardzo zaangażowany w edukację samorządowiec. Jest na bieżąco z projektami i grantami, dzięki czemu oświata dynamicznie rozwija się w całym powiecie. 


Edyta Mierzwa – z wykształcenia historyk ze specjalnością pedagogiczną. Z edukacją związana od wielu lat: najpierw jako nauczycielka historii, potem doradca metodyczny ds. historii oraz WOS, a następnie konsultantka Gliwickiego Ośrodka Metodycznego ds. edukacji oraz projektów edukacyjnych, była dyrektor Gliwickiego Ośrodka Metodycznego. Od 1 września 2018 roku dyrektor Zespołu Szkół im. Marii Konopnickiej w Pyskowicach. Realizowała kilka projektów edukacyjnych, skierowanych do nauczycieli, z zakresu edukacji prawnej, społecznej i obywatelskiej oraz antydyskryminacyjnej. Ekspert Ośrodka Rozwoju Edukacji w Warszawie w ramach programów: „Jak wspomagać szkoły w rozwijaniu kompetencji kluczowych uczniów”, „Szkoła demokracji – szkoła samorządności”, „Edukacja prawna w podstawie programowej”. 

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj