- Oni w tej spółdzielni myślą, że my nie kupujemy mebli, sprzętu AGD, nie robimy remontów? - pyta ze złością 84-letnia Anna Spierewska, mieszkanka bloku przy ul. Dunikowskiego 13. - Od kilku lat jesteśmy odcięci od świata. Pod nasz budynek nie da się podjechać samochodem. Czy prezes spółdzielni wie, że zmarłych lokatorów firmy pogrzebowe muszą transportować kilkaset metrów w kocach, bo karawan nie może podjechać pod blok i stoi przy głównej ulicy?
            

Centrum miasta, ul. Dunikowskiego. Gęsta zabudowa, blok przy bloku. Zieleńce i jedna wąska droga przecinająca to miniosiedle. Coś, co przez lata było walorem miejsca, stało się jego utrapieniem. Ilość samochodów i mizerota parkingów spowodowały, że część mieszkańców została odcięta od świata. 

Lokatorzy siedmiopiętrowego bloku numer 13 obwiniają za to Spółdzielnię Mieszkaniową Śródmieście. Mają żal, że kilka lat temu pozwolili sąsiadom z pobliskiego budynku przy Dworcowej 22-24 zamontować bramkę ze szlabanem na pilota. 

- Jak ma teraz dojechać do nas karetka pogotowia? - pyta wzburzona Anna Spierewska. - Oni mają miejsca parkingowe, a my nie mamy dojazdu. Większość z nas to ludzie starsi. Jesteśmy bezsilni. Wiele lat temu mój nieżyjący już mąż skutecznie walczył, aby poszerzyć prowadzący pod nasz budynek chodnik. Tak, by pod klatkę mógł swobodnie podjechać samochód. Spółdzielnia zrobiła to. Poszerzyła chodnik o metr. Ale po co nam to teraz, skoro sąsiedzi zablokowali dojazd? Ba, kłopot jest nawet z przejściem, bo ludzie tak stawiają auta, że nie sposób przecisnąć się między nimi a słupkami.   
  
 Mieszkańcy budynku przy Dunikowskiego kilka lat temu pisali do spółdzielni, aby ta uniemożliwiła zagrodzenie wspomnianego dojazdu. Żalili się, że powinna ona tak działać, by nie powodować problemów, nie skłócać lokatorów. Ich zdaniem, to spółdzielnia, nieodpowiedzialnymi decyzjami, doprowadziła do sąsiedzkich waśni. 
 
Spółdzielnia przekonuje natomiast, że  lokatorzy z ulicy Dworcowej mieli pełne prawo postawić zabezpieczenia wjazdu na swój parking, bo stanowi on element nieruchomości budynku.   

Wydaje się, że rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki. Kiedy popatrzeć na teren, który otacza budynek od strony wewnętrznej, osiedlowej drogi, aż się prosi, by fragment zieleńca zaanektować właśnie na kilka miejsc postojowych oraz dojazd pod „trzynastkę”. 

- Byłoby po sprawie – przekonuje Spierewska. - Analogicznie jak pod „piętnastką”. Tam dojazd był od zawsze, ale kilka lat temu spółdzielnia wybudowała dodatkowo parking na kilka samochodów. Dlaczego nam nie zrobią takiego ułatwienia? 

Stanisław Kolanus, prezes spółdzielni dostrzega kilka problemów. Jednym z nich jest zbyt duże nachylenie terenu i podziemna infrastruktura w okolicy budynku przy ul. Dunikowskiego. 

- Dlatego taka modernizacja może okazać się bardzo kosztowna - zauważa. - Napoleon powiedział, że do prowadzenia wojny potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy. I o to rozbija się cała sprawa. Cztery lata temu zrobiliśmy przy Dunikowskiego 13 termomodernizację. Teraz trzeba spłacić kredyt. I to jest priorytet.   
 (san)  

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj