Chodziło o uchwałę grupy radnych Koalicji Obywatelskiej i PiS w sprawie zmian w statucie miasta. 
To efekt zdarzeń z wrześniowej sesji, kiedy nie dopuszczono do głosu strony społecznej, chcącej naświetlić problem związany z projektem budowy suchego zbiornika w Wilczych Dołach, stosując wniosek formalny o zamknięcie dyskusji, zanim ta się rozpoczęła.

– Przypomnijmy: zrobił to „obóz prezydencki” oraz część radnych Koalicji Obywatelskiej – mówi Łukasz Chmielewski, jeden z radnych wnioskodawców. Wśród nich znaleźli się także Agnieszka Filipkowska, Katarzyna Kuczyńska-Budka z klubu radnych KO, Adam Michczyński i Zdzisław Goliszewski z klubu radnych PiS.

Proponowane zmiany miałyby wyeliminować nadużywanie tzw. wniosku formalnego o zamknięcie dyskusji, bardzo często blokującego jakąkolwiek niewygodną wymianę zdań. Nowy projekt zakładał, że przewodniczący obrad jest zobligowany do udzielenia głosu osobom zgłoszonym i zaproszonym w związku z omawianiem konkretnego projektu uchwały przed rozpoczęciem sesji.

– Połączyliśmy również dwa wnioski formalne, o zamknięcie listy dyskutantów oraz o zamknięcie dyskusji, w jeden: „zamknięcie dyskusji po uprzednim zabraniu głosu przez wszystkie osoby, które były zgłoszone do dyskusji w momencie złożenia wniosku formalnego”. Tego typu zapis, w przypadku zgłoszenia wniosku formalnego o zamknięcie dyskusji, obligowałby przewodniczącego obrad do udzielenia głosu osobom, które się zgłosiły – wyjaśnia Chmielewski.

Podczas sesji o projekcie dyskutowano ponad dwie godziny. Marek Pszonak, Michał Jaśniok i Krystyna Sowa z Koalicji dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza wskazywali na uchybienia prawne uchwały oraz tradycję: takie zmiany omawia się ze wszystkimi klubami, przewodniczącym rady oraz prezydentem. Chmielewski, Budka i Michczyński ripostowali: tradycja to tylko tradycja, nie prawo, a sytuacja z wykorzystywaniem wniosku formalnego w ostatnim czasie stała się naprawdę groźna. Byli też zdziwieni inicjatywą przewodniczącego Pszonaka, który, mimo że radni wnioskodawcy nie zwracali się o opinię prawną, poprosił o nią.

– Niestety, nie udało nam się z nią zapoznać, bo właśnie się o tym na sesji dowiedzieliśmy – komentował Chmielewski.

Opinia była podobno miażdżąca dla uchwały. Radni mieli okazję zapoznać się z nią dopiero podczas krótkiej przerwy w obradach.

Niecodziennie zachował się radny KdG Stanisław Kubit: w czasie debaty o wniosku formalnym dwukrotnie zgłaszał… wniosek formalny o zamknięcie dyskusji. I choć na komisji zapowiadał, że zrobi to dla żartu, na sesji stwierdził, że jest „śmiertelnie poważny”. Za pierwszym razem w głosowaniu wniosek Kubita odrzucono, za drugim – przeszedł.

Co do uchwały: 10 radnych było za jej przyjęciem, 14 przeciw, jeden się wstrzymał.

(ml)

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj