Rozmowa z Arturem Malke, managerem {oh!} Orkiestry Historycznej, Martyną Pastuszką, koncertmistrzynią i dyrektorem artystycznym oraz Dominiką Małecką, skrzypaczką i teoretykiem muzyki.
- „Arminio” jest wspólną produkcją {oh!} Orkiestry Historycznej i czeskich solistów. Dlaczego zdecydowali się państwo na tę operę?


- Artur Malke: Od dłuższego czasu interesujemy się kulturą muzyczną w XVIII -wiecznej Polsce, szczególnie w okresie panowania Augusta II Mocnego, a później Augusta III. To okres, gdy obaj władcy byli jednocześnie elektorami saskimi w Dreźnie, co spowodowało szerokie otwarcie Warszawy na kulturę muzyczną Niemiec, jak i całej zachodniej Europy. Z tym okresem związane jest także odkrycie dokonane przez Martynę Pastuszkę, koncertmistrzynię {oh!}, w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Dreźnie. Chodzi o kompozytora Johanna Schreyfogla. Jego utwory znalazły się na naszej debiutanckiej płycie, będąc jednocześnie pierwszymi nagraniami jego dzieł. Kolejne eksploracje ówczesnego życia muzycznego Warszawy skłoniły nas ku postaci jednego z największych kompozytorów niemieckich późnego baroku - Johanna Adolfa Hassego, który pełnił funkcję nadwornego kapelmistrza obu wspominanych wcześniej polskich królów. W tym okresie, w Warszawie, działała wybudowana z mecenatu króla tzw. Operalnia, czyli pierwszy w Polsce publiczny teatr operowy, gdzie importowano bardzo wiele dzieł zachodnich kompozytorów. Wśród nich znaczącą rolę odgrywały właśnie dzieła Hassego, w tym opera „Arminio”, o której wiemy, że wystawiana była w Warszawie w 1761 r. Po 255 latach opera ta, dzięki naszej kolejnej wspólnej produkcji z czeskim partnerem - Stowarzyszeniem „Hudebni Lahudki”, zabrzmi w Gliwicach, a następnie, w ramach tournee współfinansowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Miasto Gliwice, także w Pradze i Ostrawie.


-Podjęła się pani trudnego dzieła przepisania z manuskryptu jedynej kompletnej wersji partytury pochodzącej z 1753 r. – jak wyglądała praca nad manuskryptem?


-Dominika Małecka : Praca nad przemianą manuskryptu w edycję urtekstową jest dość długa i żmudna, chociażby ze względu na rozmiary dzieła. Jest to opera trzyaktowa, każdy z aktów liczy ok. 200 stron manuskryptu, pisanego ręcznie. Polega na ręcznym wprowadzaniu materiału nutowego do programu do edycji nut, podpisaniu tekstu w ariach i recytatywach, który w manuskrypcie również jest wpisany ręcznie. Czasem więc rozczytanie samego pisma (nie zawsze zbyt starannego) przysparza nieco trudności. Samo libretto zostało później skonsultowane z tłumaczem języka włoskiego, a w zasadzie niewystępującej już starowłoskiej odmiany.Tekst nutowy w manuskrypcie jest często zapisem skróconym, w którym, jeśli instrumenty grają ze sobą colla parte, pojawia się jedynie zapis sugerujący partię, z którą grają unisono (np. col violini) lub gdy mają się wyłączyć (np. senza oboi). W ten sposób kompozytor lub kopista zaoszczędzał czas. W edycji trzeba uzupełnić te skróty tak, aby każdy z muzyków miał do dyspozycji kompletną partię dla swojego instrumentu. Po przepisaniu tekstu nutowego i literackiego konieczne są zawsze poprawki muzykologiczne, gdyż zdarza się sporo błędów wynikających zazwyczaj z pośpiechu kopisty, czyli po prostu błędne wysokości dźwięków, niespójności rytmiczne, agogiczne. Zdarzają się także braki w postaci plam na manuskrypcie lub oderwanych fragmentów papieru - wówczas trzeba zrekonstruować brakujący materiał. Jest to możliwe dzięki zachowanym fragmentom o analogicznym rysie melodycznym lub harmonicznym i charakterystycznemu stylowi kompozytora. Tu nie było wiele braków, a jeśli się zdarzały, to bardzo drobne. Na końcu program komputerowy pozwala na wygenerowanie z partytury głosów dla każdej grupy instrumentów. Najbardziej zaś interesującym momentem jest pierwsza próba i czytanie materiału, w którym to, co było tylko zapisem, zamienia się w żywą muzykę. Ewentualne błędy, jakie ukryły się podczas wcześniejszych etapów, poprawiamy na bieżąco podczas grania.

- Przybliżmy główne wątki i postaci opery „Arminio”.

