Firma Dorian z Knurowa naciągała klientów w internecie – brała pieniądze, ale nie dostarczała zamówionych kabin prysznicowych. Pierwsi poszkodowani trafili na policję już w lutym, ale minęły miesiące, zanim prokuratura przerwała proceder. To dało oszustowi czas na złupienie kolejnych ofiar. Liczba poszkodowanych idzie już w dziesiątki, a śledztwo wciąż trwa. 
Julita G. jest jedną z pierwszych ofiar oszustwa. W grudniu ubiegłego roku nie huczały jeszcze o nim fora konsumenckie, Facebook i Twitter. Straciła 1,65 tys. zł. Tyle kosztowała ją zamówiona przez portal transakcyjny kabina z hydromasażem wraz z dowozem do rodzinnych Lipnik pod Bydgoszczą. 

- Dobry kontakt urwał się z chwilą przelania należności. Potem sprzedawca zwodził kolejnymi terminami dostawy. W styczniu straciłam cierpliwość. Zażądałam zwrotu pieniędzy. Właściciel sklepu przestał odbierać telefon i odpowiadać na maile, a kontaktujący się w jego imieniu pracownicy co rusz przesuwali termin przelewu. Widząc, że to zasłona dymna, zawiadomiłam policję w Knurowie. Niespodziewanie towar jednak przyszedł, zdekompletowany, w stanie nienadającym się do użytku. Atrapa, nie kabina – opowiada poszkodowana.

Julita G. nadal nie odzyskała swoich pieniędzy. Ze skargami na nieuczciwego sprzedawcę, bliźniaczo podobnymi do przytoczonej, zgłosiły się do redakcji trzy inne osoby. Ale ofiar jest dużo więcej. Policja wie już o ponad stu, pochodzą z różnych zakątków Polski.

Choć od lutego, po pierwszych zgłoszeniach, sklep wysyłkowy z Knurowa miała na oku policja, choć poszkodowani przekazywali ostrzeżenia w internecie, oszust nadal łapał w sieć. Kres bezkarności położyła dopiero decyzja prokuratury Gliwice-Zachód. Prokurator nadzorujący dochodzenie zastosował wobec Piotra P., właściciela firmy, nadzór policyjny oraz zakaz prowadzenia sprzedaży w internecie.     

Od lutego, gdy na policję w Knurowie trafili pierwsi poszkodowani, do 13 czerwca, kiedy zaczął działać zakaz, minęły cztery miesiące. Ten czas to dodatkowe dziesiątki złupionych klientów. Pytanie, czemu prokuratura zareagowała tak późno? 

- Czasu wymagały zebranie i analiza materiału dowodowego. Należało przede wszystkim ocenić, czy mamy do czynienia z nieudolnością w działalności gospodarczej, co kwalifikowałoby się jako sprawa konsumencka – do postępowania cywilnego, czy też z przestępstwem. Dowody jednoznacznie wskazują, że właściciel firmy dopuścił się z czynu z art. 286 kodeksu karnego, czyli oszustwa – mówi Paweł Sikora, szef Prokuratury Rejonowej Gliwice-Zachód.

Piotr P., do którego należy internetowy sklep, usłyszał w sprawie już 56 zarzutów. Na tym się nie skończy. Policja gromadzi zeznania, korespondencję mailową i inne dowody od dalszych 58 osób, które czują się oszukane. 

Dorian nadal posiada stronę w internecie, z zastrzeżeniem sprzedaży wyłącznie wysyłkowej. Z ustaleń prokuratury wynika jednak, że przedsiębiorca respektuje zakaz – wśród ujawnionych poszkodowanych osób nie ma żadnej, która dokonałaby transakcji po 13 czerwca. To samo dotyczy sprzedawcy z Kielc, który współpracował z Dorianem w okresie będącym przedmiotem śledztwa. Związki między firmami to odrębny wątek dochodzenia. 

- Sprawdzamy kontakty handlowe obu podmiotów pod kątem przepływów pieniędzy. To ważne dla dokonania oceny roli właściciela Doriana w procederze. Rozważana jest hipoteza, że firma pełniła tylko funkcję słupa, a główne korzyści z przestępstw czerpał kto inny – dzieli się podejrzeniami prokuratury Sikora.

Tak się bowiem składa, że Dorian ma puste konto. Prokuratura, ze względu na nieustabilizowaną wciąż liczbę pokrzywdzonych, nie dokonała jeszcze całościowej wyceny szkody. Biorąc pod uwagę, że cena oferowanych przez sklep kabin waha się, w zależności od wyposażenia, od 550 do 2,5 zł, łączna strata klientów może iść nawet w setki tysięcy. Odpowiedź, gdzie podziały się te pieniądze, jest dla oszukanych, z uwagi na szanse finansowego zadośćuczynienia, o tyle ważna, że Piotr P. w świetle ustaleń prokuratury nie posiada znacznego majątku.

W ocenie prokuratury domknięcie wszystkich wątków dochodzenia to kwestia najbliższych tygodni. Akt oskarżenia wobec Piotra P. ma być gotowy do końca roku. Wtedy będzie już wiadomo, czy trafi na sądową ławę sam czy w towarzystwie. Z punktu widzenia ofiar ważniejsze jest co innego – w jakim stopniu  wymiar sprawiedliwości okaże się pomocny w uzyskaniu od oszusta rekompensaty. 

Adam Pikul 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj