Radni wychodzili zbulwersowani, było walenie pięścią w stół, nawet zasłabnięcie. Zdenerwowanie wywołało porównanie rady do wilków kąsających owieczkę, czyli… narzuconą gminie Sośnicowice przez wojewodę śląskiego „panią burmistrz”.
                                      
Głównym bohaterem ostatniej sesji rady miejskiej w Sośnicowicach stał się nieoczekiwanie radny Maciej Kozubski z Sierakowic. Jako jeden z trzech nie jest w opozycji wobec narzuconej mieszkańcom przez wojewodę osoby pełniącej obowiązki burmistrza (kiedyś funkcja ta nosiła nazwę komisarza). 

Chodzi o Ewę Waliczek, niedoświadczoną w pracy samorządowej pracownicę banku, żonę kolei wojewody. Zastąpiła, wbrew woli rady i wielu sośnicowiczan, do czasu nowych wyborów, Marcina Stronczka, który zmarł w grudniu ubiegłego roku.

Przeciwnych takiej nominacji jest dwunastu na piętnastu sośnicowickich radnych. Za Ewą Waliczek murem stoi za to Maria Waliczek (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa, bo Maria to teściowa Ewy) oraz Maciej Kozubski, którego sprawą pani komisarz zajęła się osobiście – chodzi o kanalizację na ulicy Ceramicznej w Sierakowicach. Temat jest, jak przyznał sam radny, jego „konikiem”. Kozubski w okolicach Ceramicznej mieszka. Trzecia osoba, Małgorzata Wosiek, sołtyska Kozłowa, stanowczego stanowiska w sprawie nie zajmuje (być może ze względu na znajomość z Marią Waliczek, również mieszkanką Kozłowa).

Stał się więc radny Kozubski sesji bohaterem. Dlaczego? Ano zdenerwował kolegów tak, że podczas jego płomiennej przemowy kolejno wychodzili, wracając dopiero, gdy skończył. Nie wyszedł jedynie Andrzej Wiaderny, chcąc wysłuchać do końca, co takiego Kozubski ma do powiedzenia.     

A do powiedzenia miał Kozubski sporo. Czasem były to konkrety, czasem zwykłe „bicie piany”, czasem obrażanie kolegów. I właśnie na to ostatnie zareagowano wyjściem. Kozubski porównał bowiem radnych do stada wilków, w które wdepnęła owieczka (jest nią niby pełniąca obowiązki burmistrza Ewa Waliczek). 

Mówił o „grupie trzymającej władzę”, do której należą radni i jacyś bliżej nieokreśleni urzędnicy. Wszyscy oni ponoć kąsają Waliczkową i prowadzą przeciwko niej wojnę. Radny poważnie obraził także swoich kolegów, twierdząc, że „grupa wilków broni swojej władzy, różnych profitów dla siebie i rodziny, korzyści materialnych”, co zostało zresztą ujęte w protokole z sesji.     

W radzie się zagotowało. Jedna z kobiet, w emocjach, uderzyła pięścią w stół, zasłabła. Zaś radny Andrzej Wiaderny zwrócił się do Kozubskiego w słowach: - Macieju, obraziłeś nas w sposób bolesny. Jak można powiedzieć, że jesteśmy tutaj dla pieniędzy, że podejmujemy haniebne zapisy. Tu są sami społecznicy. Ja, co mogą wszyscy sprawdzić, od początku kariery radnego nie uzyskałem żadnej, powtarzam –  żadnej korzyści materialnej, a dietę przekazuję na cele społeczne czy charytatywne. Taki sposób traktowania radnych nie przystoi. Brakuje mi słów, aby powiedzieć więcej...

- Proszę się miarkować – zwróciła się z kolei do Kozubskiego radna Barbara Ludwig. - Proszę mi powiedzieć, w którym momencie ugryzłam panią burmistrz. Dość tego, pan ośmiesza nas i gminę, a sam ogłasza się teraz obrońcą pani burmistrz.

Regina Bargiel, przewodnicząca rady, nazwała zaś sytuację przykrą i podziękowała za wyjście z sali jako formę sprzeciwu wobec szkalujących wypowiedzi. 

Owieczka wręcza kwiaty wilkom 

Głos zabrał także były burmistrz Sośnicowic, obecnie radny powiatowy Czesław Jakubek, o którym pisaliśmy, że miał zostać doradcą komisarz. Zaprzeczył, jakoby nim był i dodał, że plotki na ten temat są męczące. 

- Życzę pani burmistrz dobrej pracy, dobrego klimatu, sukcesów – Jakubek dodał, że oczywiście będzie się żywo interesował tym, co dzieje się w gminie. Zamieszał też w kotle, atakując skarbnika, zarzucając mu roznoszenie plotek.

- To było żenujące  wystąpienie Jakubka. Po nim większość osób straciła resztki szacunku do tego człowieka – komentuje jedna z radnych.  

A co na to wszystko Ewa Waliczek, która w rozmowie z „Nowinami” mieniła się wszak gminy sternikiem? Ano kilka minut później, z uśmiechem na ustach, wręczała kwiaty sołtysce Sośnicowic, która akurat miała urodziny, po czym robiła sobie z nią zdjęcia. Rzekomym kąsaniem wydawała się zupełnie nieprzejęta. 

Czy rzeczywiście panią komisarz ktoś gryzie? Jeśli nazwać tak walkę o sprawiedliwość… Ewa Waliczek przyjęła wszak nominację, mimo że nie znała się na rzeczy, mimo głośnych sprzeciwów i mimo wiedzy, że jej nominacja to nepotyzm. 

Podczas sesji pojawił się jeszcze jeden bukiet. Żegnano bowiem przedstawicieli kancelarii prawnej, która do tej pory obsługiwała gminę. Zerwanie umowy z prawnikami było jedną z pierwszych decyzji, jakie Waliczek podjęła po objęciu stanowiska (mimo wcześniejszych zapewnień, że zmian nie będzie). Co nie podobało jej się w kancelarii? Tego na razie nie wiadomo. 

Kwiaty były od dziękujących i chwalących gminę prawników. Wręczono jej jednak nie „pani burmistrz”, ale przewodniczącej rady Reginie Bargiel. 

Przy okazji pani Ewie warto przypomnieć, że póki co jest osobą pełniącą obowiązki burmistrza, nie zaś burmistrzem, jak podpisała się pod życzeniami wielkanocnymi dla mieszkańców, opublikowanymi na pierwszej stronie lokalnego biuletynu „Miasteczko”.   

(sława)


wstecz

Komentarze (0) Skomentuj