Kilkanaście dni temu gruchnęła wiadomość: wilki zabiły stado danieli w Stanicy.  
Z nocy z 17 na 18 kwietnia miały one wtargnąć do zagrody, gdzie były hodowane te zwierzęta i zagryzły cztery sztuki. Dwie zaginęły. Koziołek się odnalazł a truchło zaginionej łani znaleziono po kilku dniach. Zwierzę zostało pożarte. Mieszkańcy Stanicy są pewni, że sprawcami rzezi były wilki, bo niewielką watahę widziano w okolicy kilka dni wcześniej.

Wilki czy psy?

- Sprawa nie jest jednoznaczna – przekonuje Łukasz Zych, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach. - Pracownicy RDOŚ, która w imieniu Skarbu Państwa odpowiada za szkody w pogłowiu zwierząt gospodarskich wyrządzone przez drapieżniki, na miejscu wykonali dokumentację fotograficzną i pobrali materiał do badań genetycznych. Wyjaśnienie sprawy jest ważne w kontekście ewentualnego odszkodowania dla hodowcy. Wątpliwości budzi jednak fakt, że daniele zostały zagryzione, a nie pożarte. To mogłoby sugerować, że sprawcami nie były wilki, tylko zdziczałe psy.

Zych twierdzi, że podobnych zgłoszeń o zdarzeniach z udziałem drapieżników RDOŚ otrzymuje 30-40 rocznie i w 95 proc. dotyczą one Beskidów. 

W sprawie zdarzenia w Stanicy skontaktowaliśmy się z doświadczonym leśnikiem z Nadleśnictwa Rybnik, do którego należą te lasy. Nie chce ujawniać nazwiska. Uważa natomiast, że za zabiciem danieli stoją wilki! - Warto zwrócić uwagę, że całe zdarzenie miało miejsce na ogrodzonym terenie, a nie na wolnej przestrzeni. Kiedy wilki się tam wdarły, miały łatwy cel i zagryzały te daniele po kolei – wyjaśnia. - Faktem jest, że zaginęła łania, prawdopodobnie drapieżniki zaciągnęły ją do lasu i tam pożarły. Wilki identycznie zachowują się w górach, gdzie podobne historie nie są rzadkością. Atakując owce zagryzają kilka, ale zabierają ze sobą jedną, dwie sztuki.

Ile jest wilków

Leśnicy nie mają wątpliwości, że wilki od pewnego czasu operują w lasach okolic Gliwic. Trudno jednak o podanie  precyzyjnej liczby, bo są to zwierzęta migrujące i jednej nocy bez problemu są w stanie przejść 60-70 km, przemierzając tereny nawet kilku nadleśnictw.

- Populacja wilków na naszym terenie jest mniej więcej tej wielkości, że łatwiej jest trafić w totka niż zobaczyć tego drapieżnika – uśmiecha się Sławomir Cichy, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach. Ich każdorazowe pojawienie się cieszy  jednak nas leśników, bo one operują tam, gdzie lasy są bogate w zwierzynę łowną.
Jak mówią leśnicy najbardziej prawdopodobne, że na naszym terenie żyje wataha licząca około 7-8 wilków. Ta liczba może się jednak okazać większa, bo te drapieżniki do rui przystępują w lutym, a szczenięta rodzą się na przełomie kwietnia i maja. 

Wilki od 1998 r. są pod ścisłą ochroną i unikają kontaktu z ludźmi. W Polsce nie odnotowano przypadku ich ataku na człowieka, ale wędrując po lasach musimy mieć świadomość, że mamy w nich nowych lokatorów. I to one są w swoim naturalnym środowisku. 

(san)
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj