Maksymalnie 30 zł za godzinę. Taką kwotę za akcję może otrzymać strażak ochotnik. Chętnych nie brakuje, a w najbliszym czasie do gliwickich ochotników dołączą kolejni, kończący właśnie szkolenie. Opowiedzieli nam o swojej służbie i przygodzie zawodowej, którą rozpocząć może (prawie) każdy.
Ostatnie lata w statystykach pokazują, że moda, by nieść pomoc, stale wzrasta, a strażak ochotnik nie staje się przez to towarem deficytowym. Jednak, by zasilić szeregi strażaków ochotników w miejscu swojego zamieszkania, trzeba spełnić kilka podstawowych warunków, które zweryfikują dalszą przyszłość kandydata.

Jak zostać strażakiem?  

Pierwszym z nich to ukończenie 18. rok życia. Wtedy można zgłosić się do jednostki OSP w swojej miejscowości. Jej szef kieruje ochotnika na kurs, który odbywa się w Państwowej Straży Pożarnej. Szkolenie obejmuje 120 godzin zajęć dydaktycznych, zakończonych egzaminem. Zajęcia odbywają się w systemie dziennym lub zaocznym, a grupa nie może przekraczać 40 uczestników. Do tego zajęcia praktyczne, w tym związane z ratownictwem - przyszli strażacy wiedzę dot. udzielania pierwszej pomocy powinni mieć przecież w jednym palcu. 

- Nim ochotnicy przystąpią do ostatecznego egzaminu, muszą zmierzyć się dodatkowo z komorą dymową, a także z systemem łączności sieci alarmowania UKF. Zdarza się, że ten etap weryfikuje, kto z uczestników kursu na ochotnika musi pożegnać się ze swoimi marzeniami – mówi Andrzej Frejno, prezes zarządu Oddziału Powiatowego Związku OSP RP w Gliwicach.

Pandemia koronawirusa chętnych, którzy chcą zasilić szeregi swoich jednostek OSP,  nie zatrzymała w domu, jednak można zauważyć lekki spadek w porównaniu do roku ubiegłego. W 2019 kurs ukończyło 38 strażaków ochotników. W tym roku do naboru zgłosiło się 29 chętnych, jednak na chwilę obecną nie wiemy, ilu osobom uda się ukończyć z powodzeniem szkolenia, bowiem kurs został wstrzymany ze względów bezpieczeństwa.

Praca pod telefonem

A jak wygląda praca? Ważna jest aplikacja e-remiza, którą mają zainstalowaną wszyscy ochotnicy. To za jej pośrednictwem (oprócz standardowego „telefonu”) strażacy dowiadują się, że muszą wyjechać na akcję. W takiej sytuacji ci, którzy mogą się w nią zaangażować, potwierdzają sygnałem zwrotnym. I się zaczyna... Strażacy są wzywani w zasadzie do wszystkiego rodzaju zdarzeń, bowiem ściśle współpracują z innymi jednostkami OSP, a także Państwową Strażą Pożarną oraz innymi służbami państwowymi i medycznymi.

– Wyjeżdżają do każdego rodzaju akcji. Począwszy od gaszenia pożarów, ratowania ludzi, do wypompowywania wody z zalanych budynków, połamanych drzew, wypadków samochodowych, problemów związanych z zagrożeniami w domach oraz usunięcia gniazd owadów (pszczół/szerszeni) – dodaje Frejno. 

Jednak do najtrudniejszych można zaliczyć wypadki drogowe, w których ludzie stracili to, co dla nich najcenniejsze, a więc swoje życie. 

Ile można zarobić?

Samorząd terytorialny ustala stawki za udział w akcjach oraz szkoleniach strażaków ochotników, a co za tym idzie, każda gmina może mieć inną wysokość wynagrodzenia, która sięga od 
10 do 30 zł za godzinę akcji. Każda jednostka OSP dysponuje określonym budżetem na działania ratowniczo-gaśnicze, przyznanym przez dany samorząd. O zakupie sprzętu drogiego, np. samochodu, decyduje rada gminy lub rada miasta. Wszystkie samochody OSP mają odpowiednie certyfikaty, uprawniające do wyjazdów na akcje.  

Ilu ich mamy?

Aktualnie w powiecie gliwickim mamy 1400 członków Ochotniczej Straży Pożarnej, z czego połowa jest uprawniona do wyjazdów na akcję. OSP zdominowali mężczyźni – na 700 ochotników jest zaledwie 25 kobiet. W Gliwicach na trzy jednostki OSP czynnych jest 75 strażaków, w tym 10 kobiet.   
– Zachęcam do tego, by każdy, kto jest wrażliwy na zdarzenia losowe i ma chęć niesienia pomocy innym, wstępował do Ochotniczej Straży Pożarnej – mówi Frejno.


Strażackie liczby

700  - liczba strażaków ochotników w powiecie 
39  – liczba jednostek OSP w powiecie
4  - liczba jednostek OSP w Gliwicach (w tym jedna zakładowa – Opel)
971 – liczba interwencji OSP w 2019 roku

Sami o sobie

Łukasz Sorowka od 3 lat zasila szeregi strażaków. 
– Zostałem ochotnikiem, bo to było moje marzenie od najmłodszych lat! Zawsze chciałem nieść pomoc innym, brać udział w czynnych akcjach i po prostu czuć się potrzebny mieszkańcom z mojego otoczenia. Gdy zawyje syrena, rzucam wszystko i jedynym celem jest to, by znaleźć się jak najszybciej pod remizą, wskoczyć w ubranie bojowe i wyruszyć z innymi strażakami do akcji. Będąc ochotnikiem, nigdy nie wiem, co mnie spotka i z czym jest związane dane zagrożenie. To niebezpieczna pasja, ale ryzyko jest wpisane w naszą pracę.


Damian Cieślok od 2 lat w OSP KSRG (Krajowy System Ratowniczo-Gaśniczy) Trachy. 
– Zostałem ochotnikiem, bo od zawsze z wielką pasją obserwowałem strażaków w akcji i sam chciałem w przyszłości założyć mundur, ale przede wszystkim nieść bezinteresowną pomoc poszkodowanym osobom. Chęć bycia ochotnikiem zrodziła się z ciekawości, ponieważ, odkąd pamiętam, gdy zawyła syrena, jeździłem, by zobaczyć, co się wydarzyło i byłem jako jeden z pierwszych na miejscu zdarzenia. Jednak wtedy mogłem jedynie stać i obserwować. Postanowiłem to zmienić i od dwóch lat jeżdżę na wszystkie akcje. Teraz jestem na odpowiednim miejscu, czuję się potrzebny.  

Patrycja Cieślok

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj