Po ponad dwóch miesiącach przerwy Piast wreszcie zainkasował komplet punktów w piłkarskiej Lotto Ekstraklasie. Gliwiczanie po bramkach Michala Papadopulosa i Martina Bukaty pokonali Wisłę Płock 2:1. Była to pierwsza wygrana gliwiczan pod wodzą Waldemara Fornalika. 
Tylko zwycięstwo – z takim zamiarem wyszli na murawę zawodnicy Piasta. Bo jak nie z Wisłą Płock i jeszcze u siebie, to gdzie zdobywać punkty? „Nafciarze” jednak nie zamierzali spotkania przegrać. Przed tą kolejką byli na 5. miejscu w tabeli, a gliwiczanie na 15. Jak pokazało jednak spotkanie, różnica w tabeli polskiej ekstraklasy nie jest wyznacznikiem poziomu.
    
Piast rozpoczynał mecz w nieco zmienionym składzie niż poprzednio - zabrakło kontuzjowanego Heberta. W jego miejsce wskoczył Urosz Korun, a w środku boiska pojawił się Stojan Vranjes. 

Do 12. minuty gra byłą wyrównana, ze wskazaniem na gości. Piast wyszedł jednak z kontrą, Aleksandar Sedlar próbował zagrywać do Vranjesa, ten w ostatniej chwili został uprzedzony przez obrońcę Wisły. W 17. min Bukata zagrał piłkę w pole karne, najwyżej wyskoczył Papadopulos i strzałem głową otworzył wynik. 

Goście chcieli odpowiedzieć golem, zamykając na jakiś czas gospodarzy na ich połowie, nie przyniosło to jednak efektu. W 28. min Giorgi Merebaszwili wpadł w pole karne, przewrócił się, a japoński arbiter, który sędziował mecz, nie zareagował. 

Potem inicjatywa wróciła do gliwiczan. W 25. min, po zagraniu Martina Konczkowskiego, Vranjes strzelał z obrębu pola karnego, ale dobrze ustawiony Seweryn Kiełpin pewnie wybronił. Chwilę później Patryk Dziczek uderzył z dystansu lewą nogą, piłka jednak przeszła obok słupka. Próbował też Joel Valencia, z podobnym skutkiem. Już w doliczonym czasie gry płocczanie mieli rzut wolny, jednak Dominik Furman zagrał niedokładnie i za chwilę arbiter zakończył pierwszą połowę.

Wynik 1:0 jeszcze niczego nie rozstrzygał. Ze spokojem mogliśmy czekać na rozwój wypadków, bo Piast w pierwszych 45 minutach prezentował się bardzo przyzwoicie. Pierwszą akcję, która mogła zakończyć się golem,  stworzył w 51. minucie. Z dystansu uderzał Dziczek – Kiełpin z trudem to wybronił. 

Przyjezdni też próbowali atakować, ale nie przekładało się to na większe zagrożenie. Dopiero w 61. minucie zakotłowało się w polu karnym Piasta, wtedy jeszcze bez konsekwencji. Zaraz potem Valencia urwał się lewą stroną, trafił tylko w boczną siatkę. W 64. minucie goście zdobyli gola. Merebaszwili dość bezkarnie zagrał w pole karne, a Jose Kante wygrał pojedynek główkowy z obrońcami i pokonał Dobrivoja Rusova, doprowadzając do remisu. 

Taki wynik pewnie satysfakcjonowałby gości, ale nie gospodarzy, którzy zaatakowali i w 73. min znów objęli prowadzenie. Dziczek posłał prostopadłą piłkę do Bukaty, który mocnym strzałem z 16 metrów nie dał szans Kiełpinowi. 

Trener gości próbował odwrócić losy spotkania, wprowadzając świeżych zawodników. Nie przynosiło to jednak oczekiwanego skutku. Wprawdzie w doliczonym czasie gry Wisłą wypracowała sobie sytuację, ale gliwiczanie nie pozwolili wydrzeć sobie tak długo oczekiwanego zwycięstwa.

W niedzielę, w meczu kończącym rundę jesienną, Piast zagra w Niecieczy z tamtejszym Bruk-Betem Temaliką.

(gm)
foto: Irek Dorożański 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj