Kiedyś był Balcerek, obskurny, ale słynny w Gliwicach bazar. Teraz jest BLCRK. Miejsce związane z dobrym jedzeniem, kulturą i ideą: ożywić tkankę miejską. Coś, co stało się kawiarnią, restauracją, salą wystawową, sceną, miejscem ciekawych wydarzeń i warsztatów, wreszcie – targiem.  
Rok temu Paweł Siemaszko, właściciel kultowej już w Gliwicach kawiarni (Kafo to miejsce spotkań adwokatów, pisarzy, dziennikarzy, architektów, studentów, wszelkiej maści artystów i przyszłych muzyków z pobliskiej szkoły na Wieczorka) postanowił wraz z kolegami zbudować food trucka specjalizującego się w kawie i herbacie. Panowie bardzo długo szukali miejsca, w którym taki wóz mógłby stanąć i kawę, także specjalną – dla smakoszy, serwować. A kiedy po długich poszukiwaniach okazało się, że Gliwice raczej przyjazne idei street food, czyli ulicznego jedzenia, nie są, stwierdzili, że sami muszą sobie takie miejsce zorganizować. 

I zorganizowali. Wynajęli duży garaż w centrum, na terenie zabudowań po byłej fabryce drutu, przy ulicy Dubois. Miejsce nazwali BLCRK. To skrót od słowa Balcerek, nazwy targu, który przez lata odbywał się tam, gdzie obecnie biegnie Drogowa Trasa Średnicowa. 

Wielu mieszkańcom Balcerek kojarzy się źle – z obskurnymi budami w centrum. Ale, jak mówi Paweł, takie punkty to też bardzo ważna część miejskiej tkanki i lokalnej społeczności. Kiedy więc bazar umarł, zabity przez średnicówkę, a w jego miejscu, nad tunelem, powstał pusty betonowy skwer, na którym nie dzieje się nic, Siemaszko oraz przyjaciele postanowili słynnego Balcerka ożywić, oczywiście w lepszym stylu. I zrobili to nie tylko nazwą. 

- To, co robimy, jest też handlem ulicznym – mówi Paweł. - Zapraszamy przecież food trucki, organizujemy garażowe wyprzedaże. Postanowiliśmy stworzyć nowy Balcerek, który ożywi ten nieco zapomniany fragment Gliwic.

BLCRK jest przestrzenią złożoną z dwóch części. Garażu oraz otwartego placu tuż obok. Pierwsza to przede wszystkim kawiarnia, w której, na przykład, organizuje się warsztaty degustacji kawy – uczestnicy uczą się smakować czarny napój, poznawać jego tajniki. Część druga przypomina właśnie bazar, jest reaktywacją wieloletniej tradycji handlowej na Balcerku. 

Dla przykładu: niedawno odbył się tu „zielony targ”, na którym promowano zdrowo wyprodukowane jedzenie, a wszystko w ramach projektu Drogi ChlebA, który prowadzi Tomata, gliwicka kooperatywa spożywcza. Były więc chlebowe warsztaty, degustacje chleba, spotkanie z ekopiekarzem, a nawet chlebowa strefa dla dzieci. 

Do tej pory na BLCRK zorganizowano m. in. warsztaty kawy, herbaty i piwa, „zielony targ”, wyprzedaże garażowe, akcje wymiany ciuchów (Swap Ciuch) czy dzień dziecka z kreatywnymi zabawami i konkursami. W ostatni dzień czerwca były pokazy krótkich form filmowych. Wszystko zawsze przy dobrej kawie (jak mówią ci, którzy już pili - najlepszej na Śląsku), słodkościach lub czymś konkretniejszym, jak burgery czy falafele (kule z cieciorki). 

BLCRK z założenia ma być otwartą przestrzenią. Nie zamyka się na żadne działania. Zazwyczaj jest to podwórko w centrum miasta, gdzie w cieniu i zaciszu można zjeść coś dobrego, napić się kawy czy herbaty. 

- W ciągu tygodnia organizujemy warsztaty: o kawie, piwie, herbacie. Będą także zajęcia ruchowe dla dzieci oraz, w co drugą sobotę, targ, na który zjadą się producenci żywności ekologicznej. Jak widać, spektrum działania jest bardzo szerokie – mówi Paweł. A zapytany, jaki gość jest adresatem nowego Balcerka, odpowiada ze śmiechem: każdy. Kto tylko ma olej w głowie.

(sława)

Foto BLCRK 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj