Młody mieszkaniec powiatu gliwickiego uznał najwyraźniej, że jego zagrożenia w ruchu drogowych nie dotyczą. Pędząc bmw swojej matki, wyprzedził samochód tej samej marki, który okazał się być... nieoznakowanym policyjnym radiowozem z wideorejestratorem.  
Policyjne bmw wracało z interwencji, kierując się w stronę miejscowości Niewiesze. Mimo wczesnej jeszcze pory, było ciemno. 

Tuż przed wsią Słupsko radiowóz został wyprzedzony przez jadący znacznie powyżej dopuszczalnej prędkości ciemny samochód niemieckiej marki, będący często przedmiotem pożądania grup przestępczych. Nie tylko więc jego nadmierna prędkość, ale także myśl, że pojazd może pochodzić z kradzieży, wywołały maksymalną uwagę patrolu. Radiowóz ruszył w pościg. 

Po zmierzeniu prędkości wideorejestrator dał wynik 143 km/h – na drodze z ograniczeniem do 90 km! 

Gnający krętą i wąską drogą kierowca bmw ścinał zakręty, jechał pasem dla aut nadjeżdżających z naprzeciwka. 

Stróże prawa z gliwickiej drogówki szybko zatrzymali samochód, w którym siedziało trzech młodych mężczyzn i kobieta. W trakcie kontroli okazało się, że w aucie działa tylko jedno światło mijania, poza tym nie ma ono przeglądu technicznego. 

Kierującym był 21-letni mieszkaniec Toszka. Został ukarany mandatem za przekroczenie prędkości, kierowanie pojazdem niesprawnym technicznie, naruszenie przepisów dotyczących ruchu prawostronnego i niestosowanie się do znaku P-4 (podwójna ciągła).  Łącznie młodzieniec „zarobił” 1700 zł i 17 punktów karnych. 

21-latek powiadomił telefonicznie o kontroli swoją matkę, która pojawiła się na miejscu i, zapewne wbrew oczekiwaniom syna, bardzo go strofowała. Poinformowała też funkcjonariuszy, że samochód właśnie został naprawiony po wypadku, a ulubione zajęcie jej syna to... świadczenie usług kierowcy dla znajomych.

Młody człowiek wykazał się skrajną nieodpowiedzialnością. Brak prawego światła w jego wozie to poważne zagrożenie dla pieszych, idących wzdłuż jezdni. Poza tym przy tak dużej prędkości wystarczy, by na drodze pojawiło się niewielkie zwierzę, typu lis lub zając, a może dojść do tragedii. Jak mówili policjanci, przed maską ich wozu trzykrotnie przebiegły sarny. 

W tym przypadku kierowca ryzykował życiem nie tylko swoim, ale i znajomych, których wiózł. 

- Gliwiccy policjanci z grupy Speed codziennie wyjeżdżają do działań najnowszymi i nieoznakowanymi radiowozami, między innymi marki BMW. Pojazdy z silnikami o mocy przekraczającej 200 KM wyposażone są w wideorejestratory - przypomina podinsp. Marek Słomski, oficer prasowy gliwickiej policji. 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj