Dzisiaj ogólnopolski strajk nauczycieli i pracowników oświaty. Protestują nie tylko ci z gimnazjów, ale także szkół podstawowych, liceów, techników, a nawet przedszkoli. Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiada, że przygotowywana przez PiS reforma oświaty będzie oznaczała chaos w polskim szkolnictwie. Nauczyciele walczą o zwiększenie wynagrodzenia i swoje miejsca pracy, bo, jak podają związkowcy, w przeciągu kilku lat reforma edukacji może spowodować zwolnienia liczone w dziesiątkach tysięcy.
 
W Gliwicach do strajku przystąpili nauczyciele z ok. 19 proc. placówek oświatowych. - Protestują ci, którzy wyrazili taką chęć - wyjaśnia Dariusz Koszałka, wiceprezes gliwickiego oddziału ZNP. - W jednych placówkach będzie to kilka osób, w innych  nawet 80 proc. nauczycieli.

Koszałka mówi, że stosunkowo nieduża liczba osób, która zadeklarowała udział w strajku, to efekt inwigilacji i działań kuratorium oświaty, które od początku utrudnia akcję.  

Jak wygląda strajk? - Żadne dziecko nie zostanie bez opieki, o to zadbają dyrektorzy - zapewnia Koszałka. - Ci nauczyciele, którzy strajkują, normalnie przyszli do szkoły, tyle że nie podejmują w tym czasie żadnej pracy dydaktycznej czy wychowawczej.

Czego domagają się nauczyciele. - Przede wszystkim jesteśmy przeciwni chaosowi, jaki rząd PiS wprowadził w polskiej oświacie – podkreśla Koszałka. - Ponadto domagamy się deklaracji od rządu, że do 2022 roku w szkole nie będzie zwolnień ani odbierania wielu dotychczasowych przywilejów. Chcemy też podniesienia wynagrodzenia o 10 procent.
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj