– Wszystkim zwiedzającym ulice z zabytkowymi kamienicami radzę: głowa do góry – mówi Ewa Pokorska-Ożóg, gliwicka miejska konserwator zabytków. – Wtedy możemy wyłowić interesujące detale architektoniczne – balustrady balkonów, płaskorzeźby, obramowania okien czy drzwi. Takie szczegóły są także wewnątrz historycznych budowli, w klatkach schodowych. Gdy mamy szansę, wchodźmy do bram! Pięknie rzeźbione sufity, malowidła ścienne, witraże, drzwi. Warto je obejrzeć.
Wybraliśmy się z miejską konserwator zabytków na spacer do trzech takich miejsc w naszym mieście. 

Kamienica przy ul. Jagiellońskiej 27. Sufit klatki schodowej zdobi sztukateria i malowidło przedstawiające dwóch tulących się do siebie aniołków.

– Dowiedziałam się o tym zupełnie przypadkowo. Kilkanaście lat temu zadzwonił do mnie pewien młody mężczyzna i powiedział, że w kamienicy, w której mieszkała jego babcia, jest niezwykle piękny sufit z malowidłami, znajdującymi się także na ścianie – relacjonuje Pokorska. – Umówiliśmy się i poszliśmy je zobaczyć. Oniemiałam z zachwytu, mimo że całość była mocno nadgryziona zębem czasu. Zrobiłam dokumentację fotograficzną i miasto zleciło stworzenie tzw. białej karty, czyli karty ewidencyjnej zabytku architektury. Dokument ten jest niezbędny w przypadku, gdy obiekt ma zostać wpisany do rejestru. Warto pochwalić wspólnotę mieszkaniową, bo wykazała się sporą odpowiedzialnością historyczną i zechciała ratować tę spuściznę. Poradziłam, aby wystąpić o wpis do rejestru zabytków ruchomych, co też zrobiono. Wojewódzki konserwator, z uwagi na zły stan obrazów na ścianie, przedstawiających jakiś idylliczny krajobraz, wpisał do ewidencji tylko sufit. 

Pokorska mówi, że podobne malowidła były bardzo modne w XIX wieku i wielu ówczesnych właścicieli budynków, dla upiększenia i podniesienia prestiżu nieruchomości, zlecało wykonanie takich prac. 

– Nie będę oceniała ich wartości artystycznej, ale bez wątpienia były ładne dla oka zwykłego mieszkańca – zauważa.

Barwne malowidło modernistyczne odkryto także podczas remontu klatki schodowej w kamienicy przy ul. Daszyńskiego 34. Po zmyciu wierzchniej warstwy farby okazało się, że we wnęce na ścianie kryje się jakiś obraz, opatrzony napisem w języku niemieckim. Wszystko było w fatalnym stanie. 

– Wspólnota mieszkaniowa, podobnie jak ta z Jagiellońskiej, wystąpiła do wojewódzkiego konserwatora o wpis malowidła do rejestru – opowiada Pokorska. – Ten wpisał je do ewidencji, a potem udzielił wspólnocie dotacji na renowację. Po skrupulatnym odkrywaniu kolejnych centymetrów zamalowanego obrazu udało się konserwatorowi dzieł sztuki w dużej części go odtworzyć. Intensywne kolory przedstawiają siewcę, a wokół widnieje biblijny napis w języku niemieckim. Trochę poprzez analogię przypomina to malarstwo E. J. Gottschlich. Niestety, część obrazu została kiedyś bezpowrotnie zniszczona i stąd brązowa plama w jego centralnej części.

Gorzołki. Tutaj, w jednej z sieni, jest fragment malowidła na suficie, przedstawiający św. Łukasza, patrona malarzy. 

– To z pewnością część większej kompozycji, ale przetrwał jedynie ten element – twierdzi miejska konserwator zabytków. – Może jeśli będzie robiony kiedyś remont klatki schodowej, uda się odtworzyć pozostałe fragmenty kompozycji. Zachęcam też do odwiedzenia na tej ulicy innej klatki, w której na suficie i ścianach zachowała się wyjątkowej urody sztukateria 

(san)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj