Na skwerze za urzędem miejskim zmiana. Pojawiło się betonowe pudło, czyli stacja generatorowa. Ale zniknęła część pergoli z zielenią. Urzędnicy zapewniają, że nic się nie stało. Bo przecież pergole powrócą. 
Kiedy zdjęto płachty zakrywające budowlę, okazało się, że zieleniec „wzbogacił się” o pokaźnych rozmiarów stację.Pomysł na takie rozwiązanie przestrzenne, w dodatku dewastujące część terenu z zielenią, spotkał się z falą krytyki gliwiczan. 

Urzędnicy tłumaczą, że całość zaprojektowano tak, aby budynek maksymalnie wkomponować w otoczenie. - Obiekt obłożono płytką klinkierową nawiązującą do cegły słupków pergoli, zostanie też osłonięty pnączami – wyjaśnia Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta miasta. Twierdzi też, że stacja jest konieczna dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego urzędu i sporej części śródmieścia. 

- Stara była ulokowana w piwnicy urzędu, co stwarzało potencjalne, poważne, zagrożenie pożarowe i nie tylko. Dziś już nie wolno lokować takich stacji w piwnicach. W jednej z komór nowej umieszczono agregat prądotwórczy na wypadek zaniku napięcia w sieci miejskiej, co pozwoli na zapewnienie ciągłości działania, a przede wszystkim zabezpieczenie wszelkich danych gromadzonych i przetwarzanych w urzędzie. W pozostałych komorach znajdują się transformatory i inne urządzenia potrzebne do obsługi stacji – tłumaczy rzecznik.

Miasto wydało na ten cel ponad milion złotych.  

UM podjął decyzję o wybudowaniu stacji na skwerze Doncaster po analizie możliwych lokalizacji i konsultacjach z firmą Tauron Dystrybucja S.A. W grę wchodziły tereny w promieniu 100 metrów od urzędu, na gruncie należącym do miasta. Rozważano na przykład pas miejsc parkingowych przy ul. Wybrzeże Wojska Polskiego (od strony rzeki), ale Tauron nie zgodził się na takie rozwiązanie. Dlaczego? Bo stacja mogłaby zostać uszkodzona w przypadku podniesienia się poziom wody na Kłodnicy. 

- Z kolei umieszczenie jej poza obszarem zagospodarowanej zieleni skweru Doncaster, ze względu na duże zagęszczenie instalacji podziemnych, wiązało się ze wzrostem kosztów inwestycji z powodu konieczności przebudowy tych instalacji – dodaje Jarzębowski. I wyjaśnia, że miasto nie dysponuje inną nieruchomością w promieniu 100 m od budynku urzędu. A taką odległość ustalono z Tauronem jako graniczną dla uniknięcia strat przesyłanej energii elektrycznej oraz optymalizacji kosztów realizacji inwestycji.  

Jakub Kowalski z portalu Gruba Tektura, zajmującego się architekturą i przestrzenią miejską, uważa, że skwer Doncaster potraktowano z wrażliwością zbliżoną do tej, która towarzyszyła  budowniczym obiektów technicznych nad tunelem DTŚ. Jego zdaniem, pergole, choć przez niektórych określane jako kiczowate (zwłaszcza w odniesieniu do poprzedniej aranżacji skweru), są kluczem popularności tej przestrzeni. 

- W mojej opinii o podobne kompozycje należy bezwzględnie dbać, a nie cyklicznie modernizować z powodu powstawania odpadów projektowych w trakcie realizacji innych inwestycji. Takim właśnie odpadem jest stacja, której istnienia nie przewidziano podczas zlecania przebudowy skweru. Opisywany problem jest oczywiście mały w obliczu wszystkich procesów toczących się w mieście - nawet w porównaniu do przebudowy gmachu urzędu miejskiego. Ogromne zainteresowanie, z jakim spotkała się ta sprawa, potwierdza jednak, że kwestia jakości przestrzeni publicznej nie jest tylko sformułowaniem nadużywanym przez architektów, ale czymś ważnym dla zwykłych mieszkańców - mówi Kowalski.

Być może dzięki nagłośnieniu takich sytuacji, jak ta ze skweru Doncaster, urzędnicy będą przykładać jeszcze większą wagę do lokalizacji elementów małej architektury, ich wyglądu oraz sposobu użytkowania.  

Małgorzata Lichecka

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj