Wczoraj opisaliśmy sytuację dotyczącą dwóch osób z personelu medycznego pediatrii Szpitala Miejskiego nr 4, zakażonych koronawirusem. 
Na oddziale przebywało dziesięcioro dzieci wraz z opiekunami. Po wymazach u 50 osób – dzieci, ich opiekunów, personelu medycznego i pomocniczego, nie stwierdzono obecności wirusa SARS COV-2. Tych małych pacjentów, u których proces diagnostyczno-terapeutyczny zakończono, wypisano do domu. Zostaną objęci opieką gliwickiego sanepidu. Ten zaś rozważy, czy ewentualna kwarantanna będzie konieczna i skontaktuje się bezpośrednio z opiekunami dzieci.

Ale nasi czytelnicy mają wątpliwości co do szpitalnych procedur. Jeden z internautów poinformował, że jego syn i partnerka mieli negatywny wynik i dostali wypis ze szpitala. 

– A wieczorem zadzwonił sanepid, mówiąc, że badania są nieważne, bo za szybko były zrobione i nałożył na nas dwa tygodnie kwarantanny – napisał oburzony pan Patryk. W podobnej sytuacji znalazła się pani Aleksandra.   

Dr Anna Dołaszyńska-Żółkiewska z zespołu kontroli zakażeń szpitalnych w gliwickiej placówce wyjaśnia, że kwarantanna to wymagana w takich sytuacjach procedura i nie decyduje o niej szpital, który ma obowiązek przekazania informacji do sanepidu, a ten ostatni właśnie.  

– Długość kwarantanny wynika z czasu rozwoju koronawirusa w organizmie, który trwa około siedmiu dni i dopiero po tym czasie jest prawdopodobieństwo, że będzie wykrywalny. Dlatego sanepid nakłada 14-dniową kwarantannę – od potencjalnego kontaktu z osobą dodatnią, aby zdążyło rozwinąć się zakażenie i wirus był wykrywalny  – tłumaczy lekarka. 

W szpitalu wykonano badania i dzięki nim wiadomo, że na pewno dzieci i ich opiekunowie, wychodząc ze szpitala albo nie zostały zarażone i są zdrowe albo zostały zarażone, ale od tego momentu nie upłynęło 7-10 dni i badanie nie jest jeszcze w stanie tego pokazać.

– O tym, czy na pewno nie są zarażone, będzie wiadomo za tydzień, do 10 dni. Stąd kwarantanna i ewentualne badania kontrolne po niej. Jeśli dziecko dwa dni temu miało kontakt z osobą dodatnią, może być już zarażone, ale w wynikach tego nie widać – dodaje dr Dołaszyńska-Żółkiewska.  

Wszystkie wypisane osoby zostały poinformowane o takich procedurach oraz o tym, że będzie się z nimi kontaktował sanepid. 

– Szpital nie ma na to żadnego wpływu i nie jest tak, że zrobiono złe badania i są one nieważne. Wynik ujemny nie świadczy, że dziecko nie jest zakażone. Chodzi o to, by wyeliminować bezobjawowych nosicieli. Prawdopodobieństwo, że zarazili się w szpitalu, jest mało prawdopodobne, ale nie znaczy, że nie istnieje – tłumaczy dr  Dołaszyńska-Żółkiewska.  

Niestety, mimo wielokrotnych prób, nie udało nam się skontaktować z gliwickim sanepidem, by wyjaśnić kwestie dotyczące kwarantanny osób z oddziału pediatrii.  

(ml) 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj