Był czas przywyknąć: zakaz ruchu na ul. Siemińskiego obowiązuje od 1 sierpnia. Minął miesiąc od wprowadzenia zmian. Czas ten pokazał, że w zdecydowanej większości kierowcy jeżdżą na pamięć.
Ci, których zatrzymują policjanci. przeważnie tłumaczą, że "zawsze tędy jeździli, a znaku zakazu nie zauważyli". 

Funkcjonariusze z drogówki ostrzegają, że zakończyli już okres ulgowego traktowania – od początku września nakładają mandaty i punkty karne.

Przypominamy: Siemińskiego mogą teraz poruszać się jedynie rowerzyści, autobus linii A4, osoby dojeżdżające do posesji (mieszkańcy i dostawcy towaru) oraz służby. 

- W ostatnich trzech dniach sierpnia policjanci ruchu drogowego skontrolowali na tej ulicy kilkunastu kierowców. Trzynastu złamało przepisy świadomie, więc otrzymało mandaty. Trzech innych tylko pouczono - mówi podinsp. Marek Słomski, oficer prasowy gliwickiej policji. I dodaje, że teraz, każdego dnia i o różnych porach, stróże prawa będą kierowani własnie na gliwicki woonerf  (obecnie deptak).

- Przypominam, że niestosowanie się do znaku B-1, czyli zakazu ruchu w obu kierunkach, grozi mandatem w wysokości od 50 do 500 zł oraz pięcioma punktami karnymi - dodaje Słomski.

Dodajmy też, że kierowcy niestosujący się do przepisów karani są nie tylko przez policję czy straż miejską na miejscu zdarzenia. Kary nakładane są także post factum, bowiem do służb trafiają zawiadomienia od mieszkańców, rejestrujących wykroczenia za pomocą aparatu lub kamery. W takich przypadkach zawsze wszczynane jest postępowanie.

- Jeśli kierowca przyznaje się do popełnienia wykroczenia, sprawa najczęściej kończy się mandatem i punktami. Chyba że dana osoba ma wątpliwości co do prawdziwości filmiku, wówczas postępowanie kierowane jest do sądu - Słomski mówi, że po otrzymaniu materiałów z policji sąd, w trybie uproszczonym, może ukarać kierującego grzywną bez konieczności przeprowadzenia rozprawy. Jeśli zaś kierowca zgłosi sprzeciw, sprawa toczyć się będzie w normalnym trybie i wówczas należy się liczyć z wyrokiem nie tylko na podstawie filmu czy zdjęć - sąd zazwyczaj przesłuchuje świadka zdarzenia, tego, który je zarejestrował.

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj