To najtrafniejsze określenie ludzi, którzy zgromadzili się wieczorem, 28 września w Jazovii. Na pierwszy festiwalowy ogień poszła charyzmatyczna wokalistka ze Stanów, Ingrid Arthur, wraz z towarzyszącym jej trio Andy’ego Wintera. 
Najpierw była powitalna przemowa palmjazzowego konferansjera, wyjaśniająca wszystkie wymogi covidowego protokołu bezpieczeństwa i w pełni zasłużona laudacja dyrektora artystycznego festiwalu – Krzysztofa Kobylińskiego. To jego upór i konsekwencja sprawiły, że tegoroczna, 11. edycja imprezy rozpoczęła się i trwa, mimo wszelkich przeszkód pandemicznej natury. Potem Ingrid, osoba zasobna w kształty i uśmiechy, okazała się prawdziwym balsamem na wszystkie „chmurki i humorki” wrześniowej niepogody. Śpiewając z głębi serca, rozgrzała publiczność soczystymi gospelowymi kawałkami. Trio Andy’ego Wintera ( Petr Dvorsky – kontrabas, Andy Winter – perkusja i James Schofield – gitara) dzielnie wspierało Ingrid w misji ogłaszania światu wszystkich kolorów miłości, nadziei i dobra. Na ich występ złożyły się przede wszystkim utwory Andy’ego Wintera i Melanie Scholtz z projektu Smallest Kingdom.  

Po przerwie, o 21.00, na scenie Jazovii stanęli z kolei Emiliano d’Auria ze swoim kwartetem. Włosi zaprezentowali kompozycje z albumu „In-Equilibrio”, do którego zaprosili znakomitego trębacza Lucę Aquino. Zagrali muzykę jednocześnie eklektyczną i niezwykle spójną, mieszącą się gdzieś pomiędzy awangardą a tradycją, czasem nawet noszącą ślady fascynacji oldschoolowym popem lat 40. i 50. Nienachalny, dyskretny urok ich grania miał w sobie niespodziewaną siłę przyciągania; słuchało się go z wielką przyjemnością. 

Tak dobrze rozpoczęty tydzień podsumują dwa koncerty wielkiej gwiazdy muzyki improwizowanej – rewelacyjnej Anny Marii Jopek (piątek, 2 października o godz. 18.00 i 21.00).
PalmJazz Festival został dofinansowany z budżetu Miasta Gliwice.  

Ewa Piasecka

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj