Gliwiczanie niechętnie korzystają z praw i przywilejów, jakie daje im demokracja. Mówi o tym frekwencja podczas wyborów, i to nie tylko tych przedterminowych, 5 stycznia tego roku. Wysoka, rekordowo, była tylko raz – w wyborach samorządowych w 2018 (wyniosła nieco ponad 50 procent).
W minioną niedzielę nowego prezydenta miasta postanowiło wybrać tylko 48 784 mieszkańców (na 137 323 uprawnionych do głosowania). Mało, biorąc pod uwagę fakt, że Gliwice to miasto ludzi dobrze wykształconych, inteligentnych, świadomych. Niektórzy powodów absencji przy urnach doszukują się w terminie – długi weekend, a stoki w górach ośnieżone. Ale biorąc pod uwagę poprzednie lata, wyjazdy poza miasto raczej wpływu na wynik nie miały. 

O komentarz poprosiliśmy socjologa, dr. hab. Krzysztofa Łęckiego z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wskazuje on na brak zainteresowania wyborami. Pytanie, skąd ono się bierze. 

– Podam przykład. Jeśli w markecie pojawia się promocja, kusi wszystkich, niezależnie od wieku czy wykształcenia, bowiem każdy widzi w niej dla siebie konkretną korzyść. I teraz przerzućmy to na sytuację wyborczą. Być może gliwiczanie nie widzieli dla siebie w pójściu do urn żadnej korzyści. Pamiętajmy, że człowiek przestaje być obojętny wtedy, gdy czymś się go zainteresuje, zaskoczy – tłumaczy Łęcki. – Widocznie mieszkańcy nie zainteresowali się wyborami, bo wszyscy kandydaci mówili podobnie, to znaczy – byli tak samo wiarygodni czy niewiarygodni w swoich obietnicach.

Socjolog twierdzi, że większe zainteresowanie wyborami ogólnopolskimi niż lokalnymi bierze się z faktu, iż z tymi pierwszymi związane są inne emocje. Chodzi o ostre kontrasty pomiędzy partiami politycznymi.

Mało brakowało, a byłaby druga tura
Czytelnicy „NG”, nasi rozmówcy, ale i sami kandydaci spodziewali się drugiej tury. Jednak już pierwsze wyniki, jakie nadeszły do sztabów po zamknięciu lokali wyborczych, wskazywały na dużą przewagę kandydata wskazanego przez byłego prezydenta. Około północy pewne było, że Adam Neumann z Koalicji dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza, popierany przez PO oraz PSL, wygrał w pierwszej turze. 

Otrzymał 24 854 głosy, przy czym w wyborach na prezydenta miasta wymagana liczba to 24 281. Przesądziły więc 573 osoby.

Drugi wynik zrobił Janusz Moszyński, kandydat niezależny, wybrany na pełniącego obowiązki prezydenta przez premiera RP (przez co kojarzono go z PiS), oficjalnie wspierany przez SLD. Przekonał do siebie 12 180 osób. 

Trzeci był Kajetan Gornig, były radny miasta, kandydat niezależny – głos na niego oddało 8905 wyborców. Wreszcie czwarty – Andrzej Gillner, również niezależny, 2622 głosy. 

**********

Czuwaliśmy w sztabach

Dziennikarze „NG” śledzili wyniki na bieżąco, w każdym ze sztabów wyborczych. Jedynie Andrzej Gillner sztabu nie zorganizował, ale sytuację śledził w domu, z rodziną. Pozostali swoje „centra dowodzenia” mieli w restauracjach. Neumann w Żernikach, Moszyński na ul. Siemińskiego, a Gornig przy rynku. Poniżej relacje. 


Były prezydent wsparł swojego kandydata
Niedzielny wieczór. Znalezienie miejsca do zaparkowania w okolicach Modrzewiowego Dworu w Żernikach graniczy z cudem. Nie bez powodu. To tutaj, od kilku lat, odbywają się wieczory wyborcze Koalicji dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza. Tym razem ludzi jest jednak nadzwyczaj dużo. Podobno przygotowano 150 miejsc siedzących, ale już po godzinie 20.00 brakuje krzeseł i obsługa pośpiesznie donosi kolejne. Pełna mobilizacja. Przy stolikach przedstawiciele spółek i jednostek miejskich, radni KdG, reprezentanci różnych środowisk sprzyjających Adamowi Neumannowi, kandydatowi na urząd prezydenta Gliwic. Wśród gości m.in. były wicepremier w rządzie Jerzego Buzka – Janusz Steinhoff i niegdyś przewodniczący gliwickiej rady miasta – Tadeusz Grabowiecki. Atmosfera w Modrzewiowym Dworze luźna. Rozmowy, uśmiechy. Emocje dopiero nadejdą... 

Anna Zawisza-Kubicka jest prezesem gliwickiego oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków. Pytam, dlaczego to Neumann ma być prezydentem miasta. 

– Poprosił o to senator Zygmunt Frankiewicz, a ponieważ bardzo go szanuję i mam do niego całkowite zaufanie, stwierdziłam, że to będzie dobry wybór. Za Adamem Neumannem przemawia doświadczenie i kompetencja. Miastu potrzebna jest kontynuacja, a nie rewolucja.

O potrzebnej miastu kontynuacji mówi też Wiktor Pawlik, prezes Regionalnej Izby Przemysłowo-Handlowej w Gliwicach: – Neumann to gwarancja stabilizacji, a nie wywracania wszystkiego do góry nogami. Ewolucja, nie rewolucja. Z takimi ludźmi obronimy samorząd przed „pisowskimi” próbami centralizacji.

W podobnym tonie wypowiada się Henryk Wilk, wiceprezes klubu bokserskiego GUKS Carbo Gliwice: – Zależy mi na rozwoju sportu i klubu, a Adam Neumann w swoim programie wyborczym to gwarantuje. Dlatego zagłosowałem na niego. 

Identycznie zrobił mecenas Robert Dopierała: – Każdego z kandydatów szanuję, ale wybór Adama Neumanna jest dla mnie najbardziej logiczny. Nie wyobrażam sobie współpracy prezydenta z radą, która nie stanowi jego zaplecza politycznego. Mieliśmy przykład takiego braku współdziałania podczas ostatniej sesji, kiedy pełniący funkcję prezydenta Janusz Moszyński próbował przeforsować swoje pomysły. Inna rzecz, że miałem okazję poznać Adama Neumanna osobiście. Ujęła mnie w nim jego skromność. 

Proszę o rozmowę samego kandydata. Pytam, jak minął dzień, o prognozy, kampanię. 

– Miałem dziś w domu wyborczy obiad rodzinny, więc ten czas szybko mi zleciał, a teraz oczekuję... Chciałbym bardzo wygrać w pierwszej turze, ale jeżeli to się nie uda, cóż, jeszcze przed nami dwa tygodnie kampanii, więc będę przekonywał gliwiczan do mojego programu, a z ewentualnym kontrkandydatem rozmawiał o tym, co Gliwicom jest potrzebne. Jeśli chodzi o frekwencję – jest umiarkowana, ale tego trzeba było się spodziewać. Jeżeli wybory odbywają się w całej Polsce, wszystkie media o nich mówią, zachęcają, natomiast dziś wybieramy tylko w Gliwicach i Nowej Soli. Kampania była dość uciążliwa, bo kontrkandydaci niezbyt chcieli ze mną dyskutować merytorycznie, skupiając się na formułowaniu zarzutów, co niespecjalnie mi odpowiada. Ja chciałbym skupić się na programie i potrzebach mieszkańców.

Przed godziną 21.00 poruszenie. Pojawia się senator Frankiewicz. Od razu otacza go wianuszek sympatyków. Proszę o krótki komentarz. 

– Pracowałem z Adamem Neumannem w świetnym zespole przez wiele lat i uważam, że z bardzo dobrymi efektami. Tego nie wolno zniszczyć przez nieodpowiedzialne populistyczne działania. Delikatne zmiany, korekty są miastu potrzebne, ale nie można Gliwic wywrócić do góry nogami i zdewastować. Dlatego zrobiłem wszystko, aby Adam Neumann dziś wygrał. Jeśli uda nam się naprawić państwo, które jest psute, to Gliwice będą się rozwijały jeszcze szybciej. 

Kwadrans po godzinie 21.00 są pierwsze wyniki z komisji przy ul. Lipowej. Kajetan Gornig – 58 głosów, Janusz Moszyński – 94, Adam Neumann – 156, czyta Marek Jarzębowski, rzecznik Frankiewicza, gdy ten był jeszcze prezydentem. Na sali rozlegają się gromkie brawa. 

Po kilku minutach informacje z kolejnej komisji: Gornig – 134, Moszyński – 13, Neumann – 264. I znów aplauz.

Ludzie uśmiechają się do siebie, komentują pierwsze wyniki, a na piętrze, w sali Modrzewiowej, pracuje dwóch sztabowców. Telefony są gorące, spływają informacje z kolejnych komisji. 

– Jest dobrze, ale wynik Adama oscyluje wokół 50 procent, więc jeszcze nie czas na radość. Nie możemy na tym etapie wykluczyć drugiej tury – słyszę. 

Po kilku minutach do pokoju wchodzą kolejne osoby. Frankiewicz analizuje zapisy wyników. Widać na jego twarzy spokój. Jest pewny swego. Nie będzie drugiej tury. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Neumann wygrywa w pierwszej turze i będzie przez najbliższe lata prezydentem Gliwic. 

Sam Neumann przed północą schodzi do swoich zwolenników. Ludzie ściskają go, poklepują, gratulują wygranej. Nie milkną brawa.

– Wszystkim serdecznie dziękuję – mówi nowy prezydent. – Nie jestem w stanie każdego wymienić, ale przede wszystkim chcę podziękować żonie, która jest moim najsurowszym recenzentem i dba, by mi woda sodowa do głowy nie uderzyła. 

Rozlegają się brawa. Pani Jolana podchodzi do męża i ripostuje z uśmiechem: „Przynajmniej raz o mnie nie zapomniałeś”. 

Neumann kontynuuje: – Dziękuję Zygmuntowi Frankiewiczowi, bo bez niego nie byłoby sukcesu Gliwic i mnie w tym miejscu. Trzynaście lat temu zaproponował mi zastępstwo. Powiedział: po trzech, najdalej sześciu miesiącach okaże się, czy się nadajesz. No i może trochę się nadałem...


Wojewoda dziękuje Moszyńskiemu
Sztab Janusza Moszyńskiego mieści się w restauracji Ormiańska. Wszystko jest tu bardzo profesjonalnie przygotowane i dopięte na ostatni guzik. Sztabowcy wzorowo współpracują. – Mamy swoich mężów zaufania w każdej komisji, więc jesteśmy na bieżąco – mówią. 

Na parterze Ormiańskiej trwa przyjęcie. Przy stołach rodzina, przyjaciele Moszyńskiego, społecznicy, ludzie, którzy go wspierali. Tu panuje gwar, a do tańca przygrywa romski zespół. Na piętrze z kolei pełne skupienie – z poszczególnych komisji spływają cyferki, trwa podliczanie. Wszyscy wpatrują się w ścianę, na której wyświetlane są wyniki, jakby chcieli ją zaczarować. Każdy próbuje powstrzymać emocje, nie pokazać zdenerwowania, gdy kandydat prowadzący, Neumann, zbliża się do 51 procent. Raz jest 48, raz 49, 50, znów spada do 48… Panuje milczenie, ale ze wszystkich twarzy czytam: oby nie 51 procent... 

Proszę Moszyńskiego o pierwszy komentarz: – Kampania była z jednej strony merytoryczna, z drugiej bywały mniej sympatyczne momenty... Dla mnie najważniejsze jest to, że gliwiczanie zainteresowali się sprawami miasta, a kandydaci musieli wyjść do ludzi – nawet ci, którzy tego wcześniej nie robili. Cieszę się, że te wybory różnią się od poprzednich właśnie zaangażowaniem kandydatów oraz mieszkańców. To dobrze rokuje na przyszłość – kiedy kandydat mówi te słowa, ma jeszcze nadzieję na drugą turę. 

Przed północą pewne jest, że Neumann wygrywa w pierwszej. Moszyński przyjmuje wynik ze spokojem i pokorą, podobnie cały jego sztab. Czuje się tu jednak rozczarowanie, co nie dziwi. 

W sztabie pojawia się m.in. Marek Widuch z SLD. Też chciał kandydować, ale nie zebrał odpowiedniej liczby głosów na listach. Poparł więc Moszyńskiego. Przyjeżdża także wojewoda śląski Jarosław Wieczorek, gliwiczanin. To on zaproponował premierowi kandydaturę Moszyńskiego na pełniącego obowiązki prezydenta Gliwic do czasów wyborów.

– Dziękuję Januszowi Moszyńskiemu za trzy miesiące ciężkiej pracy na rzecz mieszkańców. Do tego trudu doszła jeszcze kampania wyborcza w mieście, w którym przez 26 lat brzmiała tylko jedna myśl – mówi wojewoda, po czym zwraca się do kandydata: – Sądzę, że ci ludzie, którzy zebrali się wokół pana, to potencjał. Udało się zgromadzić mnóstwo osób pragnących bezinteresownie żyć w innymi miejscu. Miasto zasługuje na więcej. Warto podejmować więc ten trud dla mieszkańców. Niestety, zabrakło czasu, by dotrzeć do wszystkich. 

– Żal środowisk, które teraz zapłacą za brak zmiany – komentuje z kolei Moszyński. – Cieszy jednak, że coś się w Gliwicach ruszyło. Przykro mi, że tym razem nie wyszło. Trzeba się zebrać, zastanowić, co dalej. Jest potencjał. Może wreszcie uda się to miasto odbić.


Nowa energia dla Gliwic z bardzo dobrym wynikiem 
W sztabie wyborczym Kajetana Gorniga swobodna atmosfera. Do restauracji Spartan przy rynku przyszli ci, którzy przez ostatnie tygodnie wspierali kandydata – wolontariusze, przyjaciele, znajomi. Na ścianie wielka płachta z tabelą zawierającą spis wszystkich komisji wyborczych. Co najmniej do północy będzie to centrum dowodzenia i informacji o wynikach wyborów. 

Tuż po 21.00 zaczynają spływać pierwsze dane, a kilkuosobowy zespół spisuje głosy i nanosi na tabelę. – Oby tylko była druga tura... – słychać z każdego kąta restauracji. 

Gornig startował z Komitetu Wyborczego Wyborców Kajetan Gornig i Dominik Dragon. Jego hasło wyborcze to „Nowa energia dla Gliwic”. 

– Chciałbym, by doszło do drugiej tury. Cały czas spływają wyniki z poszczególnych komitetów i mam nadzieję, że będą mi one sprzyjać. Miniona kampania była bardzo przyjemna, przez dwa miesiące spotykałem wielu ciekawych ludzi – mówi kandydat. 
Jednak w miarę spływania danych maleje nadzieja na drugą turę. Lecz w sztabie cieszą się z bardzo dobrego wyniku Gorniga. 

– Dziękuję prawie stu wolontariuszom, którzy mi pomagali. Mieliśmy mało czasu, ale wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Pokazaliśmy, że ruch społeczny jest potrzebny i dlatego powołamy stowarzyszenie Nowa Energia dla Gliwic, które będzie aktywnie uczestniczyć w życiu miasta i wskazywać na dobre pomysły. Dziękuję wszystkim wyborcom, mieszkańcom, a także tym, którzy finansowo wsparli moją kampanię. Działamy dalej! – tak Gornig podsumowuje działania ostatnich miesięcy. 

Jak zauważa Dominik Dragon, pełnomocnik wyborczy Gorniga, były to pierwsze wybory samorządowe z autentyczną rywalizacją między kandydatami. 

– Postulaty, dynamika i energia, z jaką występował nasz kandydat, spowodowały to, o czym powiedziałem jeszcze przed kampanią, że będziemy z pewnością silnym punktem odniesienia na lokalnej scenie politycznej. Narzuciliśmy wiele tematów, które stały się główną osią publicznej debaty i weszły do programów praktycznie wszystkich kandydatów. Poza tym bezpośredni sposób prowadzenia kampanii przez Kajetana Gorniga, jego wyjście do ludzi, rozmowa, dialog, dostępność okazały się dobrą praktyką, która spowodowała, że rywale byli również zmuszeni do kontaktu z gliwiczanami. Zrobili to w sposób mało entuzjastyczny, ale warto odnotować ten fakt – mówi Dragon. I dodaje, że blisko 20 proc. poparcia jest wynikiem dobrym, rokującym na przyszłość, a we wszystkich poprzednich wyborach poza Zygmuntem Frankiewiczem żaden niezależny kandydat na prezydenta w Gliwicach w III RP nie uzyskał takiego wyniku.


Liczby wyborcze 

137 323 – tylu było uprawnionych do głosowania 

48 784 – tyle wydano kart do głosowania 

24 854 – tyle głosów otrzymał Adam Neumann

12 180 – tyle głosów otrzymał Janusz Moszyński 

8905 – tyle głosów otrzymał Kajetan Gornig 

2622 – tyle głosów otrzymał Andrzej Gillner 


Adam Neumann 51,18 proc.

Janusz Moszyński 25,08 proc.

Kajetan Gornig 18,33 proc.

Andrzej Gillner 5,39 proc.

frekwencja wyborcza – 35,53 proc.

przygotowali: sława, ml, san

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj