Jakieś fatum wisi nad dawnym budynkiem dyrekcji byłej Huty Gliwice przy ul. ks. Hlubka (dawna Mitręgi). Miasto, które kilka lat temu odkupiło ten obiekt, nie potrafi go sprzedać. Kolejny, szósty już (!) przetarg znowu nie został rozstrzygnięty. Urzędnicy niespecjalnie się tym martwią i mówią o cierpliwości. – Budynek nie niszczeje, bo ma nowy dach, a na pewno za bezcen go nie oddamy – zapewniają. 

Okazały gmach od czasu upadku huty nie miał szczęścia. Przed laty ówcześni właściciele – Stalexport i Bank Handlowy – wystawili go na sprzedaż. Jednak nikt nie wyłożył żądanych 3 mln zł. Wtedy budynkiem zainteresowało się miasto i ostatecznie, za kwotę 1,2 mln, stało się jego właścicielem.

-  Szkoda było nie skorzystać z okazji, bo cena była naprawdę dobra – mówi Marek Jarzębowski, rzecznik prasowy prezydenta Gliwic. - Plany wobec tego obiektu mieliśmy różne. Ostatecznie nic z nich nie wyszło. 

Miasto w końcu postanowiło sprzedać ten reprezentacyjny budynek, wcześniej remontując za pół miliona złotych dach. Obiekt położony jest na działce o powierzchni 0,25 ha i stanowi własność Skarbu Państwa. Przedmiotem sprzedaży  było prawo wieczystego użytkowania gruntu wraz z prawem własności budynku. Pierwszy przetarg odbył się pięć lat temu. Cena - ponad 7,4 mln zł. Nie było chętnych. W tym samym roku odbył się drugi przetarg. Obniżono kwotę do 6,7 mln i znowu nie było zainteresowania. W maju 2014 urzędnicy próbowali dwukrotnie. Cenę pomniejszono o 800 tys., ale znowu chętnych nie było. W maju 2017 odbyły się rokowania po czwartym przetargu. Zaproponowana cena to 6,5 mln zł i ponownie nici ze sprzedaży. Ostatnia, tegoroczna  próba też się nie powiodła . Cenę podwyższono do 6, 9 mln. Nikt się nie zgłosił.

Co teraz? Czy prezydent, zgodnie z obowiązującym prawem, zdecyduje się na obniżenie ceny wywoławczej nawet o 50 proc.? Wydaje się, że na razie nie zdecyduje się na taki krok. 
- Problemem tego budynku jest brak funkcjonalnej działki w okolicy - tłumaczy Jarzębowski. - Nie mam jednak wątpliwości, że tę nieruchomość sprzedamy i to za całkiem przyzwoite pieniądze. Wiem, że sprawa ciągnie się już kilka lat i może ludzi denerwować, lecz w takich sytuacjach zalecana jest cierpliwość. Budynek nie niszczeje, jest odpowiednio zabezpieczony i za bezcen go nie oddamy. Z pewnością sprawa nabierze przyspieszenia w chwili, kiedy znajdzie się nabywca terenu po Focus Parku. 

Jak się okazuje, temat delikatnie rusza z miejsca. Prezydent Gliwic zaproponował bowiem powołanie rady wierzycieli i 1 sierpnia br. sąd wyraził na to zgodę. 
– To w tej chwili jedyne narzędzie, jakie ma prezydent w kwestii tej niezagospodarowanej działki w środku miasta – przekonuje Jarzębowski. 
- W skład takiej rady wchodzi kilka podmiotów, które mają roszczenia wobec Focus Parku. Skarbowi Państwa, reprezentowanemu w Gliwicach przez prezydenta Frankiewicza, jest on winien ponad 6 mln zł. Syndyk masy upadłościowej musi też uregulować roszczenia firmy Tauron. Te dwie instytucje znalazły się w radzie wierzycieli. 

Rzecznik uważa, że rada może mieć realny wpływ na wszelkie kwestie dotyczące sprzedaży nieruchomości, ale i kreowania polityki w tym względzie. Jest więc szansa, że przy okazji uda się załatwić kwestię dotyczącą budynku dyrekcji huty. 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj