Don McCullin, nestor fotoreporterów, powiedział kiedyś, że fotografia nie jest związana z patrzeniem, lecz czuciem. - Jeżeli nie czujesz nic w tym, na co patrzysz, nigdy nie uda ci się sprawić, aby ludzie, patrząc na twoje zdjęcia, cokolwiek odczuwali – mówił. 58-letni Jan Turkiewicz z Pyskowic podpisuje się pod tym stwierdzeniem obiema rękami. Znajomi mówią o nim, że to najprawdopodobniej najlepszy burmistrz wśród fotografów i najlepszy fotograf wśród burmistrzów.
Nie bez kozery, bo na przełomie wieków sprawował funkcję burmistrza w pyskowickim magistracie. - Bez wątpienia był to fajny okres, ale absorbujący czasowo. Teraz mogę się poświęcić pasji, jaką jest fotografia – mówi.

Swoim hobby zajął się dość późno. Miał 20 lat, gdy znalazł w domu aparat Kodak Retina. - W pewnym momencie zaczął mnie nieco ograniczać – opowiada. - Brakowało mi w nim pewnych możliwości i kupiłem pierwszą lustrzankę. Wtedy studiowałem i miałem to szczęście, że w akademiku była ciemnia. Starsi, bardziej doświadczeni koledzy podpowiadali, jak wywoływać film, jak robić dobre zdjęcia. Wtedy jeszcze czarno-białe. Później miałem epizod z fotografią kolorową, aż w końcu nadeszła era cyfrówek.

Turkiewicz najbardziej lubi fotografię makro, robienie zdjęć niewielkim obiektom z dużym powiększeniem. Ale nie tylko. Uwielbia uwieczniać ptaki. Niecenionym narzędziem są wtedy teleobiektywy. Fascynuje go przyroda, a idealnym poligonem doświadczalnym jest ogródek. Często siedzi w nim o świcie lub zmierzchu i fotografuje owady, krople rosy, przelatujące klucze ptaków. Sporą kolekcję stanowią fotki z jego górskich wypraw w Tary czy Alpy.

- Nie robię portretów, bo nie potrafię – mówi szczerze. - Choć czasem mi się udaje (śmiech). Nie jestem zwolennikiem metody „bum”, czyli bezmyślnego używania migawki. Zdjęcia powinny być przemyślane, bo z masy trudno wyłowić te najlepsze. Ktoś kiedyś powiedział: „myśl o zdjęciu zawsze przed jego zrobieniem i po. Nigdy w trakcie. Sekretem jest czas. Nie musisz działać szybko. Fotografowany model musi zapomnieć o tobie, a gdy już to się stanie, musisz działać bardzo szybko”.

Pan Jan ciągle doskonali swój warsztat, dzięki literaturze, internetowi. Udziela się na dwóch portalach – pl.foto i światobrazu.pl. Działa też aktywnie w chorzowskiej grupie artystycznej „Sztuka bez barier 14”, gdzie z podobnymi jemu pasjonatami wymienia się doświadczeniem.

W fotografowaniu dla Turkiewicza najpiękniejsze jest utrwalanie chwili. - To taki przypominacz, pamięć zewnętrzna, która przywołuje fakty z życia, miejsca, które się odwiedziło, ludzi, których poznało - przekonuje. - Na zdjęciach pojawiają się efekty, jakich na co dzień nie widzimy.

Na dowód pan Jan pokazuje zbliżenie przebiśniegu na tle zachodzącego słońca. -To są przecież obrazy rzeczywiste, ale bez aparatu nigdy byśmy ich nie zobaczyli - tłumaczy.

Na koniec pytam, które ze zdjęć jest jego ulubionym. - To, które zrobię jutro – odpowiada.

(san)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj