Błażej Ożóg, mistrz Polski w kiteboardingu i brązowy medalista mistrzostw świata, ma szansę reprezentować Polskę na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 2024 roku! Powołanie otrzymał w najmniej oczekiwanym momencie – w trakcie rocznej przerwy, jaką zrobił sobie od zawodowego uprawiania sportu. Gratulujemy, bo taki sukces nie zdarza się co dzień. 

Z Błażejem rozmawiamy o tym, co się wydarzyło przez ostatnie miesiące, a także - jak powołanie do olimpijskiej kadry może zmienić jego życie.
  • Ta informacja nie mogła chyba przyjść w lepszym momencie. Czujesz, że złapałeś wiatr w żaglu?
  • Tak, to potężny impuls! Zacznijmy od tego, dlaczego na rok pożegnałem się z zawodowym ściganiem. Czułem przesyt lataniem, dawało coraz mniej przyjemności, wydawało mi się, że wszystko idzie w złym kierunku. Za sobą miałem niezbyt dobry start na mistrzostwach świata w formule kite. Mocno za to zaangażowałem się w prowadzenie warsztatów dla juniorów. Nie ukrywam, że dzielenie się wiedzą bardzo przypadło mi do gustu. Zajęcia prowadziłem razem z Maksem Żakowskim, moim wieloletnim kompanem od kite’a, a także rywalem, który ze mną otrzymał powołanie do kadry.
  • Kitesurfing miał zostać uznanym za dyscyplinę olimpijską już na igrzyskach w Tokio w 2020 roku. Tak się jednak nie stało. Oficjalnie zyska on ten status dopiero na olimpiadzie w Paryżu. Trudno chyba mobilizować się do bycia na fali, gdy wizja startu na igrzyskach  oddala się?
  • Pierwsza informacja o kitesurfingu jako dyscyplinie olimpijskiej ma o wiele dłuższą historię – pojawiła się bowiem już w 2012 roku. Mowa była wówczas o igrzyskach w Rio de Janeiro. Ostatecznie decyzja ta została wycofana. Jak więc widać, w tym sporcie trzeba być cierpliwym. Mam nadzieję, że tym razem nie okażą się to słowa rzucone na wiatr. W końcu żeglarstwo jest sportem dżentelmenów. 
  • Do olimpiady w Paryżu mamy jeszcze sześć lat. Wydaje się, że to bardzo długi czas na przygotowania. Jak będą one wyglądały?
  • To jest bardzo krótki czas! 7 grudnia otrzymałem oficjalne powołanie. Następnie Polski Związek Żeglarski powinien stworzyć plan szkoleniowy i określić budżet. Pojawi się trener, zgrupowania i szkolenia. Pamiętajmy przy tym, że Polska nie jest najlepszym krajem do regularnych treningów. Liczę, że skoro kite zyskał status oficjalnej dyscypliny olimpijskiej, przełoży się to na większe zainteresowanie sponsorów. Korzystając z okazji, chciałem podziękować firmie Etisoft z Gliwic za regularne wsparcie finansowe i zawsze dobre słowo. W dalszym ciągu współpracuję z Markiem Shinnem, dwukrotnym mistrzem świata w kiteboardingu, reprezentując jego team Shinnworld. Testuję deski, które następnie trafiają do produkcji. Na pewno nadal chciałbym szkolić juniorów, bo daje mi to frajdę i motywację. Mam świadomość tego, jaka ciąży na mnie teraz odpowiedzialność i że czeka ciężka praca. To, że dostałem powołanie, nie oznacza, iż mogę spocząć na laurach. Muszę wyrobić bowiem tzw. limity kadrowe, czyli na polskich i międzynarodowych imprezach zdobywać jak najwyższe miejsca. Gdyby się to nie udało, istnieje obawa, że zostanę usunięty z kadry. Przepisy na to pozwalają.  Tak więc: #paris2024challenge!
  • Komu, surferze z Gliwic, zadedykujesz sukces, którego ci z całego serca życzymy?
  • Nigdy nie myślałem, żeby dedykować komuś sukces. Chyba wolę skupić się na wyniku, a jak już jakiś będzie, zastanowię się nad dedykacją. 
           
 ZDJĘCIA: ARCHIWUM PRYWATNE BŁAŻEJA OŻOGA

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj