Społecznicy skuteczni. To trzeci wpis do rejestru zabytków w ciągu ostatnich trzech lat.
To była wręcz ekspresowa ścieżka prawna. Tak można powiedzieć o działaniach stowarzyszenia Miasto Ogród - Gliwice i Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Wniosek o wpis do rejestru alei drzew wzdłuż Ostropki złożono w grudniu 2021 r., a decyzję wydano w grudniu 2022 r. Miasto prawdopodobnie nie będzie się od niej odwoływać.

Taka operatywność społeczników z Wójtowej Wsi cieszy, a ochrona drzew w tym rejonie stała się ich znakiem firmowym. Na pewno przyczyniła się do tego skuteczna walka o lipy przy alei Mickiewicza. Po ośmiu latach przepychanek z ZDM ( od 2012 do 2020 r.) udało się wpisać je do rejestru. Te społeczne działania na pewno przetarły wiele ścieżek, wskazując jak ważny, ze względów historycznych, urbanistycznych i przyrodniczych jest ten rejon miasta i że należy go bezwzględnie chronić. - Na pewno starania społeczne o aleję Mickiewicza były taką iskrą: wtedy ukonstytuowała się przecież nowa rada dzielnicy, powstało także stowarzyszenie Ratujmy Lipy, a ludzie stali się bardziej wyczuleni na kwestie ochrony dziedzictwa – mówi dr Justyna Swoszowska ze Stowarzyszenia Miasto Ogród – Gliwice. Jej urbanistyczne i architektoniczne wykształcenie, a także doskonała znajomość historii dzielnicy połączona z prawniczą wiedzą Jakuba Słupskiego, także członka Stowarzyszenia, okazały się kluczowe dla podjętej przez biuro konserwatora decyzji.

Unikatowy układ

W uzasadnieniu, przychylając się do wniosku, wskazał on iż układ zieleni wzdłuż Ostropki powstał w tym samym okresie co układ zieleni przy ul. Mickiewicza i oba są elementami jednej koncepcji urbanistycznej. Aleja, ale też układ zieleni w obrębie osiedla GAGFAH uznany został za „unikatowy” i jako jeden z niewielu „zachowanych w bardzo dobrym stanie przykładów w ten sposób zagospodarowanych międzywojennych osiedli, zarówno w skali miasta Gliwice, jak i całego regionu górnośląskiego”. Aleję tworzą głównie lipy i klony, a stan drzew określono jako dobry. - Po głębokiej analizie materiałów archiwalnych, jak chociażby przedwojenne opracowania radcy budowlanego Gliwic Karla Schabika , który bardzo pięknie opisał całe założenie urbanistycznej tej dzielnicy z układem zieleni, przygotowaliśmy, naszym zdaniem, bardzo dobrze uzasadniony, historycznie, wniosek, który dość szybko zyskał bezwarunkową akceptację biura konserwatorskiego – mówi dr Swoszowska.

Dlaczego to właściwie jest sukces i po co w ogóle ten wpis? - Mam wrażenie, że pomimo, że od lat sporo mówi się w Gliwicach o ochronie zabytków, a szczególnie w tym kontekście o ochronie zieleni, to wciąż nie doceniliśmy jedynych w swoim rodzaju walorów naszego miasta. Jeśli rozejrzymy się wokół, to nie tylko na Śląsku, ale i w całej Polsce nie znajdziemy wielu tak udanych przykładów realizacji idei miasta-ogrodu jak w Gliwicach. Wydaje się, że ci z naszych pradziadków, którzy po II Wojnie Światowej przybyli osiedlić się w tym mieście, dobrze to rozumieli, a nawet potrafili nawiązywać do tej idei na nowo budowanych osiedlach. Dziś tego brakuje – nowe osiedla, niestety także komunalne, raczej nie mają zbyt rozbudowanych elementów zieleni, a pomimo, że pojawia się sporo nowych sadzonek, to nie tworzy się już alei, za to z centrum miasta znika coraz więcej dużych drzew. Jeśli można nad czymś ubolewać w związku z decyzją WKZ, to tylko nad tym, że uzyskuje ona realną ochronę nie dzięki działaniom władz miasta (które mogłyby np. ustanowić tam pomnik przyrody), a instytucji zewnętrznej. Nie jest to z resztą pierwsza taka sytuacja, za to inne tereny zielone, które nie miały tyle szczęścia, aby zostały uznane za zabytek, nie mogą już cieszyć gliwiczan – wyjaśnia Jakub Słupski.

Wymagana zgoda

Wpis do rejestru niesie ze sobą bardzo konkretne wymogi i każdorazowe działanie przy zabytku wymaga konserwatorskiej zgody. Dotyczy to na przykład decyzji związanych z remontami, pielęgnacją zieleni, do której należy zatrudniać firmę z uprawnieniami do pracy przy zabytkach. - A my cieszymy się, że takie oddolne działanie w ratowanie dziedzictwa może być sprawcze – dodaje dr. Swoszowska.

Małgorzata Lichecka
 

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj