Co zamieszkuje Fazanicę? Dlaczego dęby Starydrogi wyprowadzają wędrowca w pole? Odpowiedź na te i inne pytania zna emerytowana nauczycielka i pasjonat historii Kozłowa w gminie Sośnicowice, 63-letnia Monika Sendal.

- Wszystkiemu winien jest dziadek, ojciec mojej mamy - Alois Woikowski – śmieje się sympatyczna kozłowianka. – Zostawił nam w spadku notes, w którym prowadził rozmaite zapiski, np. dotyczące rodzin Woikowskich i Hoschów. Ta ostatnia, to bliscy mojej babci, a jego żony. Dziadek i jego brat w 1945 roku zostali wywiezieni do sowieckiego łagru. Obaj nie przeżyli tej zsyłki.

Notes, to nie jedyna pamiątka po przodkach. Pani Monika przekonuje, że zarówno dziadkowie, jak i rodzice zawsze przywiązywali dużą wagę do dokumentów. – W swoich zbiorach mam na przykład zdjęcia z 1912 roku – chwali się. –Mam też oryginalne plany dotyczące budowy, w latach 30. ubiegłego wieku, mojego rodzinnego domu.
Trzymam w ręku wspominany notes, rodzinny talizman Woikowskich. Mimo, że ma blisko 90 lat jest w wyjątkowo dobrym stanie. Pięknie oprawiony w czarną skórę zawiera wiele cennych informacji spisanych starannym charakterem pisma.
- Prawdziwą skarbnicą wiedzy o Kozłowie jest moja mama Urszula - podkreśla Monika Sendal. - Mimo swoich, bez mała, 90 lat jest w doskonałej kondycji umysłowej. Ma ogromną wiedzę dotyczącą kozłowskich rodzin. Wiele z tych historii jest niezwykle intrygujących.

Pani Monika na początek zajęła się szukaniem nazwisk internowanych mieszkańców Kozłowa wywiezionych po wojnie na wschód. – W dostępnych dokumentach historycznych znalazłam tylko kilkunastu kozłowian. Nie było tam np. mojego dziadka i wujka – wspomina. - Zaintrygowało mnie to i zaczęłam szukać dodatkowych informacji. Rozpoczęłam współpracę z IPN, rozmawiałam też z najstarszymi mieszkańcami naszej wsi. Powstała w ten sposób znacznie większa lista. Okazało się, że w 1945 roku wywieziono z Kozłowa co najmniej 68 osób. Teraz, wspólnie z Darkiem Łabajem, pasjonatem historii z Rachowic, jesteśmy na etapie tworzenia wykazu internowanych z całej  gminy. Może uda nam się wydać książkę.

Moja rozmówczyni przez ostatnie lata mieszkała w Łabędach, ale po śmierci ojca, trzy lata temu, ponownie przeprowadziła się z mężem do swojego rodzinnego domu przy ul. Marcina.
- Zaangażowałam  się w życie wsi za sprawą Małgorzata Wosiek, sołtyski Kozłowa – przekonuje Sendal. – Nasza miejscowość w 2014 roku został wytypowana do udziału w projekcie pn. „Sieć Najciekawszych Wsi”. Projekt ma ochronić i wykorzystać zasób kultury materialnej, krajobrazu i tradycyjnie pojmowanych walorów najcenniejszych wsi w Polsce. W pierwszej fazie zostało wybranych 144 miejscowości z całej Polski, z których do ścisłego finału zakwalifikowały się jedynie cztery z województwa śląskiego: Istebna, Złoty Potok, Trzebniów oraz nasz Kozłów.

Fakt, iż to właśnie Kozłów, jako jedna z nielicznych miejscowości województwa śląskiego, a jedyna z podregionu gliwickiego, znalazła się w ściśle wyselekcjonowanym gronie 4 najciekawszych wsi jest zdaniem Moniki Sendal ogromną nobilitacją dla całej gminy Sośnicowice. Dowodzi również ogromnego potencjału jaki występuje w Kozłowie i jego architekturze, krajobrazie.

- Ten fakt wymusił na nas potrzebę działania – opowiada. - Małgosia Wosiek poprosiła mnie o pomoc. Dokopaliśmy się do różnych cennych informacji o Kozłowie i zaczęliśmy je upowszechniać. Wiele informacji ujrzało światło dzienne za sprawą naszych historycznych eksploracji. Korzystałam  z opracowań doktora Jacka Szmidta, odwiedzałam gliwickie muzeum. Tropiłam najmniejsze ślady. Niewiele osób wie na przykład, że dzwon w naszym  kościele p.w. św. Michała pochodzi z okresu bitwy pod Grunwaldem (właściciel Kozłowa był rycerzem Jagiełły-red.) i jest najstarszym na Śląsku. Stworzyliśmy witrynę internetową naszej wsi www.kozlow-sosnicowice.pl, wydaliśmy specjalną ulotkę, opracowaliśmy i postawiliśmy  tablice informacyjne o Kozłowie i jego atrakcjach. Marzy nam się jeszcze stworzenie izby pamięci.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj