Kolejny wielki sukces chirurgów z gliwickiego centrum onkologii. Dzięki nim 65-latek, który stracił krtań z powodu choroby nowotworowej, może oddychać bez użycia rurki tracheostomijnej, normalnie jeść, rozmawiać. Operacja trwała 12 godzin. 
                  
To już drugi złożony przeszczep tkankowy w obrębie głowy i szyi połączony z transplantacją szpiku. Poprzedni zespół chirurgów pod kierownictwem prof. Adama Maciejewskiego przeprowadził u sześcioletniego Tymka z Podkarpacia (jako pierwszy taki przeszczep na świecie!).  

Chodzi o chłopczyka, który przez przypadek połknął granulat ługu sodowego (środka do przeczyszczania rur kanalizacyjnych). Dziecko miało wtedy rok. Nastąpiła u niego martwica narządów głowy i szyi. 

- Po przeszczepie narządów i szpiku chłopiec był intensywnie rehabilitowany. Przebywał w sanatorium w Rabce, gdzie dochodził do siebie po rozległej operacji. W najbliższym czasie usuniemy mu tracheostomię – mówi prof. Adam Maciejewski, kierownik Kliniki Chirurgii Onkologicznej i Rekonstrukcyjnej Centrum Onkologii – Instytutu Marii Skłodowskiej-Curie w Gliwicach. Profesor dodaje, że z tym zabiegiem trzeba było się wstrzymać, bowiem mały pacjent wymagał jeszcze wykonania plastyki jamy ustnej.

Tymkowi w centrum onkologii cały czas towarzyszyła żabka – maskotka, dzięki której uczył się oddychać.   

Po światowym sukcesie przyszedł czas na kolejny. Przeszczep wykonany sześciolatkowi dał nadzieję 65-letniemu mieszkańcowi naszego województwa, który kilka lat temu chorował na raka krtani i z tego powodu stracił ten narząd. Mężczyzna do centrum onkologii zgłosił się rok temu i został zakwalifikowany do rozległej transplantacji narządów szyi.

8 maja br. pobrano krtań, tchawicę, gardło, przełyk, tarczycę i przytarczyce, kość gnykową, mięśnie krótkie szyi, naczynia oraz nerwy odpowiadające za funkcje ruchu i czucia krtani od zmarłego dawcy. Dodatkowo, z przednich kolców biodrowych, pobrano szpik, który poddano obróbce (wyizolowano z niego komórki macierzyste, które do czasu przeszczepienia przechowywano zamrożone w ciekłym azocie).  

A 19 maja prof. Sebastian Giebel i dr Włodzimierz Mendrek, z Kliniki Transplantacji Szpiku i Onkohematologii w Gliwicach przeszczepili 65-letniemu pacjentowi komórki macierzyste. 

Zgodnie z opracowaną przez gliwickich lekarzy nowatorską procedurą, przeszczepiono je 10 dni po transplantacji narządów (sam zabieg trwał ok. 30 minut). 

W tym czasie mężczyznę poddano intensywnemu leczeniu immunosupresyjnemu, mającemu sparaliżować jego układ odpornościowy i zapobiec odrzuceniu przez organizm przeszczepionego narządu unaczynionego, a później komórek szpiku.    

- Z pobranego materiału dawcy udało nam się wyselekcjonować około 100 ml komórek macierzystych, które podaliśmy pacjentowi w formie dożylnego wlewu – tłumaczy dr Mendrek. To on opiekuje się teraz 65-latkiem.

- O ile przed przeszczepem narządu unaczynionego i komórek krwiotwórczych najważniejsze jest podawanie leków immunosupresyjnych w odpowiednich dawkach, to po jego wykonaniu, prócz odpowiedniego dawkowania tychże leków, trzeba jeszcze zadbać o profilaktykę przeciwinfekcyjną lub zająć się leczeniem ewentualnych infekcji – dodaje Mendrek. 

Transplantacja komórek macierzystych wyizolowanych  z pozostałych komórek szpiku ma na celu wyeliminowanie lub ograniczenie do minimum przyjmowania przez pacjenta do końca życia leków immunosupresyjnych, zapobiegających odrzuceniu przeszczepionych narządów. Leczenie takie niesie bowiem ze sobą ryzyko działań niepożądanych, jak groźne infekcje, które w przypadku permanentnego obniżenia odporności mogą doprowadzić nawet do śmierci.   

- Obecnie pacjent jest w trakcie rehabilitacji głosowej. Usunięto mu rurkę tracheostomijną, przez którą musiał oddychać, normalnie się odżywia, mówi i powoli wraca do zdrowia – komentuje prof. Maciejewski.

65-latek jest teraz stale monitorowany pod kątem endokrynologicznym i internistycznym. 

(sława)  
   

 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj