Historia jak ta, różni się od wcześniej opisanych w tym cyklu. Nie ma tu zbrodni zabójstwa, młodych sprawców, czy braku poczucia sprawiedliwości. Jest natomiast wina, kara i… sprawczyni. W 1960 r. na łamach „Nowin Gliwickich” pojawił się artykuł zatytułowany „Kwasem solnym w oczy”. Informował on o zbrodni popełnionej przez 39-letnią kobietę na jej byłym mężu, któremu w kłótni małżeńskiej wypaliła oczy. Te wydarzenia wstrząsnęły mieszkańcami Trynku.
Wojna zamiast pokoju
Teresa i Oskar Copowie byli rozwiedzionym małżeństwem, które jednak ze względu na dzieci nadal mieszkało razem. W domu bardzo często dochodziło do kłótni, powodowanych pociągiem Oskara do alkoholu. Pieniędzy na co dzień brakowało, bo były mąż Teresy wszystko przepijał, nie łożył także na utrzymanie swoich dzieci. Pracowała tylko Teresa, mąż wykradał żonie ciężko zarobione pieniądze i w wyniku takich sytuacji często dochodziło do awantur. Świadkami scysji między małżonkami były ich dzieci, które stając w obronie matki stawały się kolejnymi ofiarami ojca pijaka. Przemoc w domu Państwa Copów była na porządku dziennym, rodzina doświadczała jej zarówno na tle fizycznym, psychicznym, jak i ekonomicznym. To sprawiało, że w domu często brakowało na niezbędne produkty, a dzieci wstydziły się warunków, w jakich przyszło im żyć. Fakt mieszkania z ojcem alkoholikiem potęgował to poczucie. Teresa miała dość życia pod jednym dachem z byłym, przemocowym mężem.
Butelka wina przyczyną niezgody
Krytycznego dnia, 6 sierpnia 1960 roku, Oskar Cop wrócił do domu podpity. Od progu awanturował się z byłą żoną. W domu oprócz Teresy, była także 15-letnia córka małżeństwa - Gizela Cop. Wraz z matką prały bieliznę, w momencie, w którym Oskar zażądał od Teresy 20 złotych na wino. Kobieta mając na uwadze to, że musi odkładać każdy grosz, aby utrzymać dom i zapewnić dzieciom byt, ani myślała, by dać byłemu mężowi żądaną kwotę. Po usłyszeniu odmowy Oskar podwyższył kwotę do 50 złotych. Po ponownej odmowie ze strony Teresy, eks - mąż wpadł w furię. Teresa z obawy przed nim uciekła do piwnicy, Oskar podążył za nią, ale gdy jej nie znalazł, wrócił rozwścieczony do mieszkania. Tam wyciągnął z szafy futro Teresy, sukienkę córki oraz ręcznik, i w pijackim szale zaczął ciąć przedmioty nożem. Zszokowana takim obrotem spraw córka Gizela próbowała interweniować i powstrzymać ojca przed zniszczeniem kolejnych rzeczy, za co otrzymała od niego solidne baty. Po wyładowaniu się na córce, Oskar wyszedł z mieszkania.
„Już się nie wywiniesz”
Po tym, jak Oskar opuścił mieszkanie, do domu wróciła Teresa. W tamtym momencie wezbrała w niej niepohamowana złość. Oliwy do ognia dolał fakt, iż zauważyła, co z jej oraz Gizeli rzeczami zrobił eks - mąż. Rozzłoszczona zachowaniem byłego małżonka wraz z córką zaczęła zbierać z podłogi postrzępione materiały. Chwilę później kobiety wspólnie zaczęły szykować roztwór z kwasem solnym, aby wyczyścić wannę. Wtedy do mieszkania wrócił Oskar Cop. Teresa wciąż targana silnymi emocjami wykrzyczała do męża, że teraz nie będzie mu tak do śmiechu. Byli małżonkowie zaczęli się przepychać w łazience, padły ciosy. W pewnym momencie Teresa chwyciła za naczynie z kwasem solnym i jego zawartością chlusnęła mężczyźnie prosto w oczy. Ten nie pozostał jej dłużny, odpłacił się tym samym, lejąc Teresie resztę roztworu na twarz. Zaczęły się rozpaczliwe błagania o pomoc, skłóceni małżonkowie desperacko próbowali oczyścić oczy z kwasu. Krzyk Oskara usłyszeli sąsiedzi, którzy zaalarmowani niepokojącymi odgłosami przybiegli do mieszkania. Widząc słaniającego się z bólu mężczyznę i nadal rozzłoszczoną kobietę, okładającą go po głowie deską, wezwali do mieszkania służby ratunkowe.
„Oko za oko”
Pomoc dotarła do mieszkania państwa Copów kilka minut po zgłoszeniu. Oboje małżonkowie zostali przewiezieni do kliniki chorób oczu w Zabrzu. Po stwierdzeniu u Oskara Copa całkowitej ślepoty w wyniku dostania się roztworu kwasowego do oczu i chemicznego poparzenia struktur oka, Teresę, u której stwierdzono uszkodzenie jednego oka, aresztowano pod zarzutem spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu byłego męża. W sprawie przepytano świadków zdarzenia, w szczególności sąsiadów, którzy zawiadomili służby o tragicznej w skutkach awanturze w domu Copów. Swoje zeznania złożyła także córka byłego małżeństwa - Gizela, która ze szczegółami opowiedziała o relacjach panujacych wśród domowników. Jej słowa potwierdziły przekazane funkcjonariuszom informacje, iż Oskar był nałogowym alkoholikiem, który żerował na żonie i wyżywał się na dzieciach. Potwierdziły się przypuszczenia śledczych, iż działania oskarżonej wynikały z obrony koniecznej.
Przekroczone granice
5 lutego 1961 roku przed Sądem Powiatowym w Gliwicach rozpoczęła się rozprawa Teresy Cop oskarżonej o oślepienie byłego męża. Kobiecie zarzucano czyn z art. 156 § 1 pkt 2 KK, co stanowiło główny przedmiot w sprawie. Za spowodowanie trwałego uszczerbku na zdrowiu Oskara Copa, Teresie groziła kara pozbawienia wolności od 3 do 20 lat. W trakcie procesu zwrócono uwagę na aspekt koniecznej obrony przez oskarżoną, w sytuacji zagrażającej zdrowiu i życiu. Ława przysięgłych naradzała się przez kilka godzin, jaką wysokość kary wymierzyć oskarżonej. Z jednej strony istniały okoliczności łagodzące, z drugiej jednak w wyniku postępowania oskarżonej, jej były mąż doznał trwałego uszczerbku na zdrowiu. Po przesłuchaniu oskarżonej, świadków zdarzenia oraz zasięgnięciu opinii biegłego psychologa w kwestii stanu psychicznego oskarżonej w trakcie popełniania czynu, sąd skazał Teresę Cop na 4 lata pozbawienia wolności. W sentencji wyroku można było przeczytać: „Oskarżona działała w obronie koniecznej, ale granice tej obrony niepotrzebnie przekroczyła”.
Historia rodzinnej tragedii w domu Państwa Copów to dowód na to, że domowa przemoc potrafi zniszczyć wszystkich jej uczestników, a życie w cieniu przemocy i alkoholizmu prowadzi do nieodwracalnych w skutkach zdarzeń.
Milena Miller


Komentarze (0) Skomentuj