- Wróciliśmy do gry i działamy po staremu - mówi anonimowy policjant z Gliwic. Ale dodaje, że podpisane przez związki zawodowe i MSWiA porozumienie nie rozwiązuje problemów w formacji. Nie chodzi wszak tylko o pieniądze czy prawa emerytalne. Mundurowi chcą gruntownej reformy.  O co chodzi policjantom?
Protestujący z Gliwic mówią, że powody policyjnego strajku świetnie opisali w swoim liście funkcjonariusze z Łodzi. Wymienili je w kilku punktach, pod którymi podpisują się i mundurowi naszego garnizonu. List może trochę szokuje, ale pokazuje szczerze, co jest prawdziwym problemem polskiej policji. Publikujemy fragmenty.  

Oto sześć bolączek policjantów, także tych z Gliwic.  

1. Braki kadrowe/przepracowanie/przemęczenie

Po zmianach systemu emerytalnego nie ma chętnych do wstąpienia w szeregi policji. Mimo obniżenia wymogów (łatwiej zdać egzaminy wstępne) i niskiego bezrobocia niewielu chce założyć niebieski mundur. Tymczasem zadań do realizacji nie ubyło. Pracujemy świątek i piątek, nie odbieramy nadgodzin. Prowadzimy po kilkadziesiąt dochodzeń jednocześnie. Wszystko się jakoś kręci tylko dzięki poświęceniu i powszechnym fałszowaniu policyjnych statystyk.

2. Podwyżki

Żołnierze dostali w ostatnim czasie kilka podwyżek. I tak: szeregowy czekający w koszarach na wojnę jest wynagradzany o tysiąc złotych więcej od śledczego/detektywa z 10-letnim stażem. Dodatkowo żołnierze dostają pieniądze za udział w ćwiczeniach, jak skok ze spadochronem (500 zł), ekwiwalent pieniężny i inne. 

Nikt nie bierze pod uwagę, że w przypadku konfliktu zbrojnego my też będziemy ginąć z bronią w ręku, choć w mundurze innego koloru. A w czasie pokoju to my codziennie konfrontujemy się ze złem. Wchodzimy do melin, by „pacyfikować” zapijaczonych, naćpanych mężów i konkubentów, w środku nocy robimy oględziny trupa w mieszkaniu pełnym wszy i pluskiew, gdzie w kącie stoi wiadro sfermentowanych odchodów... 

Nocna służba oznacza często kilkanaście interwencji. Pracujemy w nocy i nikt nam za to (dodatkowo) nie płaci. Pracujemy w święta i nikt nam za to nie płaci. Pracujemy na dwunastogodzinnych „szychtach” i nikt się nie zastanawia, jak ciało i umysł wariują, kiedy po iluś wykonanych czynnościach jedziemy na kolejne o czwartej rano, nie wiedząc, kiedy skończymy. Dlatego podwyżki dla wojaków, z pominięciem nas, odebraliśmy jako siarczysty policzek.

3. Statystyka

Kłamią wszyscy (przełożeni wyższego szczebla też) i od zawsze w tym samym celu: pan minister, który, z założenia (?), nie zna się na policji, ma dostać wyniki, by podać je w mediach i ogłosić kolejny sukces: wykrywalność rośnie, ilość policjantów na ulicy rośnie (mimo że funkcjonariuszy ubywa!), niezwykle skuteczne są rządowe programy... 

By minister mógł ogłosić „ciemnemu ludowi” sukces tysiąclecia, kadra dowódcza policji, jak kraj długi i szeroki, musi podawać fałszywe dane, układać pracę podwładnych tak, żeby wielki policyjny przekręt był możliwy. Tabelka w policyjnym Excelu wszystko zniesie... 

Brakuje „wykrycia w mieniu”? Proszę bardzo: oto mamy włamania do piwnic i sprawcę (bezdomny). Co robimy? Każdą piwnicę, z której skradziono parę kaloszy i słoik ogórków, traktujemy jako oddzielne zdarzenie. I mamy wykrytych dwadzieścia włamań! Brawo my!  

Realizujemy z sukcesem czynności związane z procedurą Niebieskiej Karty? Oczywiście: zza biurka. W ramach Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa? Oczywiście: w klawiaturę można klepać bez końca.  

Nikogo nie obchodzi prawda, rzeczywistość. Ważna jest propaganda sukcesu. Policja, z punktu widzenia tego, jak przekłamuje się statystykę, wciąż jest instytucją niezdekomunizowaną. 

4. Nepotyzm i inne podłości

Powszechnie wiadomo, że gros karier w policji dzieje się za sprawą tatusiów, mamuś, wujków, cioć i dobrych znajomych. Nie wiadomo, jak trzeba by pracować, żeby z komisariatu dostać się do KMP albo KWP. Jedno, co wiadomo: dobrze mieć tam „wujka”. Oczywiście, nie dotyczy to każdego awansu, zdarzają się kariery ciężko wypracowane, które powinny być normą. 

Często też policjanci wykonujący tę samą pracę są różnie wynagradzani. Kolejna sprawa: ciepłe posadki. Niby od kilku lat policjanci nie powinni wykonywać czynności powierzonych cywilom, ale, wicie rozumicie, zawsze się znajdzie jakiś Wydział Spraw Różnych i Nikomu Niepotrzebnych, gdzie zatrudni się pociotka, który wstąpił w szeregi nie po to, by się spocić przy łapaniu bandytów. 

Są też w policji pule dodatkowego grosza dla wybranych: za oszczędności, za „wyniki” itd. Temu się da, tamtemu nie, komendantowi wojewódzkiemu zawsze. 

5. Głupota

Policjant niefunkcyjny, który haruje jak wół, z dnia na dzień dowiaduje się, że zamiast odpocząć w jedyny wolny weekend w miesiącu, idzie na zabezpieczenie imprezy. Obstawmy więc wszystko: wystawę zwierząt domowych, marsz emerytów, powrót pielgrzymów i piknik w przedszkolu... No i cmentarze. Bo 1 listopada na pewno Polacy zaczną się na cmentarzach na siebie rzucać, a z grobów wstaną zombie, by wszystkich zeżreć. Więc: niech policjant zapier...., przepraszamy, służy. Przecież wiedział, do jakiej przychodzi roboty.

6. Ignorancja

Nic tak nie boli, jak oskarżenie o nieprofesjonalizm. Kiedy zakładamy kajdanki panu Frasyniukowi, spadają na nas gromy ze strony liberalnej części sceny politycznej i mediów. A "Ustawa o środkach przymusu bezpośredniego" nie dała policjantom konwojującym innej możliwości. Musieli skuć pana Władysława. Zrobili to, będąc do bólu grzecznymi. 

Kiedy policjant obezwładnia córkę radnej PiS, minister mówi o przesadzie (prawdopodobnie policjanci powinni przeprosić, że przystępują do czynności, kupić czekoladki i kwiaty). Kiedy zostają zmuszeni do popełnienia przestępstwa (przekroczenie uprawnień) i stawiają pani, która na ścianie biura poselskiego PiS nabazgrała skrót PZPR, absurdalne zarzuty o propagowanie totalitaryzmu, minister z niemądrym uśmieszkiem mówi, że może przesadzono... 

Boli nas ignorancja ministrów i dziennikarzy nieznających "Ustawy o policji", Kodeksu Karnego, Kodeksu Postępowania Karnego... Ustawy, w oparciu o które pracujemy, są przecież ogólnodostępne. Minister powinien je znać. Łatwo jest przeciąć wstęgę i odsłaniać pomniki „ku czci”. Trudniej zdefiniować problem, posiadać wiedzę, być profesjonalistą. 

My profesjonalistami jesteśmy. Zmuszani do pracy za pieniądze nieadekwatne do podejmowanego wysiłku, mimo wielu patologii w naszej formacji, kochamy tę pracę i jesteśmy z niej dumni. 

Żądamy zmian! Chcemy wielkiej reformy policji. Jest nam przykro, że naruszyliśmy tabu i musieliśmy uciec się do absencji chorobowej. Nie chcemy tego więcej robić. Ale niech ktoś, do k... nędzy, wreszcie się zajmie policją! 

(sława)












wstecz

Komentarze (0) Skomentuj