Ruszyła fala podwyżek opłat za utrzymanie mieszkania. Więcej za wodę, odbiór ścieków i zagospodarowanie odpadów komunalnych zapłacimy wszyscy, jednak podwyżki szczególnie dadzą się we znaki rodzinom teoretycznie najmniej zamożnym. Od 1 września mocno dostaną po kieszeniach najemcy miejskich mieszkań.
Począwszy od czerwca rosną nasze rachunki dla gliwickich wodociągów. Niby niewiele, bo o 26 groszy (do 12,35 zł) łącznie za każdy metr sześcienny pobranej wody i oddanych ścieków, ale, jak wiadomo, do kropelki kropelka i uzbiera się butelka. Przy założeniu, że czteroosobowa rodzina zużywa przeciętnie osiem kubików wody, jej wydatki z tego tytułu wzrosną miesięcznie z 96,72 do 98,8 zł, co rocznie daje różnicę blisko 25 złotych. A woda będzie dalej drożeć. Zgodnie z taryfą na lata 2018-2021, w maju przyszłego roku łączna cena dostawy wody i odbioru po jej zużyciu dojdzie do  12,65 zł w przeliczeniu za metr sześcienny. A jeszcze w maju ubiegłego roku stawka wynosiła 11,59 zł.

Nieco dotkliwiej  w domowych budżetach odczujemy podwyżki opłat za odbiór śmieci. Decyzją gliwickiego magistratu 1 lipca stawka podstawowa, dotycząca mieszkań o powierzchni do 60 metrów kwadratowych, podskoczy z 45 do 55 gr za metr kw.  Oznacza to, że rodzina zajmująca 60-metrowy lokal za zagospodarowanie śmieci będzie płacić nie, jak obecnie, 27 zł, a 33. W skutek zmiany ceny wyda więc na ten cel do końca roku dodatkowe 36 zł. A na styczeń  przyszłego czeka kolejna podwyżka, która wywinduje stawkę podstawową do 68 gr za metr.   

Urzędnicy tłumaczą zmiany w taryfach drożejącymi kosztami obsługi usług, na które wpływają m.in. rosnące wynagrodzenia pracowników, wyższe ceny paliw i energii oraz wydatki związane z ochroną środowiska. W podobnym duchu uzasadniana jest  zapowiedziana na wrzesień korekta stawek czynszów za mieszkania komunalne i socjalne. Uzyskane w ten sposób dodatkowe środki pozwolą sfinansować „niezbędne modernizacje w miejskim zasobie mieszkaniowym”.

Mowa o pracach związanych z likwidacją niskiej emisji, polegających na likwidacji węglowych kopciuchów i zastępowaniu ich innymi  źródłami ogrzewania (ciepło systemowe, nowoczesne, ekologiczne urządzenia grzewcze) w połączeniu z termomodernizacją budynków. Dodatkowo, w związku ze wzrostem cen energii elektrycznej, ubezpieczenia nieruchomości oraz kosztów pracy rosną także ceny m.in. usług utrzymania czystości, konserwacji i koniecznych przeglądów. – Po dokonaniu szczegółowej analizy stwierdzono zatem, że przy obecnie obowiązujących stawkach najmu wpływy z czynszu nie pokrywają wydatków ponoszonych przez miasto – wyjaśniała na łamach „Miejskiego Serwisu Informacyjnego” Bożena Kus, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Gliwicach.

Ostatnia podwyżka czynszu miała miejsce w sierpniu 2016 r. Od tego czasu stawka bazowa za 1 m kw. powierzchni użytkowej mieszkania  komunalnego wynosi 5 zł, natomiast za 1 m kw. lokalu socjalnego - 1,10 zł. Wprowadzana od września podwyżka zmienia opłatę bazową dla lokalu komunalnego na 5,50 zł, natomiast dla mieszkania socjalnego na 1,50.

Warto jednak pamiętać, że na ostateczną stawkę czynszu składa się opłata bazowa, jak i wszelkiego rodzaju „zniżki” i „zwyżki”, uzależnione głównie od położenia budynku (a w nim – danego mieszkania) oraz stopnia wyposażenia budynku i lokalu w urządzenia techniczne oraz instalacje, jak centralne ogrzewanie. Maksymalna stawka miesięcznego czynszu dla komfortowych mieszkań z centralnym, która obecnie wynosi 8,25 zł/m kw., wzrośnie do 9,08 zł/m kw. za miesiąc.

Wracając do naszej przykładowej rodziny. Zakładając, że zamieszkuje w lokalu komunalnym i jest to lokum w pełni wyposażone, musi przygotować się na odczuwalny wzrost rachunków za czynsz. Należność miesięczna skoczy z 495 do blisko 545 zł. Przez kwartał z portfela rodziny ubędzie więc dodatkowo z tego tytułu  150 zł.

Podliczmy skutki wszystkich czekających mieszkańców Gliwic podwyżek na naszym przykładzie. Od 1 września, kiedy zacznie obowiązywać ostatnia z nich, małżeństwo z dwójką dzieci, wynajmujące lokal komunalny o powierzchni 60 metrów, zapłaci w w sumie miastu 677 zł, przy obecnych niecałych 619. A biorąc pod uwagę, że podwyżki nie wchodzą w życie równocześnie, ale jedne po drugich, „nasza” rodzina, za miesiące pozostałe od czerwca do  końca roku, będzie musiała znaleźć dodatkowo okrągłe 250 zł.      

(pik)
  
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj