Takiego scenariusza nie wymyśliłby nawet mistrz filmów grozy Alfred Hitchcock. W meczu Piasta z Jagiellonią do 89. minuty prowadzili niebiesko-czerwoni (gola zdobył Joel Valencia). Niestety, w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry piłkarza z Białegostoku podciął w polu karnym Aleksandar Sedlar. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Jesus Imaz i mimo rozpaczliwej interwencji Jakuba Szmatuły, który zastąpił kontuzjowanego Frantiska Placha, trafił do siatki. To nie był koniec emocji przy Okrzei.
 Już w doliczonym czasie Tomasz Jodłowiec dał ponowne prowadzenie gliwiczanom. Kibice oszaleli z radości. Nie na długo. Po następnej akcji Jagiellonii ponownie faulował Sedlar i sędzia Przybył drugi raz wskazał na "wapno". Do piłki podszedł Imaz, ale tym razem Szmatuła kapitalnie obronił uderzenie Hiszpana i bezcenne trzy punkty pozostały przy Okrzei. Bezcenne, bo wobec remisu Legii z Pogonią Piast jest na czele tabeli! 

Teraz wszystko zależy od naszych piłkarzy. Jeśli 15 maja pokonają Pogoń, a w niedzielę 19 maja ograją Lecha, będziemy świętować pierwszy w historii tytuł mistrza Polski.  

Niebiesko-czerwoni idą jak burza. W 35. kolejce Lotto Ekstraklasy pokonali przy Okrzei Jagiellonię 2:1 i była to ich szósta wygrana z rzędu.
W wyjściowym składzie zabrakło Frantiska Placha (nasz podstawowy bramkarz nabawił się kontuzji w meczu z Legią), choć do końca walczono, by mógł zagrać. W tej sytuacji między słupkami stanął doświadczony Jakub Szmatuła – gorąco przywitali go kibice, dając wyraz pełnego poparcia. Na ławce usiadł za to Jorge Felix, który wrócił po pauzie za czerwoną kartkę. Z kolei trener Jagiellonii nie zdecydował się, by od początku wystawić zagrożonych pauzą za żółte kartki Tarasa Romańczuka i  Guilhermego,

Pierwszy zaatakował zespół z Białegostoku i pierwszą udaną interwencję na przedpolu zaliczył nasz Szmatuła. Potem gospodarze wyszli z wysokim pressingiem, przejmując inicjatywę. W 10. min nadarzyła się nawet szansa na bramkę, ale po strzale Parzyszka piłka poleciała na róg. Kolejną okazję, która mogła skończyć się golem, gliwiczanie mieli w 20. minucie. Lewą stroną przedarł się Kirkeskov, lecz zamiast dogrywać w pole karne, przerzucił na drugą stronę, gdzie nie było dobrze ustawionego zawodnika Piasta. 

Goście pierwszy celny strzał oddali dopiero w 26. min. Uderzenie Poletanovicia z rzutu wolnego pewnie obronił jednak Szmatuła.  

Gliwiczanie atakowali, bezbłędnie grała defensywa białostoczan. W 39. minucie Jagiellończycy mieli rzut rożny, po nim błyskawiczną kontrę wyprowadził Valencia. Ekwadorczyk idealnie zagrał do Badii, ale ten się poślizgnął. Zdążył więc wrócić obrońca gości i zabrać Katalończykowi piłkę. W 43. min, po rzucie rożnym, lekko głową strzelił Wójcicki. Szmatuła miał problem z zatrzymaniem śliskiej futbolówki - udało się dopiero na linii. 

W końcówce pierwszej połowy gliwiczanie  podkręcili tempo. A gdy zasygnalizowali sędziemu zagranie ręką, ten po raz pierwszy w meczu skorzystał z VAR. W doliczonym czasie gry, w ogromnym zamieszaniu, piłkę do siatki skierował Valencia. Sędzia poczekał jednak na koniec akcji, bo nie było wiadomo, czy futbolówka przeszła linię bramkową. Po analizie VAR przyznał bramkę Piastowi.

Na drugą połowę gospodarze wyszli podbudowani prowadzeniem i szybko mogli je podwyższyć. Strzelał Jodłowiec, lecz kapitalną interwencją popisał się Sandomierski. W 60. minucie trener Jagiellonii zadecydował, by dokonać podwójnej zmiany. Dopiero wtedy na murawie zameldowali się Romańczuk i Guilherme. 
Siedem minut później białostoczanie mieli najlepszą sytuację do zdobycia gola. Z bliska strzelał Imaz, na szczęście jakimś cudem Szmatuła zdołał odbić na róg. To był jasny sygnał: należy wzmocnić czujność. Gliwiczanie starali się dłużej utrzymywać przy piłce i przesuwać grę do przodu, zyskując metry i cenne minuty. 
Wydawało się, że Piast dowiezie zwycięstwo, ale w 87. min Sedlar ściął w polu karnym gracza Jagiellonii i sędzia, po trzeciej już analizie VAR, podyktował rzut karny, zamieniony na gola przez Jesusa Imaza. 

Gliwiczanie nie załamali się. Już w doliczonym czasie gry Tomasz Jodłowiec podwyższył na 2:1. Nie był to jednak jeszcze koniec emocji... Zaraz potem białostoczanie strzelali karnego po raz drugi - tym razem arbiter nie skorzystał z  pomocy VAR, lecz podyktował  jedenastkę, fenomenalnie obronioną przez Szmatułę. 
Pokonując Jagiellonię, niebiesko-czerwoni pobili rekord zwycięstw z rzędu w Ekstraklasie. W środę 15 maja grają w Szczecinie z Pogonią, a w niedzielę o 18.00 podejmą Lecha. Czy będziemy świętować tytuł mistrzowski? Wszyscy kibice głęboko w to wierzą. 
 
Spotkanie z Jagiellonią obserwowało 9028 widzów, co jest rekordem frekwencyjnym tego sezonu. Może on jednak zostać pobity 19 maja, bo już w poniedziałek, 13 maja rano zabrakło biletów na mecz z Lechem. Szczęśliwców, którzy mają wejściówki, zachęcamy, by przyszli na stadion wcześniej, gdyż o godz. 15.00 zacznie się niebiesko-czerwony piknik.   

Piast: Jakub Szmatuła – Marcin Pietrowski, Jakub Czerwiński, Aleksandar Sedlar, Mikkel Kirkeskov, Martin Konczkowski (83' Patryk Sokołowski), Tomasz Jodłowiec, Patryk Dziczek, Joel Valencia, Gerard Badía (65' Jorge Félix), Piotr Parzyszek (74' Michal Papadopulos)

(gm)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj