Kto choć raz był w parku przy Łabędzkiej, widział korzystających z toru do jazdy ekstremalnej. Utworzono go w 2004 roku i od tego momentu rowerzyści w każdym wieku poświęcali wolny czas na treningi i doskonalenie umiejętności.
Miejsce przyciągało nie tylko miejscowych pasjonatów, także tych spoza regionu. - Dla nas ten tor to niezapomniane wspomnienia, dlatego darzymy go sporym sentymentem. Wielu z nas zaczynało tu swoją przygodę mając po 20 lat, by kilka lat później przychodzić tu ze swoimi dziećmi – mówią rowerzyści.  

Niestety, ulubiony, a co najważniejsze najpopularniejszy tor w mieście, jest zagrożony. - Już raz, właśnie w 2004 roku musieliśmy go ratować i udało się. Teraz też zrobimy wszystko by został – dodają ci, którzy aktywnie włączyli się w jego obronę.  

Sprawa nabrała tempa w momencie gdy ktoś z MZUK powiedział przebywającym akurat na torze młodym ludziom o planowanej modernizacji  i utworzeniu w tym miejscu "górki saneczkowej". - Kiedy dostałem taką informację praktycznie od razu napisałem maila do MZUK z prośbą o wyjaśnienie. Pozostała bez odpowiedzi, dlatego postanowiłem skontaktować się telefonicznie. Z rozmowy wynikało, że firma dzierżawiąca teren zakończyła umowę w lipcu 2019 r. Dowiedziałem się również o problemach ze skontaktowaniem się z potencjalnymi osobami zainteresowanymi dalszym użytkowaniem toru -  tłumaczy Marek Godyń, przedstawiciel rowerzystów.   

Potwierdza to Iwona Janik, rzeczniczka MZUK  - W czerwcu 2019 roku dobiegła końca umowa użyczenia z firmą, która od 2016 roku zajmowała się torem w parku Szwajcaria. W związku z odmową przedłużenia dotychczas obowiązującej umowy rozpoczęliśmy poszukiwania innego podmiotu. Wystosowaliśmy pismo do Gliwickiej Rady Rowerowej z prośbą o wskazanie grup lub stowarzyszeń mogących zająć się torem rowerowym. W odpowiedzi otrzymaliśmy informację, że Rada nie jest w posiadaniu tego typu danych – wyjaśnia Janik.

W grudniu 2019 roku MZUK przesłał również pismo do Rady Dzielnicy Stare Gliwice by wysondować ich stanowisko co do przyszłości toru: pozostawić go w dotychczasowym kształcie czy też rozważyć powrót do formy terenu sprzed 2004 roku,  czyli górki saneczkowej. - Trwają rozmowy i żadnych decyzji nie podjęto - zapewnia rzeczniczka. 

Rowerzyści dowiedzieli się, że jeśli chcą, sami mogą zarządzać torem. Ale wtedy ponosiliby odpowiedzialność za korzystających. Jeśli doszłoby do wypadku, sprawa skończyłaby się w sądzie. Gdyby przystali na propozycję MZUK, musieliby się ubezpieczyć i ustalić warunki przekazania toru. - Chcieliśmy się spotkać i to omówić, ale okazało się, że bez biurokracji ani rusz. Doszliśmy do wniosku, że przeanalizujemy sprawę i przeliczymy koszty ewentualnej dzierżawy oraz ubezpieczenia takiego miejsca. Po oszacowaniu postawiliśmy po prostu wziąć sprawę w swoje ręce i zebrać środki na portalu www.zrzutka.pl. Przyznam szczerze, że nie spodziewaliśmy się tak  dużego odzewu – mówi Godyń. Dzień po uruchomieniu zrzutki zadzwonił do niego pracownik MZUK  i  w końcu zaproponował spotkanie. Ustalono nawet konkretny termin - 23 stycznia.

Od lat konserwacją i utrzymaniem toru zajmują się aktywni rowerzyści: zbierają śmieci, koszą trawę, dbają o stan techniczny, tak by był on bezpieczny dla wszystkich użytkowników, zaś potrzebne materiały oraz narzędzia pochodzą z prywatnych środków. W tym czasie MZUK postawił przy torze trzy ławki oraz dwie tablice z regulaminem.

Z toru rowerowego można korzystać przez cały rok a miejsce cieszy się niesłabnącą popularnością. Na przykład w czasie ferii młodzież (i nie tylko) aktywie spędza tam czas. W sezonie wiosenno-letnim, w weekendy, trenuje po 20, 30 osób. - Biorąc pod uwagę „dzikość” tego miejsca to naprawdę dużo. Sam widziałem najmłodszych,  którzy ledwo co odczepili boczne kółka od rowerów,  by z asekurującymi ich rodzicami pokonywać przeszkody –stwierdza Godyń i dodaje, że dziś turystyka rowerowa rozwija się w szalonym tempie i takich miejsc jak tor rowerowy w parku Szwajcaria powinno przybywać.  

MZUK twierdzi, że utrzymanie toru rowerowego jest nadal możliwe i rozważane.   - Ale ze względu na charakter i jego główne przeznaczenie, warunkiem koniecznym jest przede wszystkim zawarcie umowy użyczenia z podmiotem, który zajmuje się sportem ekstremalnym i weźmie odpowiedzialność za osoby korzystające z obiektu – wyjaśnia Janik. 


wstecz

Komentarze (0) Skomentuj