Gołębie, tak chętnie karmione na naszych skwerkach przez starsze panie czy matki z małymi dziećmi, są nosicielami bakterii, wirusów, zarazków. Roznoszą insekty. Szczególnie groźny dla człowieka jest zaś pasożyt obrzeżek.

W sprawie gołębi gliwiczanie są podzieleni. Część z nich najchętniej by je wybiła, a część dokarmia, za co ptaki odwdzięczają się wszechobecnym guanem. Najgorzej znoszą to mieszkańcy zanieczyszczonych odchodami kamienic. 

O problemie pisaliśmy ostatnio w roku 2011. I nic w mieście od tamtego czasu się nie zmieniło. Przynajmniej nie na lepsze. Bo pogorszyć się pogorszyło: zniesiono zapis uchwały rady, zakazujący dokarmiania ptaków. Kilka lat temu nazwaliśmy Gliwice wielkim gołębnikiem. Są nim nadal. 

To nie tak, że redakcja „Nowin” nie lubi ptactwa. Z fauną jesteśmy jak najbardziej zaprzyjaźnieni. Chodzi o to, że niektórzy gliwiczanie, kierując się źle pojętym franciszkanizmem, przyczyniają się do zanieczyszczania miasta. Bezmyślne dokarmianie powoduje bowiem, że tłuste gołębie mają się w centrum, wśród ulic i samochodów, wyjątkowo dobrze. Do tego są objęte ochroną częściową, podczas okresu lęgowego (od marca do października), co ujęte zostało w rozporządzeniu ministra środowiska. W tym czasie mogą rozmnożyć się nawet trzy razy, a podjęcie jakichkolwiek działań mających je spłoszyć, jest złamaniem prawa.

Największy problem z gołębimi odchodami od lat jest na skwerze przed zameczkiem, na placach Piastów i Piłsudskiego, na skwerku przy szkole muzycznej, także na osiedlach. W efekcie mamy place, skwery, chodniki i elewacje zabytkowych kamienic zapaskudzone. Niejeden z nas był też „przyozdobiony” niespodzianką z góry. Nie mówiąc już o smrodzie, jaki panuje na przykład na placu Piastów, tuż przy przystanku autobusowym.  

Ale nie tylko o względy estetyczne czy organoleptyczne tu chodzi. Mało kto zdaje sobie sprawę z wagi problemu. Gołębie to nosiciele bakterii, wirusów, zarazków. Roznoszą też przeróżne insekty. Na przykład tzw. miękkie kleszcze, które ze względu  na swoją barwę zlewają się z parapetem, ale w nocy, przez otwarte okno, wchodzą do pokoju i atakują człowieka. 

Problem w tym, że ludzie nie mają o zagrożeniu pojęcia. Kaszlą, dopada ich astma, biorą tabletki, leczą się i nawet nie domyślają, że powodem dolegliwości mogą być właśnie gołębie. 

W ich odchodach gnieżdżą się pasożyty. Dlatego tak ważne jest, by oczyszczać z guana elewacje. Wiele budynków ma zamontowane specjalne zabezpieczenia, ale niektórym mieszkańcom szkoda na nie pieniędzy. W efekcie wydają później dużo więcej na czyszczenie. Odstraszać gołębie można też za pomocą środków organicznych, czym zajmują się specjaliści.  

W Gliwicach możemy już chyba mówić o pladze. Niestety, winni są jej ludzie z nawykiem dokarmiania. Przyzwyczajają ptaki do takiej formy zdobywania pożywienia i sprawiają, że osiedlają się one w parkach i centrach miast, na poddaszach i gzymsach, gdzie znajdują idealne miejsce do rozmnażania. 

Dokarmiają głównie ludzie starsi i dzieci, którym pozwalają na to mamy, nie wiedząc najwyraźniej, że kiedy gołąb przysiada na cieszącym się maluchu, pozostawia tysiące zarazków. 

Tymczasem prawda jest taka, że gołąb to nie biedny ptaszek, którego trzeba nakarmić, bo sobie nie poradzi. On sam powinien szukać pożywienia, i to ziaren, nasion, a nie chleba czy bułek. Po takim „ludzkim” jedzeniu często choruje. 

Zakaz, o którym nikt nie wie i nikt go nie przestrzega 
Jak dowiadujemy się w gliwickim sanepidzie, do najgroźniejszych chorób, jakich przyczyną są gołębie, zaliczyć można aspergilozę czy ornitozę – obie przenoszone drogą wziewną. Szczególnie groźny dla człowieka jest także pasożyt obrzeżek gołębi (kleszcz gołębi), który może wywołać wysypkę, świąd, porażenie kleszczowe, a nawet boreliozę.

Ostatnio do sanepidu wpłynęły trzy zawiadomienia o uciążliwościach związanych z gołębiami - dwa dotyczyły ptaków na strychu, zaś trzecie ich karmienia w niedozwolonym miejscu. Straż miejska odnotowała zgłoszenia cztery. 

Jakiś czas temu na skwerze przy zameczku piastowskim pojawiła się tabliczka zakazująca karmienia ptaków. Mimo to gołębi nie ubyło, co oznacza, że bywalcy tego miejsca zakazem się nie przejęli. Czy za takie zachowanie grozi kara, zapytaliśmy w straży miejskiej. 

Rzeczniczka SM Bożena Frej informuje, że strażnicy nie mogą karać za dokarmianie gołębi, gdyż… nie istnieje taki zakaz. Dodaje jednak, że na tego typu praktyki jest inny sposób.

- Wysypywanie okruchów chleba na chodnik to zaśmiecanie, czyli wykroczenie, za które możemy ukarać mandatem. Mówi o tym artykuł 145. Kodeksu wykroczeń. Cytuję: kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany. 

Frej dodaje, że nie została jeszcze przyjęta ustawa o zakazie montowania na parapetach kolców na ptaki, co oznacza, że nadal można z nich korzystać. - A wszelkie uciążliwości związane z dokarmianiem można nam zgłaszać - kończy.

Rzeczniczka SM nic nie wie jednak o tym, jakoby na skwerze przy zameczku miała się pojawić tabliczka z zakazem karmienia ptaków. Dodajmy, że postawił je Miejski Zarząd Usług Komunalnych w Gliwicach, który na tabliczce się podpisał. Chcieliśmy więc spytać w MZUK, czy w związku z zakazem można za dokarmianie karać. Niestety, w instytucji tej nikt nic o tabliczce nie wie...
                                                                                                                         
(sława, tt)   





Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj