W Polsce, jak grzyby po deszczu, powstają nowe składowiska odpadów. Nie wszystkie mają urzędowe pozwolenia. Jedno z takich jest w Pyskowicach Dzierżnie, na terenie dawnej wytwórni mas bitumicznych przy ul. Wiejskiej 26. 
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że wspomniany zakład od lat nie prowadził żadnej produkcji. Aż nagle w maju br. znów zaczął funkcjonować. W tym samym czasie ktoś rozpoczął magazynowanie w tym miejscu rozmaitych odpadów. Sprawą zajął się Józef Rubin, pyskowicki radny.

- To składowisko znajduje się dosłownie kilkaset metrów od mojego domu - mówi. - W maju, nocą, zaczęły podjeżdżać jakieś samochody i zwozić odpady. Co ciekawe, tak je ustawiano, żeby z ulicy niewiele było widać. Poszedłem sprawdzić, co się dzieje, ale przegonili mnie ochroniarze. W końcu któregoś dnia zmyliłem ich czujność, wszedłem na teren zakładu i zrobiłem zdjęcia. Tam są tony śmieci! Jakieś belowane odpady komunalne i przemysłowe. Ścinki gumy, skóry, plastiku.  W telewizji non stop bębnią o pożarach różnych składowisk. Przecież to tykająca bomba ekologiczna. 

Rubin zaczął nękać urzędników i pytać, czy wydali zgodę na wysypisko. W  odpowiedzi wysłano mu plik notatek i zdjęć wykonanych przez pyskowickich strażników miejskich. Wynikało z nich, że mundurowi przeprowadzili kontrole, a te potwierdziły nie tylko fakt składowania przy Wiejskiej odpadów, ale również prowadzonych prac ziemnych, których celem było najprawdopodobniej zakopanie śmieci. 

- Nikt z urzędników nie napisał jednak, jakie w związku z tym podjęto kroki prawne - mówi radny. - Złożyłem interpelację do burmistrza. Po miesiącu odpisano, ogólnikowo zresztą, co zrobiono w sprawie, a na końcu poinformowano mnie, że w związku z ochroną danych osobowych nie można udostępnić dokumentacji z prowadzonego postępowania. Ściśle tajne przez poufne! Kompletnie to dla mnie niezrozumiałe. Jestem wiceprzewodniczącym rady i przewodniczącym komisji gospodarki komunalnej. Poszedłem kilka dni temu do pana burmistrza i dopiero osobista wizyta spowodowała, że mogłem zobaczyć wspomnianą korespondencję. 

Pomijając już kwestie rzekomej ochrony danych, Rubin uważa, że urząd działa w tej sprawie wyjątkowo opieszale. 

- Dlaczego burmistrz, który jest organem właściwym w sprawach magazynowania odpadów w miejscu do tego nieprzeznaczonym, nie wydał natychmiastowej decyzji administracyjnej? - pyta Rubin. - Wiedząc, że wysypisko jest nielegalne, powinien jak najszybciej powiadomić organy ścigania, a nie bawić się w kontrole i wysyłanie kolejnych pism. Minęły trzy miesiące, a składowisko jak było, tak jest.   

Urzędnicy z Pyskowic, wbrew temu, co mówi radny Rubin, nie mają sobie nic do zarzucenia. 

- Od 14 maja do 1 sierpnia straż miejska przeprowadziła 32 kontrole terenu wokół wytwórni mas bitumicznych przy ul. Wiejskiej - informuje Agnieszka Kazubek, rzecznik prasowa Urzędu Miejskiego w Pyskowicach. - Wykonano dokumentację fotograficzną, w ostatnich kilku dniach, po zakupie drona, również tym urządzeniem. Ponadto kontroli dokonali pracownicy wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. Pod adresem Wiejska 26 zarejestrowaną siedzibę ma spółka Centrum Budowy Dróg Asfaltowych, która, na podstawie umowy, oddała teren w najem firmie z Głubczyc. 

Kazubek dodaje, że o zaistniałej sytuacji urząd powiadomił Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach, a także wezwał najemcę terenu do okazania dokumentacji związanej z prowadzoną działalnością. W ostatnich dniach przygotowano również komplet dokumentacji celem powiadomienia prokuratury i policji.

- Tylko dlaczego tak późno - kwituje radny Rubin. - Bomba tyka, a urząd sobie bimba.

(san)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj