Kwestia smaku

Page 1

KWESTIA SMAKU czyli PRZEWODNIK BYWALCA

Bezpłatny dodatek Nowin Gliwickich 2017


2

Kwestia smaku

Szanowni Czytelnicy, Kwestia smaku odgrywa w naszym życiu kluczowe znaczenie. Jest szczególnie ważna, gdy dokonujemy kulinarnych wyborów. Przewodnik, który oddajemy w Państwa ręce, jest właśnie takim wyborem. Odwiedziliśmy i opisaliśmy wiele interesujących miejsc, w których słowo „kuchnia” odmieniano przez wszystkie przypadki. Polecamy restauracje, kawiarnie, bary i bistra, na kulinarnej mapie miasta istniejące od lat i takie, które pojawiły się niedawno. Mamy nadzieję, że przewodnik będzie nie tylko informatorem o atrakcjach gliwickiej gastronomii. Wierzymy, że prezentując ponad 20 kulinarnych miejscówek, ukształtujemy Waszą kwestię smaku. Redakcja Do zdobycia voucher o wartości 100 zł do restauracji

Gospoda Pod Wiązem, mieszcząca się przy ul. Dolnej Wsi 40 w Gliwicach, ufundowała zaproszenie. Aby je zdobyć, należy odpowiedzieć na pytanie: czy restauracja Gospoda pod Wiązem serwuje własne wypieki? Na odpowiedzi czekamy do 4 grudnia 2017 r.

Można je nadsyłać pocztą na adres: „Nowiny Gliwickie”, ul. Zwycięstwa 3 z dopiskiem „Kwestia smaku” lub mailem – beata@nowiny.gliwice.pl. Rozstrzygnięcie 6 grudnia w papierowym wydaniu „NG”.

Wydawca: „Nowiny Gliwickie” Sp. z o. o., Reklama: Beata Marciniuk, Małgorzata Pietrych. reklama@nowiny.gliwice.pl, 32 231 47 60 w. 43,44, 501-086-750. Opracowanie graficzne/DTP: Michał Buksa, Druk: GREG Print Sp. z o.o. Sp. K., REKLAMA


Kwestia smaku

W

Rynek należy do MOMO

sercu miasta, w prestiżowej lokalizacji, z doskonałą kuchnią oferującą przyrządzane na świeżo potrawy. Ceniona przez przedstawicieli biznesu, słynąca z doskonałych win. MOMO Restaurant & Cocktail Bar to dziś uznana restauracja klasy business premium. O miejsce zabiegali długo, ale miało ono dla nich wielkie znaczenie. Rynek to nie tylko serce Gliwic, doskonały punkt lokalizacyjny, ale przede wszystkim przestrzeń wprost wymarzona dla restauracji oferującej kuchnię i usługi z najwyższej europejskiej półki. Wizja tego miejsca od początku była bardzo przemyślana: od interesującego projektu architektonicznego, po dobór kadry. Renowacja zapuszczonych wnętrz trwała prawie dwa lata, ale warto było czekać. Dziś MOMO to wysmakowana przestrzeń ze 150 miejscami dla klientów. MOMO oferuje kuchnię z całego świata w nowoczesnym wydaniu, a kompozycja potraw jest podsumowaniem wielu eksperymentów, doświadczeń oraz długich poszukiwań składników najwyższej jakości. Podstawą kuchni są świe-

3

że, ekologiczne i sezonowe produkty, domowe makarony oraz pieczywo własnej produkcji, najlepsze mięsa i owoce morza. Potrawy przygotowywane są na bieżąco, stąd nieco dłuższy czas oczekiwania. Ale przecież nie przychodzimy do MOMO na szybką przekąskę, a po to, by posiłek celebrować. Najlepiej przy dobrym winie, gdyż restauracja oferuje dużą szatę win bioekologicznych, uprawianych w małych winnicach. Dla miłośników piwa nie lada gratka – MOMO jako jedyne w mieście proponuje piwo z tanka, niepasteryzowane, z krótkim terminem ważności. W ostatnim czasie restauracja rozwija strefę cateringową, pozyskując dużych klientów, a nowością, którą chce wprowadzić już wkrótce, są tzw. lunchboxy – specjalnie skomponowane, podane w estetyczny i ekologiczny sposób. Wśród gości restauracji przeważają przedstawiciele biznesu, firm polskich i zagranicznych, widok osób dyskutujących przy laptopach jest tu powszedni, a goście cenią sobie dyskrecję i spokój.

MOMO Restaurant & Cocktail Bar Rynek - Ratusz, tel.: (+48) 570 170 080 kontakt@momo-ratusz.pl www.momo-ratusz.pl


4

K

Kwestia smaku

Qchnia. Zamiast zmieniać lokal, zmień potrawę

ilka lat temu dwaj przyjaciele z pasją do gotowania, Krzysztof Gigoń i Wiktor Sygut, połączyli siły. Pierwszy był właścicielem kultowego niegdyś w Gliwicach baru Sierak, drugi najpierw pracował w dobrych restauracjach londyńskich, potem w lokalu w Warszawie (od pięciu lat obecnym na kartach Przewodnika Michelin). I tak z połączenia lokalnego Sieraka oraz doświadczenia metropolii powstała restauracja, w której serwuje się i egzotykę, i kuchnię tradycyjną. I tajskie curry, i swojski żurek. A wszystko zaczęło się od niewielkiego baru przy ulicy Dubois, który zajmował się głównie cateringiem. Szeroko zaś skrzydła rozwinęli wspólnicy ponad dwa lata temu, gdy swoją Qchnię przenieśli na aleję Przyjaźni. Choć miejsce znajduje się w ścisłym centrum Gliwic, nie jeżdżą tędy samochody, jest zielono i spokojnie – dlatego latem furorę robi wystawiony przed lokalem ogródek. Podobnie zresztą przyciąga wnętrze, którego styl w skrócie określić można jako skandynawski minimalizm. Przyciąga wszystkich: studentów, rodziny, ludzi w wieku dojrzałym, biznesmenów. Jedni przychodzą na domowy obiad, drudzy na szybki lunch, inni wybierają dłuższy wypoczynek przy kawie czy winie. Nie dziwi na przykład widok grupki pań, które, zajadając sałatkę, grają w karty lub scrabble. Qchnia to restauracja klimatyczna z dobrym jedzeniem w przystępnej cenie. Tak, to można połączyć. – Może zarobimy trochę mniej, ale cieszymy się naszym jedzeniem z większą liczbą ludzi. Nie gotujemy tylko dla wybrań-

ców – mówi Wiktor Sygut. I dodaje, że on oraz wspólnik postawili z jednej strony na kuchnię tradycyjną, z drugiej – światową. Bo nie chcieli się zamykać, szufladkować. Stąd w Qchni przekrój dań – od chińskiego dania z woka, przez potrawy pakistańskie, po pierogi czy wołowe bitki. Znajdziemy propozycje dla całych rodzin. Dziecko zje kurczaka w sezamie, mama pikantne curry, a tata tradycyjną wołową roladę. Prócz tego w menu zupy, makarony, sałatki, dania vege. Kiedy znudzi się kotlet schabowy, zamówimy burrito. Gdy przeje się danie chińskie, mamy gyros. Albo filet z dorsza z frytkami. Karta dań jest obszerna. Właściciele chcieli ją nawet „obciąć”, ale okazało się, że... nie mają czego wyrzucić. Wszystkie potrawy są bowiem wśród gości popularne, wszystkie się sprzedają. Zresztą, wspólnicy doszli do wniosku, że jeśli klient ma zmienić lokal, lepiej, by zmienił potrawę. Aklient ma dziś wymagania duże. Dlatego w Qchni stawia się wyłącznie na świeże produkty. Porcje są duże, ceny przystępne. Dla przykładu: najdroższe danie to stek z polskiego antrykotu – 300 g wołowiny, plus dodatki i dobry sos – kosztuje jedyne 40 zł (jedyne, bo w innych restauracjach to koszt ok. 100 zł). – Mięso jest naprawdę wysokiej jakości, takiego antrykotu szukałem długo – zapewnia Sygut. Co ważne – w Qchni można zarezerwować stolik, zorganizować urodziny, komunię, a nawet... wesele na 50 osób. Qchnia nadal zajmuje się też cateringiem. Polecamy szczerze – też w tym lokalu jedliśmy!

Qchnia

Gliwice, ul. Dworcowa 45 (wejście od al. Przyjaźni) tel. 796 775 444, e-mail: qchnia@op.pl


Kwestia smaku

5

Zeppelin – restauracja w klimacie Gliwic

Z

eppelin to nazwa sterowca, który w 1931 wylądował w Gliwicach. Zeppelin to również niemiecka, popularna i w Polsce, potrawa, nawiązująca kształtem cygara do powietrznego statku. Restauracja w Gliwicach, która nosi to samo miano, nawiązuje w swojej działalności do obu znaczeń. 5 lipca 1931 r. Gliwice odwiedził sterowiec Zeppelin. Wydarzenie stało się inspiracją dla otwartej niemal 80 lat później restauracji. Działający od 2006 r. lokal doskonale wpisuje się w klimat i tradycję naszego miasta. Z tego powodu szczególnie mile widziani są tutaj pasjonaci Gliwic i ich historii. Menu to gratka dla miłośników dobrej kuchni. Restauracja oferuje potrawy na bazie własnych receptur, jak również dania tradycyjne. To doskonałe miejsce na imprezy okolicznościowe. Kto gustuje w „obiadach jak u mamy” i przyjęciach, na których królują typowo polskie dania, nie mógł lepiej trafić. Na gości czekają udekorowane specjalnie dla nich stoły, potrawy serwowane są w wazie i na półmiskach. A co najważniejsze – taka uczta nie wymaga przygotowań przed, sprzątania i mycia naczyń po. Idealne rozwiązanie na organizację chrzcin, komunii, urodzin i – oczywiście – wesel. Zakład specjalizuje się w usługach cateringowych. Blisko 20-letnie doświadczenie i profesjonalizm załogi, które potwierdza pozycja na rynku, czyni nadzwyczajną jakość usług. Potencjał firmy pozwala obsługiwać imprezy nawet na 4000 gości! Wyjątkowa estetyka, wysoka jakość potraw, punktualność, świetna organizacja, ciekawa aranżacja stołów sprawiają, że każdy przygoto-

wany przez Zeppelin bankiet nabiera rangi towarzyskiego wydarzenia. Restauracja wyróżnia się również tym, że swoją ofertę cateringową kieruje nie tylko do firm. Problemu nie stanowi zorganizowanie u klienta – pod dachem lub w plenerze – urodzin, chrzcin, komunii, wesel, pikników. Firma prowadzi również dwa lokale poza główną siedzibą przy ul. Toszeckiej 182. Mniam Fabryka na terenie Centrum Konferencyjno-Edukacyjnego Politechniki Śląskiej przy ul. Konarskiego 18B to propozycja szybkiego i niedrogiego lunchu w centrum miasta. Cafe Fluor (ul. Wyszyńskiego 11, parter budynku Fluor) to z kolei lokal w sam raz dla tych, którzy chcą coś przegryźć w przerwie w pracy.

Restauracja Zeppelin ul. Toszecka 182 602-249-138, 32 231-41-34, beata.zasada@catering.gliwice.pl


6

W

Kwestia smaku

BO jest dobry

eź solidną sztukę mięsa bądź ryby. Zgrilluj. Dorzuć porcję specjałów znad Morza Śródziemnego, przypraw smakiem słowiańszczyzny. Wstrząśnij, ale nie mieszaj. Na przystawkę dodaj talerz serów lub wędlin. Podawaj ze świeżym winem z Moraw. Masz przepis na kuchnię BO, restauracji w okolicach rynku. „Bo” w języku katalońskim znaczy „dobry”. Właściciele, zauroczeni hiszpańską koncepcją tapas, przenieśli tę ideę do Gliwic. Ale w eleganckim lokalu przy ul. Plebańskiej czeka oczywiście dużo więcej niż wysmakowane przystawki (również w wersji meksykańskiego chiapas). W menu znajdziemy dania z grilla, włoskie i holenderskie sery, wędliny z Parmy oraz Katalonii, antipasti z Włoch i Grecji. Przysmaki kuchni południa sąsiadują ze sztandarowymi potrawami Europy Wschodniej. Na przystawkę można wybrać gruziński chleb, ser feta w oleju albo śledzia pod pierzynką (czyli ukraińską szubę). Wśród dań głównych, obok specjalności zakładu, czyli grillowanych sztuk mięsa lub ryb, dania – symbole kuchni słowiańskiej: barszcz ukraiński, pierogi, flaczki. Mianownikiem zróżnicowanego jadłospisu jest prostota dań. Na szeroką skalę używane są produkty sezonowe. Teraz, jesienią, na talerzu znajdziemy owoce z polskich sadów i grzyby z naszych lasów, latem królowały świeże warzywa. Właściciele dużą wagę przywiązują do oryginalności produktów. Szynka parmeńska naprawdę pochodzi z Parmy, a chleb gruziński nie jest takim tylko z nazwy. Dobierając asortyment, w BO wybiera się region, który jest jego wizytówką. Wiadomo, że jak piwo, to od najlepszych czeskich piwowarów, a jak ser, to z holenderskich piwnic.

W karcie win rządzą szczepy z Moraw. Na smakoszy beaujolais nouveau czeka wino lane prosto z beczki, o orzeźwiającym, unikatowym aromacie. Można też przebierać w winach butelkowanych – białych, czerwonych i różowych.

Właściciele zadbali nie tylko o niepowtarzalny smak dań z grilla i znakomite wina. Lokal zachwyca również niepowtarzalną atmosferą. Wnętrze przenika się z podwórzem, w którym zorganizowano atrium. Dbałość o szczegóły wykonania, niepowtarzalny design i precyzja wykończeń powodują, że nie można pominąć tego miejsca podczas spacerów po Gliwicach. Resturacja BO to dobry wybór na biznesowy lunch, firmową kolację czy miejsce eleganckiego przyjęcia. A już niedługo dojdzie nowa atrakcja – cykliczne spotkania z kuchnią różnych zakątków świata, wieczorki z degustacją win i piw, warsztaty gastronomiczne.

Bo Grill & Restaurant

Plebańska 5, Gliwice 44-100 tel. +48 (32) 332 41 41 kom. +48 606 641 841, www.bogrill.pl


Kwestia smaku

W

Miejsce ze smakiem

7

spokojnej dzielnicy Gliwic – Żernikach, z dala od zgiełku miasta, tuż pod lasem, znajduje się Modrzewiowy Dwór. Do centrum, samochodem, jedzie się stąd zaledwie 10 minut, a do zjazdu z autostrady A1 jest 5 minut. Przy budynku znajduje się ogród, plac zabaw dla dzieci i bezpłatny, monitorowany parking. Modrzewiowy Dwór wygrywa już samą lokalizacją. Oferta też jest konkurencyjna: hotel, restauracja, wesela i konferencje w jednym.

Kameralny 3* hotel czeka ze swoimi 20 komfortowymi pokojami (w tym jeden apartament) na chcących przenocować Gości – zarówno biznesowych (niedaleko stąd do strefy ekonomicznej), jak i uczestniczących w imprezach odbywających się na miejscu. Wszystkie pokoje wyposażone zostały w telewizor i telefon, jest także dostęp do internetu.

dra kapusta) w menu są także propozycje bardziej wyszukane, jak noga królika w sosie cytrynowym, żeberka pieczone w miodzie lipowym – podawane na duszonej kapuście z ziemniakami czy polędwiczka tornedo otulona szynką wędzoną z sosem a’la berneńskim. A szczególna popularnością wśród gości cieszy się udko z kaczki – wyśmienite jest w sosie porzeczkowym, z kaszą gryczaną i buraczkami. Ceny i porcje, co warte uwagi, są tutaj zupełnie niehotelowe. Te pierwsze – atrakcyjne, drugie – syte.

tel. 32 308 80 00 e-mail: hotel@modrzewiowy-dwor.pl

Modrzewiowy Dwór to także idealne miejsce na spotkania firmowe, szkolenia i konferencje. Miejsce zachęca ciszą okolicy, bogatą ofertą gastronomiczną, a dysponuje dwiema klimatyzowanymi salami konferencyjnymi z tarasem, wyposażonymi w sprzęt multimedialny.

tel. 32 308 80 00 e-mail: restauracja@modrzewiowy-dwor.pl

Modrzewiowy Dwór wsławił się już organizacją przyjęć okolicznościowych oraz wesel. Oferuje bogate menu, klimatyzowaną salę, która za każdym razem jest elegancko wystrojona i udekorowana świeżymi kwiatami. Na Gości czekają pokoje hotelowe w atrakcyjnych cenach, a na Młodą Parę -apartament.

tel. 570 22 11 00 e-mail: marketing@modrzewiowy-dwor.pl

Na obiady i kolacje do restauracji w Modrzewiowym Dworze przyjeżdżają mieszkańcy Gliwic, Zabrza i okolic. Prócz dań tradycyjnych (restauracja specjalizuje się w potrawach lokalnych, śląskich, jak kluski, rolada i mo-

tel. 570 22 11 00 e-mail: restauracja@modrzewiowy-dwor.pl

MODRZEWIOWY DWÓR Gliwice, ul. Mazowiecka 44

tel. 32 308 80 00, +48 570 22 11 00, e-mail: hotel@modrzewiowy-dwor.pl www.modrzewiowy-dwor.pl


8

O

Kwestia smaku

Stary Browar, nowe atrakcje

ferta restauracji i klubu muzycznego Stary Browar stanowi miks tradycji oraz nowoczesności. Każdy, niezależnie od wieku i upodobań, znajdzie w lokalu przy ulicy Piwnej coś dla siebie. Dawny przedwojenny browar Hugo Scobla zaprasza gości od godzin rannych do późnego wieczora przez siedem dni w tygodniu. W weekendy czynny jest nawet dłużej. W piątek i sobotę sale restauracyjne stają się sceną imprez muzycznych. Piątek to dzień dla odważnych, czyli wieczór z karaoke. Ofertą na sobotę jest impreza muzyczna z dj-em. Specjalną atrakcją jest wieczór z gwiazdą. W Starym Browarze gościli m.in. Ryszard Rynkowski, Halina Frąckowiak, Zbigniew Wodecki, Stachursky, Alosza Awdiejew. Lokal ma również wiele do zaproponowania tym, którzy stronią od muzycznych atrakcji. Nastrojowe historyczne wnętrza, doskonała kuchnia, znakomita obsługa czynią z restauracji idealne miejsce na wesele, obchody urodzin, chrzcin, komunii czy innych zabaw okolicznościowych. Często odbywają się tutaj naprawdę duże wydarzenia, na przykład noworoczne bale. Stary Browar organizuje również imprezy dla firm. Wtedy można wybrać spotkanie w lokalu lub przenieść przyjęcie do siebie – restauracja świadczy usługi kateringowe. Goście mają w czym wybierać – wnętrza dawnego browaru mieszczą aż cztery sporych rozmiarów sale. Obszerna jest również karta win. Znajdziemy tutaj trunki z różnych zakątków ziemi. Za to kawa, wątpliwości nie pozostawia aromat naparu, z pewnością pochodzi z Włoch.

Wpływy kuchni śródziemnomorskiej znajdziemy również na talerzu. Na przekąskę warte polecenia jest carpaccio wołowe z kaparami. Wśród dań głównych są znakomite pasty czy polędwica z prosciutto. Ale zawiedzeni nie będą też miłośnicy swojskiej kuchni. Mogą wybierać między roladą z modrą kapustą, pierogami czy kaczką. Oczywiście, tradycja miejsca zobowiązuje, więc w Starym Browarze znajdziemy bogaty zestaw piw. I rzecz ostania, choć nie mniej ważna. Gości restauracji nie dotyczy dolegliwość płacenia za parkowanie w śródmieściu – lokal dysponuje własnym parkingiem, bezpłatnym dla klientów. Wjedziemy na niego od strony pl. Piastów.

Stary Browar Restauracja – Klub Muzyczny ul. Piwna 1b 32 331-40-75/76, 510 168 891, starybrowar@o2.pl


Kwestia smaku

S

9

Jest pysznie!

łodkie życie. Pierwszym skojarzeniem są obrazy słonecznej Italii, klimat wina, zabawy i beztroskiej codzienności. Kinoman dorzuci tytuł arcydzieła Felliniego. A ja natychmiast wracam myślą do uroczej kawiarni przy ul. Zwycięstwa. W cukierence u zbiegu głównych ciągów spacerowych Gliwic – na parterze zabytkowej kamienicy na rogu ulicy Zwycięstwa i alei Przyjaźni – można zakochać się od pierwszego wrażenia. Niewielka przestrzeń, wygodne sofy, kanapy i pufy w stylu art deco tworzą kameralny klimat i przywodzą na myśl atmosferę kawiarni ze stolic elegancji – Paryża, Wiednia czy Rzymu. Całości dopełnia subtelne oświetlenie, dyskretnie podkreślające historyczne walory miejsca. Na ścianach znajdziemy ceramiczne ornamenty jeszcze z przedwojennych lat. Pierwsze wrażenie nie jest pomyłką. Słodkie Życie to raj dla łasucha. Bywalcy kawiarni znajdą tutaj wszystko, co najlepsze we współczesnej sztuce cukierniczej. Przepyszne tarty na słono i słodko, torty, deserki i ciasteczka. Na wyróżnienie zasługują monoporcje na bazie czekolady lub musów z owoców. Pyszna kawa, gorąca czekolada, herbaty sezonowe, lody, soki ze świeżo wyciśniętych owoców, koktajle – to wszystko uczta dla podniebienia. Wszystkie słodkości powstają na miejscu. Kto chce, może tymi delicjami delektować się na miejscu, kto chce – zabrać je do domu. Zamówione w cukierni słodkości będą idealną słodką atrakcją urodzin, chrzcin bądź innej imprezy okolicznościowej. Godna polecenia jest szeroka oferta weselna. Zestaw

na tę okoliczność jest równie szczególny, jak ona sama. Znajdziemy w nim nie tylko tradycyjne torty, ale również całą gamę deserów w formie „słodkiego” stołu oraz paczkowane zestawy słodkości do rozdania przed i po uroczystości.

Słodkie Życie to również dobry pomysł na rozpoczęcie dnia i małe co nieco w jego trakcie. Codziennie, od 8.00 do 20.00, w cenie 10 zł dostaniemy kanapkę lub muffinkę z gorącym napojem. Dodatkowo czeka deser dnia, plus gorący napój w cenie 12 zł.

Kawiarnia Słodkie Życie

ul. Zwycięstwa 38 32 279 80 95, 518 655 577, slodkiezycie@op.pl


10

Z

Kwestia smaku

Z pasji... z miłości…

lotu ptaka wygląda bajecznie, niczym miniatura filmowego zameczku Disneya, ale kiedy stawiamy pierwsze kroki na schodach wiodących do starannie odrestaurowanych wnętrz, zyskuje jeszcze bardziej. Większycki cud wziął się z miłości od pierwszego wejrzenia, a zaczęło się prozaicznie: ojciec Patrycji i Artura Biernackich, dziś właścicieli na Większycach, przejeżdżał drogą i zobaczył pałacyk schowany w uroczym parku. I już nie mógł przestać o nim myśleć. Ich drogi rozeszły się na jakiś czas, ale po latach, przypadkiem, od znajomego stolarza, głowa rodu Biernackich dowiedziała się, że wciąż zabytkowy pałac jest na sprzedaż. Jakby na niego czekał. I tak w 2003 roku neogotycki pałac, wybudowany w 1871 przez radcę handlowego i filozofa Marca Heymana, trafił w ręce rodziny Biernackich. Renowacja trwała osiem lat: dzięki niesamowitemu uporowi właściciela oraz pieczołowitemu podejściu do zabytku odnowiono go ze smakiem i poszanowaniem historycznym. W 2011 roku w pałacowych wnętrzach otwarto Restaurację Pałac Większyce, która znajduje się na liście najchętniej odwiedzanych miejsc nie tylko na Śląsku, ale i w całej Polsce. Rokrocznie zdobywa też laury w konkursach na najlepszą restaurację i nie bez przyczyny wybierają to miejsce miłośnicy dobrego smaku kuchni, architektury i sztuki. A gdy zasiądziemy do wybornie przygotowanego stołu w jednej z siedmiu sal – Liliowej, Rodowej, Błękitnej, Rubinowej, Szmaragdowej, Kryształowej czy Herbowej – choć bez książęcych tytułów, poczujemy się w nich po królewsku. Każda wygląda wspaniale, a ich niezaprzeczalnym walorem są ręcznie wykonane malowidła i zdobienia. Sale peł-

nią różne funkcje, w zależności od naszych oczekiwań: jeśli organizujemy wesele (na ten wyjątkowy dzień restaurację dość często wybierają goście spoza Polski), planujemy spotkanie biznesowe, konferencję, jeśli chcemy oświadczyć się ukochanej (koniecznie polecam stolik pod wieżą, z przepięknym widokiem na główną salę pałacu), wreszcie spędzić przyjemnie dzień z rodziną. Od 2017 r. goście mogą korzystać z nowo odrestaurowanych sal na drugim piętrze, pełniących rolę przestrzeni konferencyjnych. Polecamy zwłaszcza salę Niebiańską i Rycerską. Interesującym miejscem w pałacu jest zarówno sala Rajska, z przepiękną rzeźbą przedstawiającą kuszenie w raju, jak i Dworska. Natomiast Szlachecka, a także gabinet hrabiego pełnią rolę VIP roomu przeznaczonego w głównej mierze na spotkania firmowe kadr menedżerskich i zarządzających. W menu – kuchnia staropolska z dziczyzną i grzybami w rolach głównych, ale Patrycja i Artur Biernaccy, dla których prowadzenie restauracji jest prawdziwą pasją, śledzą najnowsze kulinarne trendy, co znajduje odbicie w propozycjach menu. Potrawy są smaczne i niedrogie, począwszy od tradycyjnych rolad z modrą kapustą i kluskami, poprzez polędwiczki z dzika, na wyszukanym deserze, jakim jest creme brulle, skończywszy. I najważniejsze: Restauracja Pałac Większyce, perła architektury i ciekawe miejsce kulinarnych doznań, spotkań towarzyskich i wydarzeń kulturalno-rozrywkowych, każdego dnia czeka na Gości z tą samą ciekawością, co w dniu otwarcia.

Restauracja Pałac Większyce Większyce, ul. Kozielska 15, 45 min. drogi od Gliwic tel. (77) 482 15 25, e mail: info@palacwiekszyce.pl, www.palacwiekszyce.pl


Kwestia smaku

E

Restauracja Pod Wiązem. Tradycja opowiedziana na nowo

wa Jaroszyńska, właścicielka Restauracji Pod Wiązem, opowiada taką historię: w maju 1991 roku zasialiśmy z rodziną nasiono, które, dojrzewając przez lata, zrodziło dziś piękne drzewo. Mówi nie tylko o symbolu restauracji, ale też o relacjach łączących pracowników i gości. Zaciszna, zielona część miasta, kwiecisty ogród letni i przytulne wnętrze – tak najkrócej można scharakteryzować Restaurację pod Wiązem. Życie rzeczywiście tu zwalnia, oddalając nas od miejskiego zgiełku i przenosząc w sielskie klimaty, gdzie rodzinna atmosfera spotyka się z zamiłowaniem do tradycyjnej polskiej kuchni, wzbogaconej o nowości kulinarne. Świeże produkty wysokiej jakości, kompozycja dań współgrająca z porami roku, własne wypieki i wyroby oraz wieloletnie doświadczenie i pasja stanowią o wyjątkowym charakterze tego miejsca. Sezonowość Pod Wiązem przejawia się zarówno w menu, jak i ciekawych wydarzeniach, które ubarwiają spędzanie wolnego czasu. Latem, w zielonym ogrodzie, serwuje się tu kolorowe koktajle, grilluje w gronie rodzinnym, przyjeżdża rowerem na pyszną owocową lemoniadę i zabiera dzieci na naturalne lody. Jesienią pachnie tutaj grzybami, dziczyzną i szlachetną polską gęsią. Wtedy również najlepiej smakuje młode wino. Zima to czas, gdy pali się w szamotowym piecu kaflowym i serwuje jedyną taką atrakcję na Śląsku – placki z blachy. To czas, kiedy spiżarnia jest najbogatsza w nalewki, miody pitne, konfitury i marynaty własnej produkcji. Wiosna, zapętlając cykl roczny, kusi ogrodowymi nowalijkami i ciekawymi wydarzeniami (np. warsztaty cukiernicze dla dzieci, koncerty z muzyką na żywo, pikniki plenerowe). – Wiemy, że nic tak nie zbliża ludzi, jak idealnie skom-

11

ponowany posiłek. Wiedzę, którą czerpiemy z rodzinnych przepisów, przekazywanych z pokolenia na pokolenie, urozmaicamy nowymi pomysłami. A świeże polskie produkty to podstawa dobrej i uczciwej kuchni. Dodać należy, że szefową kuchni i kreatorką smaku od wielu lat jest kobieta – Iwona Kulik. Wspólnie tworzymy to miejsce, mamy więc stały personel, który do wiedzy wypracowanej przez lata wkłada całe serce – dodaje pani Ewa. Restauracja pod Wiązem słynie z przyjęć o różnym charakterze – od rodzinnych i okolicznościowych (wesela, komunie, chrzciny, stypy, urodziny, rocznice, studniówki), po spotkania biznesowe (konferencje, bankiety). Stawia na indywidualne podejście i jeśli organizuje, na przykład, wesele, to personel całą uwagę skupia na tym wydarzeniu tak, by para młoda i goście poczuli się wyjątkowo. Jeśli chodzi o działalność cateringową, podobnie jak w ofercie stacjonarnej, specjalizuje się w spotkaniach dla firm i gości indywidualnych. – Każde wydarzenie jest dla nas wyzwaniem, zarówno kameralne, jak i na dużą skalę. Działamy nie tylko w Gliwicach, ale i na całym Śląsku. Dysponujemy profesjonalnym sprzętem cateringowym oraz zatrudniamy wykwalifikowaną obsługę. Kochamy to, co robimy i ponad wszystko cenimy sobie zadowolenie naszych gości – tłumaczy Ewa Jaroszyńska. Najnowszą dziedziną, w której specjalizuje się Restauracja pod Wiązem, jest pracowania cukiernicza. I tu, podobnie jak w restauracyjnym menu, tradycja łączy się z nowoczesnymi rozwiązaniami. Specjalnością są torty, ozdabiane ręcznie na życzenie gości. Do wypieków wykorzystuje się tylko naturalne składniki, bo to one decydują o smaku. – Proponujemy torty na imprezy okolicznościowe i wesela, okazyjne ciasta, w tym bezy, serniki i sezonowe mieszanki oraz tematyczne Candy Bary – dodaje właścicielka.

Restauracja Pod Wiązem

ul. Dolnej Wsi 40, 44-100 Gliwice biuro@podwiazem.pl, www.podwiazem.pl restauracja 32 231 45 29, menadżer 601 159 410


12

Z

Kwestia smaku

Klub Hemingway – jedyny w swoim rodzaju

arówno biografię, jak i karty powieści Ernesta Hemingwaya wypełniają trunki, aromat cygar, uroki nocnego życia i mocne wrażenia. To wszystko znajdziemy też w Hemingwayu – restauracji na gliwickim rynku, noszącej imię pisarza. No, może prawie wszystko. Prawdziwie mocne są tutaj koktajle, np. New York Sour, i muzyka. Kto chce, znajdzie i okazję do grzechu. Na pokuszenie wodzą drinki Żądza, Zazdrość, Pycha i Chciwość. Barman poleca też całą gamę napojów na bazie mięty i rumu, ale nie tylko. Mojito, tonące w mroku sale, solidne, drewniane stoły i ławy, meble z egzotycznych drzew, kolekcja zdjęć znanego pisarza. I ta dyskretna woń cygar. Wystrój nie pozostawia złudzeń – jesteśmy w Hemingway-u. Restauracja, pub i klub muzyczny w jednym działa w arkadach rynku od 14 lat. Nazwa mówi właściwie wszystko. Bary, które były drugim domem noblisty, łączy z lokalem nie tylko klimat. Tak suto zaopatrzonego barku nie powstydziłby się sam Ernest. Króluje whisky – goście mają do wyboru ponad 130 gatunków tego szlachetnego trunku. Trudno znaleźć na Śląsku drugą tak dobrze zaopatrzoną pod tym względem restaurację. Lokal, jako jeden z nielicznych, pozostaje otwarty na klientów, którzy nie mogą obyć się bez dymka do filiżanki kawy, kufla piwa czy kieliszka czegoś mocniejsze-

go. Palący jednak nie przeszkadzają innym gościom – mają do dyspozycji osobną salę. Swojsko robi się przy lekturze menu. Począwszy od śniadań, poprzez lunche, aż po późne kolacje, znajdziemy w nim to, co Polacy lubią najbardziej – jajecznicę, drób na różne sposoby, wołowinę w licznych postaciach, pierogi, wątróbkę, kaczkę oraz całą gamę sałatek dla dbających o linię. Jeżeli ktoś ma ochotę na coś bardziej wyrafinowanego, w stylu kuchni europejskiej, na pewno znajdzie. Egzotycznie i bajecznie kolorowo robi się przy karcie koktajli, deserów i napojów. Godne polecenia jest piwo z browaru w Cieszynie. W piątkowe i sobotnie wieczory można zakręcić nóżką przy muzyce dj-ów rezydentów. Restauracja posiada całoroczny ogrzewany ogródek i czynna jest od wczesnego ranka do późnej nocy.

Hemingway Club ul. Raciborska, 32 332 74 60 hemingwayclub@interia.pl


Kwestia smaku

Malinowski. Specjalista od hotelarstwa

W

zasadzie: specjaliści. Malinowscy. Bracia Krzysztof, Dariusz i Łukasz oraz ich ojciec. Biznes rodzinny oparty na czterech filarach – mężczyznach, którzy z sukcesem weszli na gliwicki rynek hotelarski. Obecnie posiadają w naszym mieście hostel i dwa hotele, a przygotowują trzeci. Nastawieni na klienta każdego – który pozwoli sobie na pokój o wyższym standardzie i który szuka noclegu dobrego, ale taniego. Zaczynali od hostelu w Łabędach, przy ul. Narutowicza. To cały czas bardzo popularna miejscówka dla przyjeżdżających do Gliwic robotników, przebywających w mieście krótko lub potrzebujących długoterminowego mieszkania w przystępnej cenie. Potem był już hotel – Malinowski Business, trzygwiazdkowy, słynący z organizacji największych w naszym rejonie zabaw sylwestrowych. Tu naraz bawić może się ponad trzysta osób! Sylwestry słyną też z atrakcji, jakie fundują gościom właściciele – nagród w postaci voucherów, upominków, a przede wszystkim pamiętnej zabawy. Obiekt idealny jest też na duże wesela, tym bardziej że goście mają możliwość dowolnej aranżacji dwóch sal oraz wystroju dzięki regulowanemu oświetleniu ścian. A ze względu na bliskość strefy ekonomicznej to świetne miejsce dla przyjeżdżających tu w interesach biznesmenów. Przy Portowej czekają 82 komfortowe pokoje, kręgielnia, trzypoziomowa restauracja przypominająca pokład okrętu, serwująca kuchnię śląską i europejską, z lobby z barem oraz letnim ogródkiem. Do dyspozycji gości jest

13

monitorowany darmowy parking. A osoby najbardziej wymagające znajdą pokoje z dwuosobowym jacuzzi. Miejsce jest też bardzo dobrze skomunikowane, łatwo stąd dojechać chociażby na starówkę. To jednak nie wszystkie atuty hotelu Malinowski Business. Powstaje tu właśnie duże SPA z tubą do nurkowania – coś, czego w Gliwicach dotąd nie było. Drugi hotel – jeszcze bliżej centrum, przy ul. Chodkiewicza. Obecnie trwają w nim prace modernizacyjne mające na celu przystosowanie obiektu do standardu trzech gwiazdek. Od przyszłego roku hotel będzie nastawiony między innymi na pracowników biznesowych. Znajduje się w nim 76 pokoi i Restauracja Śląska – do wynajęcia na mniejsze wesela, urodziny, rocznice czy konferencje i szkolenia. Przy budynku znajduje się monitorowany parking. I ostatnia inwestycja – modernizacja słynnego, historycznego już, hotelu Leśnego. Malinowscy ratują go przed ruiną, zamierzają zamienić w prawdziwą perełkę. Powstaje więc obiekt trzygwiazdkowy z piękną salą (idealną na przyjęcia weselne) i 65 pokojami nastawionymi na klientów poszukujących namiastki wypoczynku w tętniącym życiem mieście. Latem właściciele planują dla swoich gości specjalne pakiety, dzięki którym będzie można wejść na usytuowane w sąsiedztwie kąpielisko Leśne. Malinowscy chcą też, by poza sezonem, gdy baseny będą już nieczynne, do hotelu zawitali goście chcący odpocząć w leśnej ciszy, będąc jednocześnie tak niedaleko dużego miasta.

Hotele Malinowski

ul. Portowa 4, Gliwice, tel. 32 707 10 12, recepcja@hotelmalinowski.pl ul. Chodkiewicza 33, Gliwice, tel. 32 279 11 37, economy@hotelmalinowski.pl

www.hotelmalinowski.pl


14

J

Kwestia smaku

Soczysta Lucy karmi burgerami

uicy Lucy, czyli Lucy Soczysta, karmi tuż przy rynku, w lokalu na ulicy Raciborskiej, bułkami – treściwymi i „uczciwymi”. Obiecujemy: znajdziecie w nich cały posiłek. Juicy Lucy postawiła na burgery (gastronomiczny hit ostatnich lat), ale takie, które z fast foodem nic wspólnego nie mają. Wielu już sprawdziło. Pozostałych zachęcamy. Juicy Lucy to nazwa popularnego w Gliwicach burger baru. Burgery, jakie tu podają, są najwyższej jakości, więc i zdrowe. Bułki przyjeżdżają z zaprzyjaźnionej, sprawdzonej piekarni, a świeża, soczysta wołowina – od zaufanego regionalnego dostawcy (tak, Juicy Lucy wspiera także lokalnych przedsiębiorców!). Reszta, łącznie z majonezem, powstaje na miejscu, ze składników pełnowartościowych, nie półproduktów. Mięso formuje się w burgery, przyprawia solą jedynie i pieprzem, by przyprawy nie zaburzały smaku wołowiny, potem, odpowiednio długo, wysmaża na grillu. Wreszcie „juicy”, mięso soczyste, trafia do bułki. Jeszcze dodatki – warzywa, sos – i mamy danie uniwersalne, całe w bułce zawarte. Proces jego powstawania śledzić można dzięki otwartej kuchni (nie martwcie się, doskonały wyciąg uchroni wasze ubrania od kuchennego zapaszku). A naje się każdy, zapewniamy, bo burgery są różnej wielkości, a wybór dodatków bogaty. Specjalnością kuchni i prawdziwym bestsellerem burger baru przy Raciborskiej jest… Juicy. Po pierwsze, Lucy – z se-

rem cheddar, roszponką, karmelizowaną cebulą. Po drugie, Blucy – z gorgonzolą, rukolą, ogórkiem i chutney z gruszki z czarnuszką. Po trzecie, Cajun – z cheddarem, świeżym jalapeno, szpinakiem. Po czwarte, Big Lucy – bułka dwuwarstwowa, w którą, prócz dużej ilości wołowiny, wkłada się lodową sałatę, korniszon, ser cheddar. Do tego zjecie burgery z bekonem, jajkiem sadzonym, pieczarkami, burakiem, pesto z jarmużu, suszonymi pomidorami, filetem z kurczaka i chipsem z parmezanu… A to i tak nie wszystko! Dodatki naprawdę zaskoczą. Jest i burger w wersji vege, z kozim serem oraz… prażonym migdałami. A co miesiąc w Juicy Lucy przygotowuje się Sezonowca – pytajcie o niego obsługę lub śledźcie profil baru na Facebooku. Co istotne – każdego burgera zjecie także w wersji fit (sałatka) lub jako wrapa. Burgera w Luicy Lucy można zamówić (dowożą!) wyjść z nim na ulicę lub skonsumować na miejscu, w barze wystrojem i atmosferą przypominającym te z amerykańskich filmów. Gości, którzy wybiorą opcję trzecią, czeka miła niespodzianka na tyłach lokalu – powiększony niedawno ogródek o charakterze pubowo-restauracyjnym, z oryginalnym barem, którego blat wykonano z deski surfingowej. Zimą ta część jest zakryta i ogrzewana, dzięki czemu można zjeść coś dobrego lub napić się czegoś mocniejszego kolorowych koktajli, zimowej herbaty oraz grzanego wina w swoiście zimowym ogrodzie.

Burger Bar Juicy Lucy

ul. Raciborska 5, Gliwice tel. 505 233 124, www.juicy-lucy.pl


Kwestia smaku

S

Desa. Kiedy dziełem sztuki jest lokal i jedzenie...

prawa wygląda tak: będzie śniadanie, obiad i kolacja. A życie – od rana do nocy. I zdrowo też będzie, świeżo, słodko, ostro... Wyciskane na miejscu soki miło wkomponują się w alkoholowe mieszanki, a alkohole – z wysokiej półki, ale i te tańsze, na każdą kieszeń. Królował zaś będzie Jameson, irlandzka whiskey. Kuchnia zapowiada się zmienna, aby gość potrawami nie był znudzony. Jaka dokładnie? Niespodzianka. Uchylimy tylko rąbka tajemnicy. Szykuje się coś azjatyckiego, na przykład ramen, zupa składająca się z rosołu, makaronu i innych składników, jak mięso, jajko czy warzywa. Będą steki, ryby, owoce morza i makarony pod różną postacią. Kucharze testują, specjalnie dla was, gulasz z długo duszonych wołowych ogonów, z cenioną na Bliskim Wschodzie kaszą bulgur. I coś czujemy, że danie to trafi do karty… Na drugie śniadanie między innymi wyśmienita sałatka z parzonego łososia, domowych pikli, kiełków i mozzarelli. A że lokal otwiera się jesienią, przywita rozgrzewającą herbatą, idealną na długie wieczory – ze świeżą pomarańczą i łodygą rozmarynu albo musem z pigwy i świeżym imbirem. I wreszcie coś wyjątkowego: kuchnia ukraińska, z przysmakiem tego kraju – sushi ze słoniny! Tego nigdzie indziej w naszym rejonie nie znajdziecie, zapewniamy. A ukraińskie sushi przygotowywać będzie kucharz z tego kraju, który potrawę prezentował w programie telewizyjnym Galileo. Słonina jest cienko krojona, ale pst... reszty nie zdradzamy... Dla osób lubiących „na słodko” też wiele się znajdzie. Do kawy desery, ciacha – wypieki proste, domowe, bo takie najlepsze. Kilkumiesięczna burza mózgów przyniosła efekt w postaci

15

lokalu, jakiego w Gliwicach do tej pory nie było. Pod adresem Rynek 22 i arkadami gościnne podwoje otwiera Desa – gastro bar (śledźcie profil Desy na Facebooku). Nazwa nawiązuje do sklepu z antykami i dziełami sztuki, jaki znajdował się w tym miejscu przez dziesięciolecia. Teraz, w mocno industrialnych wnętrzach, na surowych ceglanych ścianach, znów są obrazy, tym razem słynnego artysty z Gliwic – Jana Śliwki. Znajdzie się i miejsce na rzeźbę twórcy. Jak na industrię przystało, wystrój wnętrz Desy jest połączeniem surowej cegły, drewna i metalu. Stoły wykonano własnoręcznie – nogi z wodociągowych rur, zaś blaty z kilkudziesięcioletnich desek, znalezionych podczas rozbiórek starych kamienic. Do tego odkryte stare żeliwne kaloryfery, kable na suficie i ścianach, bakelitowe włączniki… Klimat wciągający. Latem z przodu lokalu powstanie ogródek. Ale w planach jeszcze jeden, na tyłach, od ulicy Tkackiej, atrakcyjny szczególnie, bo dwupoziomowy i przeszkolony, zimą ogrzewany. – U nas będziecie mogli się przede wszystkim odprężyć, do tego dobrze zjeść. A ugoszczą was uśmiechnięci ludzie – obiecuje Jerzy Penderecki, jeden z właścicieli lokalu. Zaś współwłaściciele, Ilia Komornicka oraz Maciej Bartkowski dodają, że rolę szefa kuchni w Desie pełnić będzie pełen optymizmu i kochający gotowanie, wielu osobom dobrze już znany Kamil Sohajko, który młodzieńcze lata spędził na słonecznym wybrzeżu Francji, gdzie zbierał doświadczenie w fachu. Stał też u boku Marcina Czubaka, znanego z telewizyjnego show Top Chef. Co ważne – dla Kamila liczy się smak i jakość produktów, które dobiera osobiście. A my zapraszamy – warto Desę w nowej odsłonie sprawdzić.

Desa – gastro bar

Gliwice, Rynek 22, tel. 731 230 600


16

Kwestia smaku

W

Zapraszamy na posiedzenie Rady Ministrów

padajcie na śledzia i wódkę. Tak zdaje się zapraszać swoją nazwą ten oryginalny lokal niedaleko rynku. Utrzymany w klimacie lat 80. (zasiądźcie na wyjątkowej kanapie – trabancie), znajduje się przy Raciborskiej, klimatycznej uliczce gliwickiej starówki. I tak jak ministerstwo (urząd) zajmuje się określonym działem gospodarki lub administracji, tak lokal ten zajmuje się zaspakajaniem głodu i pragnienia. Bardzo określonymi napojami i daniami. Mowa o pierwszym ministerstwie w Gliwicach. Ministerstwie Śledzia i Wódki, które jednak, wbrew nazwie, nie tylko śledzikiem i wódeczką stoi. Wypijecie tu dobre piwo (polskie, czeskie i amerykańskie, lane i butelkowe, ciemne i pszeniczne, także smakowe), wino, a nawet truskawkową lemoniadę. Wódkę zaś tradycyjnie – czystą, ale i kolorową czy „rudą wódę na myszach”. Skoro jest alkohol, jest zakąska. Zakąsicie więc pyszną golonką, zapiekanką, białą kiełbasą czy frankfurterkami, pierogami, bograczem, galaretą, piklami, oscypkiem z żurawiną, tatarem... Dla każdego coś dobrego, bo znajdzie się i śląska, i ukraińska deska z przekąskami. Oczywiście śledzie w różnej postaci – w oleju, occie, śmietanie. Stanowczo spróbować trzeba śląskiej potrawy o nazwie hekele, czyli śledziowego tatara. A jeśli o śląskim „szamaniu” mowa, w Ministerstwie

zjeść można także prostą, swojską „sznitę z tustym”. I wreszcie – „specjalności zakładu”, ministerialne produkty flagowe. Cytrynówka oraz alkohol a’la ajerkoniak, o smaku popularnego cukierka – „krówki”. Wyrabiane samodzielnie! Ministerstwo Śledzia i Wódki czynne jest codziennie od godziny 9.00 do 3.00 nad ranem, a w weekendy nawet do 4.00 i 5.00. Co ciekawe, goście są zawsze, o każdej porze, lokal nigdy nie świeci pustkami. Przychodzą już rano, kiedy w Ministerstwie serwuje się śniadania (do godziny 12.00 można je zamówić z dowozem!). Zaczynają od kawy (jest pyszna, osobiście sprawdziliśmy), potem tosty, jajecznica lub croissant (warto na śniadanie wpaść, bo kosztuje jedynie 8 zł, a kawę czy herbatę podaje się do niego za symboliczną złotówkę). Z zestawów promocyjnych Ministerstwo poleca także Zestaw Ministra, czyli 0,5 litra wódki plus śledź razy trzy. Ministerstwo kojarzone jest, błędnie, z lokalem dla ludzi młodych. Owszem, studentów tu zatrzęsienie, ale niemało i osób w wieku średnim czy bardzo dojrzałym. Na wódeczkę, kawę, kiełbasę i śledzia przychodzą nawet 75-letni poważni panowie. Skąd ta popularność i ogromne obłożenie? Właściciele odpowiedź mają prostą: fajna atmosfera, niedrogo, a jedzenie sprawdzone, takie z babcinych przepisów.

Ministerstwo Śledzia i Wódki ul. Raciborska 2 tel. 731 001 313, www.msiw.eu


Kwestia smaku

Przystanek, na którym rację ma klient

Przystań i sprawdź menu, znajdziesz coś w sam raz. Bistro Przystanek znajdziesz w centrum, na wyremontowanej ulicy Dubois, blisko stąd do najważniejszych w mieście miejsc: dworca PKP, przystanków autobusowych na placu Piastów (stąd nazwa Przystanek), Palmiarni Miejskiej, licznych sklepów i punktów usługowych. Samochód zaparkujesz tuż obok lokalu, na ulicy lub parkingu nad DTŚ. To Bistro dla tych, którzy chcą coś szybko przekąsić, załatwiając swoje sprawy. To także lunch bar, do którego ściągają pracownicy firm znajdujących się w okolicy, robiąc sobie krótki Przystanek w pracy. – Klientom staramy się podawać posiłki przygotowane szybko i zdrowo. Nie odgrzewamy kotletów, nie korzystamy z półproduktów, wszystkie potrawy przygotowujemy sami. Do mięs stosujemy wyłącznie marynaty własnej roboty. Mamy „rzemieślnicze” podejście do gotowania. Jeśli pierogi, to tylko przez nas zrobione, podobnie placki ziemniaczane, kluski czy kopytka. Wypiekamy bułki do burgerów i grecki chleb pita – przekonuje Robert Ciach, który prowadzi Przystanek z żoną Justyną. Niewiele lokali przetrwało w naszym mieście remonty. Im się udało. Mimo że pod oknami Przystanku przez dwa lata był plac budowy (powstawała średnicówka), klienci, brnąc przez wykopy i błoto, przychodzili. I ta ich wytrwałość to dla lokalu najlepsza rekomendacja. Przystankowe menu uzależnia. Jest skonstruowane tak, by zadowolić miłośników tradycyjnej polskiej kuchni, ale także osoby poszukujące nowych smaków, otwarte na egzotykę i nowe doznania kulinarne. Wegetarianie również znajdą tu coś dla siebie. W stałym menu znajdzie się oczywiście absolutny „must have”, czyli kotlet schabowy i drugi obowiązkowy punkt

17

programu – żurek (ulubiona zupa cudzoziemców odwiedzających bistro). Oprócz tego makarony, dwa klasyczne włoskie oraz tajski pad thai (bardzo popularny wśród klientów). Są też dania z kurczaka: kotlet z piersi, pierś grillowana, a także klasyczna włoska sałatka Cezar, no i arcypolskie ruskie pierogi. Dodatki to ziemniaki, frytki, kasza bulgur, ryż, kasza gryczana, kluski śląskie, stosownie do aktualnego menu. Przystanek stawia na różnorodność. W menu zmiennym codziennie pojawia się kilka dań z różnych stron świata: potrawy z kuchni polskiej, włoskiej, greckiej, bałkańskiej, tex-mex, bliskowschodniej i azjatyckiej. Przepisy pochodzą od renomowanych Szefów Kuchni, a do ich przygotowania używa się autentycznych produktów. W sezonie Przystanek zaprasza na krem z dyni, botwinkę, grzybową (z grzybów uzbieranych osobiście przez właścicieli!). Wgrudniu serwowany jest barszcz czerwony na zakwasie buraczanym własnej roboty. W czwartki dominuje kuchnia azjatycka, w piątek królują ryby morskie, takie jak dorsz, łosoś, tuńczyk czy karmazyn. Właściciele są bardzo blisko tego, co się dzieje w ich lokalu. Biorą udział w przygotowywaniu potraw, obsługują klientów, rozmawiają z nimi, a przede wszystkim słuchają. Przystanek ma teraz nowy plan: chce być miejscem nie tylko dla tych, którzy „przechodzą” i „wpadają” na szybki lunch, ale przychodzą specjalnie – na obiad, kawę, spotkanie ze znajomymi. Przystanek pomieści wszystkich i wszystkich zadowoli. Bo, jak zapewnia właściciel, tu słucha się klienta i gotuje to, co on lubi. Bo klient ma zawsze rację.

Restauracja „Bistro Przystanek”

Gliwice, ul. Dubois 4/1 tel. 730 864 559, www.bistro-przystanek.pl


Kiełbasiarnia powstała w 2017 roku w Gliwicach przy ul. Raciborskiej 1A. Jak sama nazwa wskazuje, w lokalu „króluje kiełbasa”, ale nie tylko.

W

naszym głównym „kiełbasianym menu” znajdują się dania, w skład których w mniejszym lub większym stopniu wchodzą różne rodzaje kiełbas. Jeśli chodzi o wyroby polskie, to dostarcza nam ich śląski zakład, sięgający tradycjami do roku 1914. Są to produkty najwyższej jakości, powstające wg. tradycyjnych receptur. Od poniedziałku do soboty w porze obiadowej zapraszamy na zestawy (w cenie 15-19 zł). W niedziele w porze obiadowej serwujemy dania typowo śląskie. Sam wystrój lokalu nawiązuje do tych z okresu międzywojennego. Oryginalna przedwojenna posadzka sprawia, że klimat jest autentyczny. Muzyka została dobrana odpowiednio do wystroju. Oprócz jedzenia w ofercie znajdują się napoje alkoholowe i bezalkoholowe. Jesteśmy Lokalem Ambasadorskim marki Baczewski.

SPECJALNOŚCI LOKALU

- kiełbasa i kaszanka z pieca - kiełburger - placki a`la pizza - gnocchi z kiełbasą i kurczakiem w sosie serowym - sałatka z grillowaną kiełbasą - gulasz firmowy z plackiem ziemniaczanym

OBIADY NIEDZIELNE – tylko w niedzielę ZESTAW ROLADA:

ZAKĄSKI i ZUPY:

- śledzik w śmietanie, śledzik w oleju, galareta wieprzowa, sałatka warzywna - żur i wodzionka serwowane z bratkartoflami

Kiełbasiarnia

Raciborska 1A, Gliwice 44-100 Tel. 884-746-196

- rosół królewski na drobiu i wołowinie z makaronem - rolada wieprzowa, kluski śląskie, biała kapusta zasmażana, czerwona kapusta na ciepło - 25 zł

ZESTAW SCHABOWY:

- rosół królewski na drobiu i wołowinie z makaronem - kotlet schabowy z kością smażony na smalcu, kluski śląskie, sos z podgrzybków, biała kapusta zasmażana, czerwona kapusta na ciepło - 29 zł


Kwestia smaku

C

19

Chaczapuri – naturalnie, że z Gruzji

haczapuri to tradycyjne gruzińskie danie z ciasta chlebowego (puri) i sera (chacza). To również nazwa gliwickiej piekarni i bistra specjalizujących się w wypiekach oraz kuchni z tego kraju. Lubisz smacznie, a przy tym zdrowo zjeść? Cenisz naturalność i prostotę potraw? Musisz koniecznie odwiedzić to miejsce. Chleb – niby nic niezwykłego. Codzienny, powszedni składnik diety. Tak oczywisty, że traktowany jak powietrze, bez większego zastanowienia.Amoże warto się chwilę zastanowić, co tak naprawdę jemy? Bo współczesny bochenek zmarketu niewiele ma wspólnego zprawdziwym chlebem, tym, który przez wieki był podstawą pożywienia pod każdą szerokością geograficzną, który obrósł kulturowymi znaczeniami, awansując do rangi symbolu i gościnności. Ale dawny zdrowy smak pozwalający naszym przodkom odróżnić to, co dobre i pożywne od tego, co zepsute i bezwartościowe, możemy odkryć na nowo. Gruzja jest jednym z nielicznych krajów, w którym te tradycje wciąż żyją. Większość chleba powstaje jak przed wiekami, czyli w piecach tone. Nawet w dużych miastach, na nowoczesnych osiedlach, funkcjonują małe piekarnie, wktórych chleb robiony jest ręcznie, nie maszynowo, aromatyczny igorący, wniczym niepodobny doprodukowanego masowo pieczywa z marketu. No tak, powie ktoś, ale Gruzja daleko. Wcale jednak nie drażnimy się ze smakoszami. Żeby posmakować pochodzących stamtąd wspaniałości, niepotrzebna jest podróż na Kaukaz. Wystarczy spacer w okolice rynku. Tam, przy ul. Krupniczej, znajdziemy Chaczapuri – piekarnię i bistro w jednym. Powstający na miejscu chleb pachnie i smakuje bez polepszaczy. Mąka, woda, sól i chlebowy piec – to wszystko, co potrzeba.

Chrupki, dość cienki, łatwy do rwania rękami, z aromatyczną skórką. Idealny do wszystkich potraw, dodający smaku nawet najprostszym. Wystarczy go na gorąco zjeść z serem, świeżymi warzywami czy po prostu oliwą. Może być klasyczny, bez dodatków, może być zsuszonymi pomidorami ibazylią, zcebulką ikoperkiem, fasolą, a nawet na słodko. W lokalu czeka bogaty zestaw innych klasycznych dań z Gru-

zji. Jest archauli, potocznie nazywany łódką, czyli rodzaj pizzy z różnym nadzieniem, chaczapuri (zapiekana w cieście chlebowym gruzińska bryndza) pod różnymi postaciami i pizza kaukaska, są rozpływające się w ustach pierożki chinkali z jagnięciną i pielmieni, a nawet desery z regionu. A do tego duży wybór sosów, przypraw oraz napoi, które nadają potrawom charakterystyczny smak i aromat. Bo gruzińska kuchnia pachnie adżiką (pastą z czerwonej papryki), suszonymi granatami i orzechami. A jak smakuje? Nic prostszego – przyjdź i skosztuj sam.

Chaczapuri

Gliwice, ul. Górnych Wałów 22 tel. 660-401-220



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.