Sobotni koncert Ellinga na pewno zaliczymy do wielkich wydarzeń tego festiwalu. Jeden z najlepszych wokalistów jazzowych na świecie stanął przed publicznością na scenie Teatru Miejskiego w Gliwicach i podbił ją bezpretensjonalnym wdziękiem, ciepłem i niesamowitą świadomością własnego warsztatu wokalnego. 
Utytułowany zdobywca wielu nagród i zwycięzca niezliczonych branżowych konkursów okazał się osobowością na miarę poprzedzającej go sławy. Towarzyszący mu muzycy nie pozostawali w tyle, wspaniale dopełniając aksamitny wokal Ellinga. Stanowili cudownie zgraną ekipę, ale zostawiali sobie dość przestrzeni na indywidualne improwizacje, po prostu ciesząc się wspólnie tworzonymi dźwiękami. 

Elling śpiewał przede wszystkim utwory ze swojej najnowszej płyty „The Questions”, snując przed zgromadzonymi na widowni słuchaczami opowieść o blaskach i cieniach naszej współczesności. Trzeba jednak przyznać, że – pewnie z uwagi na cudowny tembr jego głosu i wysoką klasę pozostałych muzyków – cienie same usuwały się w cień, a blaski prezentowały swą niezwykłą urodę z pełnym optymizmem. To była jazzowa klasyka „made in USA” w najlepszym gatunku. Zbyt doskonała? Nadto wpadająca w ucho? Ciut za bardzo popularna? Na tym właśnie polega dyskretny urok klasyki. Jest przystępna, wychodzi do ludzi i nawiązuje z nimi dialog, odwołując się do wspólnych doświadczeń, a przy tym (w wersji Ellinga) emanuje spokojnym optymizmem. Owacje na stojąco warto wspomnieć, choć wydają się najbardziej oczywistą z oczywistości. 

Następnego dnia, w niedzielę, stanęli przed nami Norweg Arve Henriksen (przede wszystkim trębacz, ale też multiinstrumentalista i wokalista) i Słowak David Kollar (gitarzysta i kompozytor). Zapowiadani byli jako twórcy muzyki „tajemniczej, mrocznej i nietuzinkowej pod względem brzmienia” i należy uczciwie przyznać, że z tej zapowiedzi przynajmniej końcówka odpowiadała prawdzie. Brzmieli nietuzinkowo, a choć bywalcy i znawcy wiedzą, że z pomocą elektroniki można przetworzyć to, co się gra, w różne dźwiękowe cuda, ich muzyka brzmiała oryginalnie, świeżo i urzekająco. 

Był w niej oddech wiatru, melodia wody i naturalne rytmy przyrody, choć wydaje się paradoksem, że taką „symfonię natury” Henriksen i Kollar wytworzyli przy pomocy zaawansowanej technologii. Niesamowicie brzmiała trąbka Henriksena (podobnie jak jego wokal), wzbogacając kompozycje Kollara brzmieniami nasuwającymi skojarzenia to z fletnią Pana, to z gardłowymi zaśpiewami i bębenkami szamanów. Duet był gorąco oklaskiwany (jak najsłuszniej!) i dał się przekonać do bisów (na szczęście!), bo faktycznie swoją grą umiał otworzyć słuchaczom drzwi do innej, swobodniejszej przestrzeni pod bardziej otwartym niebem. 

Przed nami kolejne koncerty jesiennego festiwalu: 30 października na scenie CK Jazovia wystąpi Koreanka Youn Sun Nah ze swoim kwintetem. W Korei Południowej Youn, dzięki nagranym tam płytom i roli w filmie, ma już status gwiazdy. Zachód zwrócił na nią uwagę dzięki powstałemu w Nowym Jorku albumowi „She Moves On”, który wyprodukował i do którego aranże stworzył pianista Jamie Saft. Kolejne albumy Youn, wydane przez niemiecki ACT, zwróciły na nią uwagę europejskich fanów jazzu i sprawiły, że wdarła się na szczyty europejskich list jazzowych bestellerów. 

Twórczość Youn jest wypadkową wielu wpływów, inspirują ją zarówno piosenka francuska, jazz tradycyjny, jak i ludowa muzyka koreańska. W Gliwicach wystąpi wraz z Frankiem Woeste (klawisze), Bradem Christopherem Jonesem (kontrabas), Tomkiem Miernowskim (gitara) i Danem Rieserem (perkusja). 

Po kilkudniowej przerwie 6 listopada „z zupełnie innej beczki” zagra Jakob Bro Trio. Bro, duński gitarzysta i kompozytor, uchodzi za jedną z najbardziej wpływowych postaci skandynawskiego jazzu. Na naszym festiwalu pojawi się wraz z basistą Tomem Morganem i perkusistą Joeyem Baronem, tworząc improwizacje o szerokich frazach, pełne barw i przestrzeni, wyrastające z silnej interakcji między członkami zespołu. „Ważne jest dla mnie, by każdy w zespole był równie odpowiedzialny za tworzenie muzyki. (…) Muzyka chce iść we własnym kierunku, a naszym zadaniem jest pójść w jej ślady”, mówi Bro. Pozycja obowiązkowa dla kochających polot i swobodę. 

PalmJazz Festival został dofinansowany z budżetu Miasta Gliwice.

Eve Sand   

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj