Wojewódzki konserwator zabytków wydał decyzję 2 lipca. To już czwarta w tej sprawie. Każdą poprzednią zaskarżało, skutecznie, miasto. Tym razem Zarząd Dróg Miejskich w Gliwicach nie będzie tego robił.

Działania związane z zachowaniem cennego zespołu przyrodniczego to wielki sukces społeczników. Od 2012 roku Stowarzyszenie Gliwickie Drzewa starało się o objęcie alei ochroną konserwatorską. Były trzy decyzje, uchylone przez ministerstwo kultury po wnioskach ZDM. Od lat torpedował on społeczne działania, chcą wyciąć drzewa znajdujące się w skrajni drogowej. Zdaniem urzędników, stanowiły zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu.

Aktywność społeczników dotyczyła wpisania do rejestru kwartału obejmującego aleje: lipową – wzdłuż ulic Mickiewicza, Sowińskiego i Kozłowskiej, klonową – przy ulicach Sobieskiego, od Słowackiego do Kościuszki oraz układ zieleni przy placu Grunwaldzkim i skwerze Keżmarok. Do śląskiego konserwatora zabytków należało zinwentaryzowanie drzew, a także określenie historycznego znaczenia dzielnicy, co potwierdzają dokumenty zgromadzone m.in. w miejskim archiwum.

Ulica Adama Mickiewicza, obsadzona w latach 30. XX wieku na całej długości (750 metrów) dwoma szpalerami (czterema rzędami) lip, stanowiła główną oś kompozycyjną przedwojennego osiedla Towarzystwa GAGFAH, wznoszonego w latach 1922-1926 według koncepcji urbanistycznej autorstwa Karla Schabika, Hansa Sattlera i Richarda Riegla. Ten unikatowy zespół zabudowy jednorodzinnej, inspirowany ideami miasta – ogrodu Ebenezera Howarda, zachował po dziś oryginalny kształt, zarówno w zakresie pierwotnego układu ulic czy formy architektonicznej obiektów, jak i towarzyszących zadrzewień. Już jakiś czas temu został objęty ochroną prawną w formie ustanowionej strefy pośredniej opieki konserwatorskiej.

W uzasadnieniu najnowszej decyzji konserwator wskazał, że zieleń harmonijnie wkomponowano w tkankę budowlaną całego założenia. Przemyślane obsadzenia miały zapewnić użytkownikom komfortowe warunki mieszkalne i pomimo upływającego czasu, zieleń ta nadal jest świadectwem wysokiego kunsztu ogrodniczego oraz niezwykle cennym fragmentem miasta. Historycznie uwarunkowany układ rozplanowany wzdłuż osi, jaką tworzy ulica Mickiewicza, to jeden z niewielu zachowanych w bardzo dobrym stanie przykładów zagospodarowanych w ten sposób międzywojennych osiedli, zarówno w skali miasta, jak i całego regionu górnośląskiego.

– Długo czekaliśmy na nową decyzję, ale wiemy, że były do rozwiązania kwestie formalne, nie pomógł też koronawirus. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni deklaracją ZDM o odstąpieniu od wniesienia odwołania, choć, zanim odetchniemy z ulgą, zaczekamy do końca terminu – prezydent Adam Neumann jeszcze parę miesięcy temu powtarzał dawno zdementowaną plotkę, jakoby drzewa należało wyciąć, bo „rosną w skrajni” – mówi Jakub Słupski ze Stowarzyszenia Miasto Ogród Gliwice, zaangażowanego w batalię o uratowanie alei. Chce też podkreślić, że ten wpis nie kończy sprawy.

– Nie zakończy jej nawet odstąpienie ZDM od wniesienia odwołania, bo kluczowa jest dalsza pielęgnacja alei, a przede wszystkim uzupełnianie nasadzeń. ZDM już wcześniej zapowiadał, że nie widzi takiej możliwości (powoływano się na sieci podziemne, choć, jakimś cudem, do tej pory drzewa i sieci mogły koegzystować), a tymczasem, jako zarządca zabytku, ma taki ustawowy obowiązek – podkreśla Słupski.

Niepokój społeczników budzi też zapowiadany remont alei. Sami o niego zabiegali, ale wiedzą, jak miasto prowadzi prace ziemne: – Masowo uszkadzając korzenie całych szpalerów drzew przydrożnych. Tutaj widzimy bardzo duże ryzyko uszkodzeń i dlatego, wspólnie z konserwatorem, będziemy pilnować prawidłowego przebiegu robót – kończy Słupski.


(ml)

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj