Debata z cyklu „Miasta idei" organizowana przez „Gazetę Wyborczą” nie przyniosła, niestety, konkretnej odpowiedzi na tytułowe pytanie. Mimo że na warsztatach pojawiły się ciekawe pomysły, od kilku lat obecne w dyskursie o miejskiej przestrzeni, nie zyskały wielkiego zainteresowania prezydenta i jego otoczenia.




Jestem kierowcą i co mi zrobicie?

Nim się rozpoczęła, przez ponad dwie godziny mieszkańcy pracowali na warsztatach, prowadzonych przez specjalistyczną firmę reprezentowaną przez Rafała Stefańskiego. Każdy uczestnik, zgodnie ze swoimi preferencjami, dołączył do jednej z trzech grup: użytkowników komunikacji, kierowców i rowerzystów. – Przedstawiciele Gliwickiej Rady Rowerowej trafili do dwóch ostatnich – w końcu nie jesteśmy tylko rowerzystami, więc uznaliśmy, że warto spojrzeć na kwestie transportu również z innych perspektyw. Dodatkowo każda z grup analizujących problemy transportowe miała również wziąć pod uwagę sytuację pieszych. Uczestnicy dość mocno utożsamiali się z reprezentowanymi przez siebie grupami i proponując rozwiązania dla miasta, zaznaczali swoje potrzeby – mówią Andrzej Parecki i Ewa Lutogniewska z Gliwickiej Rady Rowerowej.  

Analiza obejmowała następujące aspekty:
Jak zmieniać ruch w mieście?
Czy zamykać ulice dla ruchu? Jeśli tak, to które i na jakich zasadach?
Czy jedno duże centrum przesiadkowe wystarczy?
Jakie powinny być trasy autobusów?
Czy powinna zostać zrealizowana wielka inwestycja w zakresie transportu? Jeśli tak, to jaka (kolej metropolitalna, szynobus)?
Co z rowerami?


Na warsztatach, oprócz społeczników,  pojawili się przedstawiciele urzędu miasta, Zarządu Dróg Miejskich oraz radni. – Nie dało się uniknąć gorących dyskusji, wynikających z naturalnego konfliktu interesów: kierowca – pieszy – rowerzysta – pasażer komunikacji zbiorowej. Poszczególne grupy ścierały się, choć należy zauważyć, że dotyczyło to głównie kierowców, występujących przeciwko innym. A przecież kierowca, po wyjściu z samochodu, staje się pieszym. Proponowane przez grupy zadaniowe problemy oceniali  inni „użytkownicy miasta”, a w przypadku niezgody dyskutowano. Naprawdę staraliśmy się dojść do konsensusu i w pewnych przypadkach byliśmy całkiem blisko – tak Parecki i Lutogniewska ocenili przebieg warsztatów.  
 
Ostatecznie sformułowano następujące postulaty dotyczące rozwoju systemu komunikacji w mieście:

– utworzenie obwodowych linii autobusowych łączących dzielnice (z pominięciem centrum);
– rozbudowa systemu detekcji ruchu (szczególnie autobusów);
– budowa kolei miejskiej;
– optymalizacja działania sygnalizacji świetlnej z punktu widzenia pieszych;
– poprawa dostępności przystanków dla osób z niepełnosprawnością;
– utworzenie przystanków przesiadkowych;
– stworzenie w ramach budżetu miasta wydzielonej części na inwestycje rowerowe (budżet rowerowy);
– zawężenie i uspokojenie ruchu na ul. Zwycięstwa;
– obniżenie cen biletów KZK GOP.


Z punktu widzenia Gliwickiej Rady Rowerowej kluczowym zadaniem będzie utworzenie tzw. budżetu rowerowego, zapewniającego przewidywalność inwestycji rowerowych oraz umożliwiającego rzeczywiste połączenie dzielnic z centrum.

Zwycięstwa mniej samochodowa

Parecki i Lutogniewska uważają, że to właśnie tej ulicy warto poświęcić więcej uwagi. – Na  warsztatach nie potrafiliśmy dojść do porozumienia: zamknąć ją czy nie. Ostatecznie wybraliśmy rozwiązanie pośrednie, zakładające przebudowę w tzw. woonerf, czyli podwórzec miejski. Jest to ulica o przestrzeni współdzielonej z priorytetem dla pieszych i rowerzystów, nie zakazująca jednak wjazdu samochodom – tłumaczą Parecki i Lutogniewska.  

Ulicę przebudowuje się w taki sposób, by automatycznie uspokoić ruch, m.in. poprzez zastosowanie np. esowanego pasa ruchu, lokowania stojaków rowerowych czy kilku miejsc postojowych dla samochodów po różnych stronach drogi. Dodatkowo można zamontować parklety (ławki – miniparki) i inne meble miejskie, urozmaicające przestrzeń. Dzięki takim działaniom ulica staje się przyjazna dla mieszkańców i żywa. Przykładem takiej przemiany jest ul. 6 Sierpnia w Łodzi. Już niedługo, poprzez działania aktywistów miejskich, Zwycięstwa – na odcinku od skrzyżowania z ul. Barlickiego do skrzyżowania z al. Przyjaźni – stanie się  miejscem prototypowania przestrzeni miejskiej pod nazwą „Żywa Ulica”. Akcję zaplanowano na koniec kwietnia 2017 r. jednocześnie w trzech miastach:  Gliwicach, Krakowie i Warszawie.


Jest super

Debata miała dwie ramy: pierwsza była pochwałą DTŚ. Zmieniającej Gliwice na lepsze – taką tezę postawili i udowadniali: prezydent, sekretarz miasta, prezes DTŚ SA oraz szef KZK GOP. Andrzej Bauer, prezes DTŚ, stwierdził, że kierowcy polubili gliwicki odcinek DTŚ. – Wprawdzie  trasę budowano za długo, aż 30 lat,  ale każdy kolejny odcinek wykorzystywał doświadczenia poprzedników – dodał Bauer. W wystąpieniach skupiono się na przepustowości drogi, którą codziennie przejeżdża 35 tysięcy samochodów. Wielokrotnie podkreślano też  jej charakter – to nie trasa tranzytowa, a droga miejska.     

Gliwice, nie idźcie drogą Detroit!

Drugą ramę stanowiło wystąpienie dr Agaty Twardoch, adiunkta w katedrze urbanistyki i planowania przestrzennego Politechniki Śląskiej, od ponad 15 lat zajmującej się tematyką urbanistyki, zrównoważonego transportu i komunikacji. W swojej  krótkiej prezentacji wykazała podstawowe błędy popełnione przy lokowaniu trasy, wskazała na szkodliwość takiego rozwiązania dla przestrzeni miejskiej oraz kompletne niezrozumienie najnowszych trendów w rozwoju miast. Stwierdziła, że DTŚ nie jest, jak podnosili prezydent, sekretarz miasta i prezes DTŚ, drogą miejską, ponieważ przykładowo – przejścia dla pieszych oddalone są od siebie o prawie kilometr i dotarcie od jednego do drugiego zajmuje około 15 minut. Takie rozwiązanie przeczy idei drogi miejskiej. DTŚ wyludniła miasto i nie zaproponowano nic w zamian, bo  skwer nad DTŚ  z jednej strony, z pustym placem i rachitycznymi drzewkami, oraz  wielkim betonowym parkingiem z drugiej, to zdecydowanie za mało.

 - Na poniedziałkowej debacie zadałam władzom miasta pytanie: czy chcemy, żeby Gliwice podążały ścieżką rozwoju zbliżoną do drogi Wiednia – niezmiennie od 2011 r. najlepszego miasta do życia (ranking Liveability Ranking, wg The Economist Inteligence Unit), dbającego o  zróżnicowaną komunikację (samochody, komunikację publiczną, rowery, pieszych), ograniczającego rozlewanie się przedmieść, promującego zwartą zabudowę, różnorodne przestrzenie publiczne oraz zieleń, miasta przyciągającego ludzi młodych, ale przyjaznego także osobom starszym, które równoważy miejsca pracy, dbając o korporacje, ale także o lokalną gospodarkę (na przykład na tradycyjnych świątecznych targach można kupić jedynie wyroby wyprodukowane w samym Wiedniu) czy drogą Detroit: miasta z przerostem autostrad, opartego o wielkie korporacje, które wynosząc się z miasta, doprowadziły do jego załamania: od lat 50. miasto opuściło 2/3 mieszkańców – mówiła Twardoch.

Jej zdaniem wizja rozwoju miasta jest bardzo istotna – jeżeli udaje się ją czytelnie określić, można zastanawiać się nad środkami jej realizacji. – W zrównoważonym modelu rozwoju miasta jest miejsce i na samochody, i na pieszych. DTŚ w centrum Gliwic, która w obecnym sposobie realizacji wyraźnie stoi po stronie rozwoju na modłę Detroit, to fakt i pewne jest, że w ciągu najbliższych lat nie ma możliwości jej likwidacji, jeżeli jednak zależy nam na nowoczesnym i przyjaznym mieście, należy zastanowić się, jak zminimalizować negatywny wpływ tej drogi na centrum miasta i jak zawalczyć o prawa wszystkich użytkowników przestrzeni miejskiej – dodała.   

Wara od DTŚ

Podczas prezentacji  dr Twardoch prezydent i inni goście nie słuchali, kpiąco się uśmiechali i starali się zbagatelizować wypowiedź fachowca, a radni z ugrupowania prezydenta głośno komentowali wystąpienie, przeszkadzając, co nie miało miejsca,  kiedy głos zabierali inni prelegenci.

Frankiewicz kontrował Twardoch. – Ciekawe, co by było, gdybyśmy za parę lat zaorali DTŚ i zapytali, co sądzą o tym gliwiczanie? „Droga pasuje do Gliwic jak stara rękawiczka, wara od DTŚ” –  tak by powiedzieli. Co do zarzutów o pustą przestrzeń i brak zagospodarowania – są nie na miejscu. Wyjaśnię dlaczego: otóż nie zapadły jeszcze rozstrzygnięcia  w kwestii tzw. prawa warstwowej własności, pozwalającego  budować w takich miejscach – mówił prezydent. Jego zadaniem dopiero za cztery lata można rozpocząć dyskusję o funkcji i zagospodarowaniu pustej przestrzeni nad tunelem  DTŚ.  

Kolej miejska? Pieśń przyszłości

Na zakończenie debaty podjęto temat szybkiej kolei miejskiej. O planach jej uruchomienia miasto wypowiadało się wielokrotnie, wskazując na wciąż trwające negocjacje z PKP PLK.  Miałaby połączyć Sośnicę z Łabędami, ale rzecz rozbija się o budowę nowych stacji i modernizację istniejącej infrastruktury.

Miasto – sponsorem

Debatę „Drogowa Trasa Średnicowa i co dalej"  współorganizowało i finansowało miasto. Wydano na ten cel z publicznych pieniędzy 23 tys. zł.     
            


W debacie „Miasta idei" uczestniczyli:  
Zygmunt Frankiewicz – prezydent Gliwic,
Andrzej Karasiński – sekretarz miasta Gliwice,
Andrzej Bauer – prezes DTŚ SA,
dr inż. arch. Agata Twardoch – Katedra Urbanistyki i Planowania Przestrzennego Politechniki Śląskiej,
dr hab. inż. Stanisław Krawiec – Wydział Transportu Politechniki Śląskiej,
Grzegorz Dydkowski – zastępca Dyrektora ds. Rozwoju KZK GO.
Poprowadzenie – Przemysław Jedlecki, dziennikarz „Gazety Wyborczej”.

Małgorzata Lichecka


       

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj