Rada miejska przyjęła dwa dokumenty mówiące o sytuacji finansowej Gliwic. Jest dobrze, ale bez przesady. Rok 2017 będzie dla Gliwic czasem spowolnienia tempa rozwoju i narastającego zadłużenia.


Powody do optymizmu dają m.in. wysokie dochody własne i nadwyżka w rozliczeniach bieżących. To najważniejsze wnioski płynące z budżetu Gliwic na 2017 r.      

Plany dochodów i wydatków na przyszły rok rada miejska uchwaliła, niemal jednogłośnie, na sesji 15 grudnia. Gliwice w przyszłym roku spodziewają się „zarobić” 1,114 mld zł, a wydać 179 mln więcej. Niedobór zostanie wyrównany z tzw. wolnych środków oraz kredytów i pożyczek, w których najwięcej ważą pieniądze z Europejskiego Banku Inwestycyjnego na budowę hali Gliwice.

Najwięcej kosztować miasto będzie oświata i wychowanie (279 mln zł). Drugie miejsce pod względem wydatków zajmuje transport (169 mln), a trzecie – za sprawą areny przy ul.Akademickiej – sport i kultura fizyczna (135 mln).

W 2017 roku nie zabraknie ważnych inwestycji. Na przyszły rok, z ciągiem dalszym w latach  następnych, zaplanowano tak istotne przedsięwzięcia, jak centrum przesiadkowe w obrębie stacji kolejowej, nowy szpital, lotnisko dla awionetek i ruchu cargo, czy – to już żelazny punkt planów – obwodnicę miejską. Szerzej na temat przyszłorocznych zamierzeń pisaliśmy w numerze z 30 listopada („Gliwice zwalniają bieg”, „NG” nr 48).

Front inwestycji będzie miał mniejszy zasięg niż w roku bieżącym. W 2016 roku na polepszenie lub powiększenie miejskiej infrastruktury Gliwice zaplanowały ponad 0,5 mld zł. W przyszłym będzie to suma 383 mln zł. Spadek jest więc znaczący. Na inwestycje będzie musiało wystarczyć niewiele więcej niż potrzeba na wynagrodzenia i pochodne dla pracowników instytucji samorządowych (341,5 mln zł).

Podczas gdy inwestycje, silnik rozwoju miasta, zwalniają, tempa nabrał licznik zadłużenia. Ta zależność jeszcze silniej dojdzie do głosu w latach następnych, o czym mówi przyjęta na tym samym posiedzeniu Wieloletnia Prognoza Finansowa. Na koniec przyszłego roku dług Gliwic dojdzie do poziomu 400 mln zł. W świetle przewidywań szczyt – 540 mln – osiągnie w roku 2020. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że do starych kredytów dojdą nowe – skarbnik miasta Ryszard Reszke ujawnił, że Gliwice planują dobrać dalszych 100 mln zł z EBI. W odwrotnym kierunku zmierza krzywa inwestycji, które w 2021 r. zdołują do poziomu 175 mln.    

Mimo tych, wydawałoby się, bardzo niepokojących tendencji, władze Gliwic z optymizmem patrzą  przyszłość. I mają ku temu powody. Na tle zadłużonych po uszy innych miast nasze wygląda niczym oaza gospodarności. Poza tym  kondycja finansowa Gliwic wypada dobrze, a nawet znakomicie, w ocenach ratingowych.

18 listopada 2016 r. agencja Fitch potwierdziła międzynarodowe długoterminowe noty dla zadłużenia w walucie zagranicznej oraz krajowej na poziomie „A-” oraz długoterminowy rating krajowy na poziomie „AA+(pol)”. Na tak wysokie oceny składają się: wysoka płynność finansowa (obsługa bieżących zobowiązań), ostrożne zarządzanie finansowe oraz trzymanie długu (i wydatków na jego spłatę) daleko poniżej granicy bezpieczeństwa.  Upraszczając rzecz – kasa Gliwic jest wciąż pełna.

Adam Pikul
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj