Sprawy podziału nieruchomości często są bardzo zawiłe. Opierają się o przepisy prawa oraz ich interpretację, za podstawę której służą orzeczenia sądów. Zdarza się również, że w takich sprawach pojawia się sprzeczność interesów. Dotarła do nas skarga Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Geodetów. Dotyczy ona pracownika Wydziału Geodezji i Kartografii Urzędu Miejskiego w Gliwicach, który zdaniem OZZG regularnie działa z naruszeniem przepisów prawa, szkodząc interesom prywatnego przedsiębiorcy.
Dostęp do drogi
O co chodzi w tej sprawie? Jak się okazuje rzecz dotyczy działki nr 710 (obręb Szobiszowice). Samorządowe Kolegium Odwoławcze uznało, że w tej sprawie miasto dopuściło się uchybień o charakterze formalnym. Gliwiccy urzędnicy uznali, że wniosek właściciela jest niepełny, a zdaniem SKO powinni go rozpatrzeć (nawet jeśli byłoby to rozpatrzenie negatywne).
- Pomijając kwestie wyłącznie proceduralne istotą sporu jest w tym przypadku kwestia dostępu do drogi publicznej – tłumaczy Łukasz Oryszczak, rzecznik prasowy prezydenta Gliwic. - Jak bardzo istotna to sprawa nie trzeba przekonywać nikogo, kto był zmuszony ustanawiać sądownie tak zwaną drogę konieczną. W bardzo dużym skrócie chodzi o sytuację, w której dana działka nie ma dostępu do drogi publicznej i aby taki dostęp uzyskać konieczne jest przejście lub przejazd przez działkę będącą własnością innej osoby czy podmiotu. Z jednej więc strony mamy właściciela, który musi mieć możliwość dojazdu do swojej nieruchomości, z drugiej właściciela działki przez którą taki dostęp może zostać zapewniony, co oczywiście oznacza, że część jego własności będzie używana przez inne osoby. W skrajnych i wcale nie rzadkich sytuacjach sprawy takie toczą się przed sądami.
Różne interpretacje
Aby uniknąć tego typu problemów Wydział Geodezji UM Gliwice, który zajmuje się podziałami nieruchomości (czyli tworzeniem kilku działek z jednej) stał na stanowisku, że nowotworzone działki muszą mieć zawsze zapewniony dostęp do drogi publicznej w formie przewidzianej prawem, czyli służebności gruntowej, wpisanej do księgi wieczystej. Sprawa nie jest jednak jednoznaczna. Część sądów (na co powołuje się osoba, która złożyła skargę) stwierdza, że kwestia ta nie musi być uregulowana na etapie podziału, lecz dopiero na etapie późniejszej sprzedaży działki. Podział nieruchomości na mniejsze części wiąże się bowiem zazwyczaj z ich późniejszą sprzedażą.
- W tym konkretnym przypadku sytuacja jest jednak jeszcze bardziej zawiła – zauważa Oryszczak. - Powyższe orzeczenia dotyczą bowiem sytuacji, w której działka ulegająca podziałowi ma dostęp do drogi publicznej, a w wyniku podziału powstają nowe, które takiego dostępu niemające. Działka 710 nie ma jednak obecnie dostępu do drogi publicznej, czyli do ul. Ligockiej. Dostęp ten jest faktycznie realizowany przez ul. PCK, która nie jest drogą publiczną, a jedynie wewnętrzną, należącą do Spółdzielni Mieszkaniowej im. Obrońców Pokoju. Właściciel działki 710 ma co prawda podpisane ze spółdzielnią porozumienie, na podstawie którego ma dostęp do ul. Ligockiej, lecz ta umowa może być w każdym czasie rozwiązana i nie ma tej rangi, co zapis w księdze wieczystej nieruchomości. Z prawnego punktu widzenia nie spełnia więc wymogów.
Rzecznik prezydenta Gliwic przekonuje, że ten sposób rozumowania urzędu wynika z wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 2016-07-05, I OSK 2399/14 rozpatrujący wniosek o kasację do wyroku II SA/Gd 883/13 WSA z dnia 28.05.2014r.: „Sąd wskazał ponadto, że podstawową zasadą w przypadku podziału nieruchomości jest warunek, iż dokonany podział musi zapewnić działkom powstałym w wyniku podziału dostęp do drogi publicznej. Istotne jest, by nieruchomość podlegająca podziałowi miała dostęp do drogi publicznej jeszcze przed podziałem oraz by sposób podziału nieruchomości uwzględniał ten dostęp, zapewniając nowo wydzielonym działkom gruntu bezpośredni bądź pośredni dostęp do drogi publicznej.”
(san)
Komentarze (0) Skomentuj