Krzesła stoją w okręgu, ktoś dosuwa jedno o szerokość stopy, ktoś inny chowa telefon do plecaka. Przez chwilę nikt nie mówi; to nie jest niezręczność, raczej rodzaj gotowości. Pierwszy odzywa się mężczyzna w dżinsowej koszuli: „chciałbym porozmawiać o granicach”. Drugi dopowiada „o relacjach”. Trzeci, po dłuższej pauzie: „o złości”. Zdania wybrzmiewają bez komentarza. Nie ma tu konferencyjnego tonu ani zamaszystych deklaracji. Słowa zostają w pokoju. I to wystarcza, by zacząć.

Krąg dla każdego mężczyzny

W Gliwicach działają obecnie dwa męskie kręgi — po około dziesięć osób każdy. Najmłodsi uczestnicy spotkań przekroczyli dwudziestkę, najstarsi zbliżają się do sześćdziesiątki, najliczniejsza jest grupa 35–50-latków. Widać zawodowy przekrój miasta: kierownik zmiany w roboczych butach, właściciel firmy w marynarce, student z plecakiem, nauczyciel WF-u w bluzie. Łączy ich to, że przychodzą z tematami, o których chcą rozmawiać z innymi mężczyznami. – Męskie kręgi to przestrzeń, w której siadamy i  rozmawiamy o tym, o czym czasem boimy się rozmawiać - wyjaśnia Daniel Szkudlarski, moderator męskich kręgów. Ton jego głosu jest spokojny, bez dydaktycznego zacięcia. Zastrzega od razu: nie jest psychologiem, nie stawia diagnoz. Pilnuje ram, żeby spotkanie miało bezpieczny bieg i własny rytm.

Zasady grupy mieszczą się na jednej kartce: poufność, brak ocen, pytanie o zgodę. To, co zostanie wypowiedziane, pozostanie w tym miejscu. Zamiast „powinieneś”, słychać „u mnie było tak…”. Jeśli ktoś chce odnieść się do czyjejś historii, pyta: „czy mogę się do ciebie odnieść?”. Brzmi zwyczajnie, a działa lepiej niż najbardziej błyskotliwa rada.
Krąg trwa zwykle około dwóch i pół godziny. Wystarczająco długo, by opadło napięcie, które się wnosi z ulicy, i by usłyszeć słowa, których się potrzebuje i usłyszeć samego siebie.

O czym rozmawiają mężczyźni

Tematy przychodzą same: relacje, dzieci, zmęczenie, bezradność, złość, której człowiek się wstydzi, i strach, którego nie umie nazwać. Najpierw bywa trudno. - Czasem mężczyzna nie potrafi powiedzieć, co czuje, bo nikt go tego nie nauczył — opowiada Daniel. W głowie odzywają się stare komunikaty: nie płacz, bo chłopaki nie płaczą; ogarnij się, nie marudź. Taki plecak społecznych oczekiwań nie rozładowuje się w pięć minut. A jednak, kiedy nikt nie ocenia i nie licytuje się doświadczeniami, pancerz pęka szybciej, niż się zakładało. Padają zdania, których nie było słychać latami, i pytania, które trafiają w sedno: „co mogę zrobić, zanim znów wybuchnę?”, „jak powiedzieć, że potrzebuję spokoju, nie raniąc?”. Zamiast poradników — historie. Zamiast recept — próby, błędy, powroty.

Mniej ucieczek w alkohol

Po kilku tygodniach uczestnicy mówią podobne rzeczy: „wreszcie mogę ze sobą porozmawiać”, „w domu mówią, że jestem innym mężczyzną”. Nie chodzi o spektakularne zwroty akcji. Raczej o korekty kursu: krótszy lot złości, dłuższe słuchanie, mniej ucieczek w alkohol czy w pracę – przed samym sobą. Ktoś pierwszy raz od dawna formułuje prośbę zamiast pretensji. Ktoś inny odkrywa, że „nie wiem” może być początkiem rozmowy, a nie końcem. Daniel przywołuje zdanie usłyszane na szkoleniu - krąg to kolektywny ojciec, bo wspólnie razem mamy wiele lat doświadczenia, którym możemy się podzielić.

Stereotypy i pęknięcia

„Mężczyźni nie rozmawiają” — ten skrót powraca jak bumerang. - To nieprawda — odpowiada Daniel Szkudlarski. - Mężczyźni chcą rozmawiać, potrzebują tylko bezpiecznych warunków.
Spotkania prowadzone są przez absolwentów kursu na moderatora organizowanego przez Fundację Masculinum. W Polsce i w kilku krajach Europy działa dziś około 120 moderatorów. Do kręgu trafia się najczęściej z mapy kontaktów fundacji, czasem z plakatu na osiedlu albo z ulotki — kilka takich krąży w miejscach, gdzie bywają rodzice niemowląt. Oczywiście spotkania są płatne. Opłata pokrywa salę i pracę prowadzącego.

Jeśli chcesz dołączyć do męskich kręgów, napisz do Daniela Szkudlarskiego:  meskikrag.gliwice@gmail.com, tel. 796 033 020.

Daniel często widzi ten sam obraz: ktoś staje w drzwiach, niepewnie rozgląda się po sali i spogląda na krąg krzeseł. Początkowo wchodząc na spotkanie można odczuć lekką niepewność, co jest naturalne, natomiast z każdą minutą to uczucie zastępowane jest otwartością na siebie nawzajem. Trudno powiedzieć, jaką drogę odkryje mężczyzna, który zdecyduje się przyjść na męskie kręgi. Jedno jest pewne – po przekroczeniu progu zostanie przywitany słowami: Nie bój się spotkać nieoczekiwanego.

Adriana Urgacz-Kuźniak