- Martyna Pastuszka: Akcja osadzona jest w roku 16. naszej ery i opowiada historię walki w lesie Teutoburg, gdzie plemiona germańskie wystąpiły przeciwko Imperium Rzymskiemu. Arminio to postać historyczna - syn jednego z przywódców germańskich (Segimirusa), który w 9. roku n. e. został wzięty do Rzymu jako zakładnik układu Pax Romana. Arminio, wykształcono w stolicy Imperium, zasłużył się w walkach o utrzymanie jedności cesarstwa i jako zaufany wojskowy "Rzymianin" został wysłany ponownie wraz z zarządcą Variusem (operowy Varo) na tereny germańskie, aby stłumić ruchy wyzwoleńcze. Przywódcą plemion germańskich, opowiadającym się za Rzymem, jest Segestus - on także walczy z przeciwnikami Pax Romana. Niestety, miłość, która zakiełkowała pomiędzy Arminiuszem a córką Segestusa (Tusneldą), krzyżuje plany samego Arminiusza, jak i oczywiście Segestusa. Libretto skupia się na emocjonalnej treści, wyborach pomiędzy lojalnością względem Rzymu a przywiązaniem do plemiennej tożsamości, obowiązkami dowódcy wojsk a faktem bycia potencjalnym wyzwolicielem Cherusków spod władzy Imperium. Owa walka o narodową tożsamość w opozycji do konieczności czynienia kompromisów w imię wielkiej idei wspólnego cesarstwa (i udogodnień cywilizacyjnych) powoduje, że opera porusza niezwykle aktualny temat, którym od kilku lat żyje cała europejska scena polityczna.

- To już druga wspólna produkcja {oh!} Orkiestry Historycznej i czeskich artystów oraz reżyserów i scenografów. Poprzednia – „Dydona” – była wspaniałą muzyczną podróżą, inscenizacją przygotowaną z niezwykłym muzycznym wyczuciem. Jak wyglądała praca nad „Arminiem”?


- Artur Malke: Prawdziwymi gwiazdami naszej tegorocznej produkcji są czeska mezzosopranistka o europejskiej renomie Marketa Cukrova i Karol Kozłowski. Cukrova współpracuje z najważniejszymi zespołami historycznego wykonawstwa, biorąc udział w wielu produkcjach operowych na estradach Europy, przede wszystkim jednak związana jest z Teatrem Narodowym w Pradze, gdzie brała udział w licznych premierach (m. in. „Orfeo" Monteverdiego czy „Rinaldo” Haendla). Wśród najważniejszych produkcji w ostatnich latach jest jej udział w Międzynarodowym Festiwalu Handlowskim w Göttingen, gdzie wcieliła się w rolę Dardano w „Amadigi di Gaula” Handla pod batutą Andrew Parrota.


Karol Kozłowski to tenor dwukrotnie nominowany do nagrody Fryderyka za swoją działalność kameralną, jednak w ostatnim czasie właśnie w operze możemy zobaczyć go najczęściej. Jest solistą Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, wcześniej współpracował z Operą Wrocławską. Od 2010 r. regularnie współpracuje z Capellą Croaviensis, będąc solistą w wykonaniach oratoryjno-kantatowych, a także z innymi polskimi zespołami zajmującymi się wykonawstwem muzyki dawnej - w tym oczywiście naszą {oh!} Orkiestrą Historyczną. Bezpośrednio przed gliwicką premierą „Arminia”, brał udział w premierze opery „Semiramide riconosciuta” L. Vinci w ramach II Festiwalu Opera Barokowych w Warszawie, wcielając się w rolę Scitalce.Michaela Kustekova to obdarzona wspaniałą barwą sopranu słowacka solistka. Debiutowała na deskach Opery Narodowej w Bańskiej Bystrzycy, skąd bardzo szybko przeniosła się na większe estrady, m. in. Teatru Narodowego w Pradze czy Opery w Lyonie. Wykonywała najważniejsze role w operach Haendla, Mozarta, Rameau'a, ale także kompozytorów późniejszych, jak Mussorgski czy Dvořák. W zeszłym roku brała udział w tournee z operą „Didone abbandonata” D. Sarriego z {oh!} Orkiestrą Historyczną.

Dorota Szczepańska, Joanna Radziszewska i Dawid Biwo to świeża krew polskiej sceny operowej. Poza dynamicznie rozwijanymi karierami w kameralistyce wokalnej są także bardzo doświadczonymi przedstawicielami młodego pokolenia solistów operowych. Współpracują z najważniejszymi teatrami operowymi w Polsce: Teatrem Wielkim - Operą Narodową w Warszawie, Warszawską Operą Kameralną, Operą Krakowską. Mając szerokie horyzonty repertuarowe, z chęcią angażują się również w wykonania muzyki współczesnej czy produkcje na styku muzyki poważnej i rozrywkowej.

Nad warstwą reżyserską, scenografią i dramaturgią czuwać będzie nadzwyczaj utalentowany słowacki reżyser młodego pokolenia Marek Mokoš - absolwent kierunku inscenizacja operowa na Akademii Muzycznej im. L. Janačka w Brnie, związany również z PWST w Krakowie, mający za sobą kilka poważnych przedsięwzięć operowych („Romeo i Julia” Ch. Gounoda czy „Orfeusz i Eurydyka” Ch. W. Glucka).







Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj