67 szczurów, 40 chomików, egzotyczne węże oraz ptasznik - to wszystko ujawniono w zanieczyszczonym, śmierdzącym mieszkaniu, wynajmowanym przez 19-letniego gliwiczanina. Młody człowiek nie mógł zapanować nad swoją hodowlą. Niemiłosierny smród sąsiedzi zgłosili dzielnicowemu. Podejrzewano też znęcanie się nad zwierzętami.   
Mieszkańcy jednej z kamienic przy ul. Bojkowskiej nie mogli znieść odoru wydostającego się z jednego z mieszkań. Wiedzieli, że najemca hoduje węże, pająki, szczury i chomiki, więc obawiali się, że zwierzętom może dziać się krzywda. 

- Nie wiedząc, do kogo zwrócić się po pomoc, sąsiedzi napisali do dzielnicowego z trzeciego komisariatu, a ten uruchomił odpowiednią procedurę - mówi podinsp. Marek Słomski, oficer prasowy gliwickiej policji. - Po otrzymaniu informacji o możliwości znęcania się nad zwierzętami zawiadomił o sprawie kilka instytucji, które, jako bezpośrednio zainteresowane, powinny uczestniczyć w czynnościach. I tak wczoraj przed południem przedstawiciele zarządcy kamienicy, sanepidu, magistratu, lekarze weterynarii oraz policjanci przystąpili do oględzin. 

Mimo powiadomienia o kontroli w mieszkaniu nikogo nie było. Podobno codziennie ktoś tu przychodził, ale nikt nie mieszkał. Lokal i przynależna do niego komórka służyły więc wyłącznie "hodowli". 

Podczas kontroli ujawniono przy okazji kradzież prądu, który służył do oświetlania i ogrzewania terrariów z trzema egzotycznymi węzami i ptasznikiem. Terraria znajdowały się w komórce. 

Z kolei w zaniedbanym i śmierdzącym zwierzęcymi odchodami mieszkaniu stały klatki przepełnione szczurami oraz chomikami (łącznie naliczono 67 szczurów, 40 chomików). 

Oględziny wskazały na formę znęcania się nad zwierzętami, co było podstawą do odebrania ich właścicielowi. Trafiły one do gliwickiego schroniska. 

Gady oraz pająka, które, zdaniem lekarzy, były w dobrej kondycji, zwrócono rodzinie „hodowcy” - ta zobowiązała się do należytej opieki nad nimi. 

Chomiki i szczury miały być pokarmem dla węży. Populacja rozrosła się jednak wbrew oczekiwaniom "hodowcy".  

- Samo mieszkanie, z uwagi na łamanie regulaminów, zaległości oraz nieprawidłowości – w tym nielegalny pobór prądu, zabezpieczyła administracja. Równolegle rozpoczęto procedurę zakończenie wynajmu i przejęcia lokalu - mówi Słomski. I dodaje, że to sprawne działanie dzielnicowego rozwiązało problemy mieszkańców i ulżyło doli zwierząt. - Z opieką nad zwierzętami 19-letni właściciel nie potrafił sobie porazić - kończy rzecznik.  




wstecz

Komentarze (0) Skomentuj