W Polsce peruki z naturalnych włosów są refundowane przez NFZ tylko częściowo, zaś dopłata do nich jest wyjątkowo duża. Dlatego Fundacja Rak’n’Roll zainicjowała akcję „Daj włos”, do której przyłączają się fryzjerzy w całym kraju. W Gliwicach zaangażowały się w nią trzy salony. 

Włosy oddaje się za darmo. W zamian fryzjerzy robią "dawcy" nową, modną fryzurę.
 
Zaangażowane w akcję salony fryzjerskie ścinają włosy w odpowiedni sposób i przesyłają fundacji. Ta przekazuje je z kolei perukarni Rokoko, która tworzy peruki modne i wygodne. Na koniec, za darmo, włosy trafiają do kobiet chorujących na nowotwór. 
 
Jeden z gliwickich salonów zaangażowanych w akcję to Prowokacja. Jego właścicielką jest Barbara Górniak:
- W zeszłym roku przyszła do mnie klientka, która chciała oddać włosy swojej córki Fundacji Rak’n’ Roll. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale szybko podłapałam temat. Sprawa bardzo mnie zainteresowała.  
 
Ostatecznie Górniak wyszukała informacje w internecie, przeczytała o fundacji i jej przedsięwzięciu. Zadzwoniła, wypełniła formularz, podpisała umowę. – To nas, fryzjerów, nic nie kosztuje. Wystarczy dobra wola! 
 
Mimo to tylko trzy gliwickie salony włączyły się w akcję. Górniak twierdzi, że powodem jest m. in. brak promocji. 
 
– Nie słyszałam, by w Gliwicach ją prowadzono. Poza tym, nie ukrywajmy, wiele salonów nastawionych jest wyłącznie na zarobek. Tymczasem, podpisując umowę z fundacją, fryzjerzy zobowiązują się nie tylko do odpowiedniego ścięcia włosów, ale także wykonania osobie oddającej profesjonalnej fryzury. I to za darmo! Mało tego, dawcy winni być traktowani priorytetowo. To oni mają pierwszeństwo przed innymi, niezależnie od intensywności pracy w salonie. 
Trzeba jednak pamiętać: to, co dajemy, wraca do nas podwójnie. Klientka, która zostawia w salonie włosy i wychodzi zadowolona, w nowej fryzurze, wróci na pewno. Mało tego – przyprowadzi koleżankę.
 
Nie każdy może zostać dawcą. Włosy muszą mieć minimum 35 cm długości. Ale przede wszystkim - być zdrowe. Mogą być farbowane, ale nie rozjaśniane. 
 
Dawca podpisuje oświadczenie, w którym zobowiązuje się oddać swoje włosy za darmo. Fryzjer, zgodnie z wytycznymi, ścina je, opisuje i wysyła.
 
Salony, w których można "dać włos" w Gliwicach:
- Prowokacja, ul. Sztabu Powstańczego 7, 
- Alex Atelier, ul. Ligonia 38,
- Górnośląskie Centrum Edukacyjne, ul. Okrzei 20.
 
 
Niedawno włosy ścięła szefowa Stacji Artystycznej Rynek - Kasia Cupiał. Temperamentna brunetka z długim warkoczem napisała w czerwcu na swoim facebookowym profilu: „Dałam włos = 15 lat i 10 kg mniej!!! Dziękuję”. 
 
Z Katarzyną Cupiał rozmawiamy o decyzji podarowania włosów fundacji. 
 
Jak dowiedziałaś się o akcji?
Od Basi Palewicz-Ryży, kobiety aktywnej, pełnej pasji i miłości do sztuki. Regularnie widujemy się w Stacji podczas Spotkań Miłośników Rękodzieła Artystycznego. To właśnie ona, kilka dni przed swoim „Dałam włos”, opowiedziała mi o emocjach i przeżyciach związanych z tą akcją. Przy okazji naszej rozmowy miałam możliwość wypytać ją o szczegóły. Wiesz, że ponad rok szukała w Gliwicach salonu, który przyłączyłby się do przedsięwzięcia Fundacji Rak’n’Roll? Basia wskazała mi również artykuł w miesięczniku „Hydeparknews”, w którym Adriana Urgacz-Kuźniak tę akcję opisała.
I podjęłaś decyzję. 
Tak. Ale powiem szczerze, że gdybym miała długo szukać salonu fryzjerskiego, nie wiem, czy bym się nie rozmyśliła. Dzięki Basi wiedziałam, gdzie zadzwonić. To był czwartek. Zadzwoniłam do salonu Prowokacja i za dwa dni miałam umówione spotkanie.
 
W ramach tej akcji tylko ścięto ci włosy?
Ależ nie. Włosy musiały być odpowiednio splecione w kilka warkoczyków, potem ścięte, a na koniec miałam za darmo zrobioną fryzurę wyjściową. Usiadłam w fotelu o 13.20, wyszłam o 16.00. Czas, jaki poświęciły mi panie Basia i Dagmara, świadczy o ich zaangażowaniu i profesjonalizmie. Nigdy nie byłam tak długo u fryzjera. Bardzo im dziękuję.
 
Jak sama wielokrotnie podkreślasz, zawsze miałaś długie włosy. Żałujesz, że je obcięłaś? 
Absolutnie nie! Jest to dla mnie wielkie wydarzenie. Pierwszy raz w życiu mam krótkie włosy. Kwestia przyzwyczajenia, ale i spore przeżycie – krótkie są wymagające. Cieszy mnie też świadomość, że moje włosy nie trafiły do kosza, a zostały wykorzystane w dobrym celu.
 
Są miejsca, w których skupuje się długie włosy. Nie przyszło ci na myśl, że może lepiej byłoby je sprzedać?
Nigdy o tym nie myślałam. Dla wielu osób to może być warte uwagi. Jednak z perspektywy czasu uważam, że poczucie zrobienia czegoś dobrego, ot, tak – bezinteresownie, jest dużo cenniejsze od kilku setek w kieszeni. Za rok, kiedy moje włosy odrosną, znowu "dam włos".
 
Rozmawiała Katarzyna Kapuścik 
 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj