Dyrektor Centrum Kultury w Knurowie odszedł po długiej chorobie. Miał 56 lat.
Przypominamy jego portret, zamieszczony na łamach „Nowin" w 2015 roku. 
Wszyscy knurowianie znają go jako dyrektora lokalnego centrum kultury. Mało kto wie, że z zawodu jest muzykiem i w wolnych chwilach oddaje się  muzycznej pasji, grając wspólnie ze swoim osiemnastoletnim synem Mateuszem. Lubi wracać do Lubiąża, w województwie małopolskim, gdzie jest jego rodzinny dom. Gdy tylko ma trochę wolnego czasu, pędzi tam, by kosić trawę, remontować posiadłość bądź oddawać się innym męskim przyjemnościom. Jego hasło to: „alleluja i do przodu”. Bez sztucznych sentencji. Nie poruszają go.

Funkcję dyrektora w Centrum Kultury w Knurowie pełni od piętnastu lat i uwielbia to robić. Największym sukcesem dla niego jest to, że ludzie, z którymi pracuje, obdarzają go szacunkiem. Jest szefem, ale nie dyktatorem. Wyrozumiałym człowiekiem, ale nie naiwnym. Budzi respekt przez swoją osobowość, nie tylko ze względu na pozycję społeczną. Zanim zaczął się spełniać na stanowisku kierowniczym, był instruktorem nauki gry na instrumentach w domu kultury. Po godzinach dorabiał jako muzyk – od zespołów folklorystycznych po dansingi – trzeba było sobie radzić przy skromnej pensji. 

– Istotne jest dla mnie teraz, że z jednej wypłaty potrafię utrzymać rodzinę. To ważne, nie miałem tego jeszcze z dziesięć lat po studiach. Wtedy żyłem schematem: z pracy do pracy, później do kolejnej. Dwie, trzy godziny snu. Każdy musiał znaleźć jakiś sposób, by zadbać o bliskich – wspomina Kosowski. 

Największa wartość w życiu, według niego, mieści się w jednym słowie: odpowiedzialność. Uwielbia pracować, przebywać z ludźmi odpowiedzialnymi, na których po prostu można liczyć. Z uwagi na swoje stanowisko włada różnorodnymi jednostkami: bibliotekami, lokalną gazetą, kinem, Domem Kultury w Szczygłowicach, zespołami muzycznymi zrzeszonymi wokół tzw. Hard Rocka, klubem kultury lokalnej Sztukaterią. Jest dumny ze wszystkich swoich placówek. 
– Wydawać by się mogło, że dyrektor centrum kultury to ma miłą pracę: imprezki, koncerciki. Niestety, nie. To jest normalny zakład pracy – wyjaśnia Kosowski. To w jego kwestii leżą niejednokrotnie trudne decyzje, koordynowanie pracy placówek, zarządzanie kulturą i pracownikami na etatach. Tym bardziej że administrowanie pieniędzmi publicznymi podlega ścisłym kontrolom i inspekcjom. 

Jest człowiekiem twardo stąpającym po ziemi, z realistycznymi marzeniami. Spokojne życie – ot, to wszystko, o czym marzy człowiek, który sprawuje władzę nad knurowską kulturą. 

(archiwum NG)
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj