Tylko od 19 do 25 października gliwicka policja nałożyła 158 mandatów za brak maseczek, a 17 wniosków o ukaranie skierowano do sądu. 
Mimo to stróże prawa twierdzą, że gliwiczanie są pod względem obowiązku noszenia maseczek zdyscyplinowani. Jak wynika z policyjnych obserwacji, nawet podczas protestów kobiet zasłaniano twarze i zachowywano dystans. 

Z kolei w okresie ostatnim, od 27 października do 1 listopada, odnotowano w związku z łamaniem obostrzeń 206 interwencji (niepotwierdzone – cztery). 

Większość (180) dotyczyła niezakrywania nosa i ust. Po dwa mandaty nałożono za brak dystansu na ulicy i nieprawidłowe przemieszczanie się w transporcie zbiorowym.

Policjanci są zaangażowani w walkę z koronawirusem, od kiedy tylko się on pojawił. Cały czas kontrolują, czy mieszkańcy z listy sanepidu stosują się do kwarantanny, ostatnio ostrzej egzekwują obowiązek noszenia maseczek. 

– Jako funkcjonariusze byliśmy poddawani, szczególnie w mediach społecznościowych, krytyce i presji ze strony „antymaseczkowców”. Kwestionowano podstawę prawną mandatów. Ale w większości przypadków sądy podtrzymywały nasze wnioski o ukaranie – komentuje podinsp. Marek Słomski, oficer prasowy gliwickiej policji i podkreśla, że obowiązujące ograniczenia oraz nakazy mają na celu ochronę zdrowia i życia. 

W przypadkach rażącego naruszenia przepisów policja nakłada mandaty do 500 zł lub kieruje wnioski o ukaranie do sądu. W sytuacjach skrajnie rażących powiadamiany jest inspektorat sanitarny, a grzywna nałożona przez tę instytucję może sięgać 30 tys. zł.

Warto zaznaczyć, że w ostatnich dniach sejm przyjął ustawę pozwalającą nałożyć za brak maseczki mandat 1000-złotowy, a pieniądze z tych kar mają trafić do NFZ.


W polskich sądach zapadło 8430 wyroków skazujących za łamanie obostrzeń, były tylko 82 uniewinnienia.


45 744
Tyle czynności wyjaśniających w sprawach o naruszenie przepisów przeprowadzono od 13 marca do 13 października w całej Polsce. 

(sława)
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj