Urząd w Gliwicach podsumował pierwszy sezon miejskiego roweru. Rozwiązanie, znane z wielu innych miast, trafiło też w oczekiwania gliwiczan. Od marca, kiedy uruchomiono system, rowery wypożyczono ponad 60 tys. razy. 
Według danych operatora, firmy Nextbike Polska, z Gliwickiego Roweru Miejskiego skorzystało 6,7 tys. zarejestrowanych użytkowników. Bardzo często byli wśród nich również mieszkańcy spoza Gliwic – blisko co czwarty (1,6 tys. osób) użytkownik pochodził z innego miasta. Można podejrzewać, że liczną grupę stanowili studenci politechniki. W sumie miłośnicy dwóch kółek spoza Gliwic przejechali się 16 tys. razy. 

Statystycznie każdy pojazd w niebiesko-czerwonych barwach wypożyczany był 600 razy. Najchętniej z rowerów korzystano w maju (12 192 wypożyczeń), ale największym wzięciem cieszył się 31 marca. Tego dnia miejskie jednoślady wypożyczono 857 razy, co oznacza, że były użytkowane średnio co półtorej minuty.

Najchętniej z GRM korzystamy na krótkich dystansach, odpowiadających mniej więcej pierwszemu, darmowemu kwadransowi. W minionym sezonie średni czas jazdy wyniósł 21 minut i 39 sekund. 

Największą popularnością cieszyły się stacje przy dworcu PKP, ul. Akademickiej, na placu Inwalidów Wojennych, skwerze Dessau oraz placu Piłsudskiego, a wśród tras: ul. Akademicka – dworzec, dworzec – plac Inwalidów Wojennych, dworzec – skwer Dessau.

Wypożyczalnie miejskich rowerów, rozwiązanie sprawdzone już w wielu miastach Polski, okazały się sukcesem również w Gliwicach. I nie ma się co dziwić - używanie roweru, oprócz tego, że służy rekreacji, odciąża system transportu publicznego, a co za tym idzie - wpływa na ograniczenie  ilości spalin i poprawę komfortu życia w mieście. 

Jednak to jeszcze nie ta miara zainteresowania, by mówić o alternatywnej dla samochodu formie komunikacji miejskiej. Przez cały sezon wypożyczono ponad pięć razy mniej rowerów, niż jest aut na naszych drogach jednego dnia (według danych  ZDM natężenie dobowe to niemal 330 tys. pojazdów na dzień, z pominięciem ruchu na DTŚ). 

Gliwicom daleko na przykład do takiego Wrocławia, skąd zaczęła się ekspansja wypożyczalni Nextbike. W liczącej 650 tys. mieszkańców stolicy Dolnego Śląska miejski rower ma 150 tys. użytkowników. O wynikach Gliwic, w których mieszka poniżej 180 tys. osób, już pisaliśmy. 

Można założyć, że różnice w skali sukcesów odpowiadają różnicom w rozwoju infrastruktury dla rowerów. Dróg z prawdziwego zdarzenia jest mało (jak policzyła Gliwicka Rada Rowerowa, te wyłącznie dla jednośladów liczą w sumie 27 km), odcinki nie składają się w  spójną całość. Jakby było mało, realizacja sztandarowej inwestycji w tej dziedzinie – trasy z centrum do Sośnicy – idzie jak po grudzie. Tymczasem Wrocław co roku na rozbudowę sieci wydaje 20 mln zł. 

Być może przyszły sezon przyniesie lepsze wyniki, choćby z tego powodu, że rowerzyści dostaną – miejmy nadzieję – nowe śródmiejskie połączenie. Na razie żegnamy się z miejskim rowerem. Pojazdy trafiły do magazynów, by powrócić na ulice za trzy miesiące – 1 marca. 

(pik)


Komentuje Ewa Lutogniewska, wiceprezes Gliwickiej Rady Rowerowej

System  wypożyczalni powinien być znacznie większy, a przez to i bardziej użyteczny. Sieć w Gliwicach jest jedną z najmniejszych w odniesieniu liczby rowerów do mieszkańców. Podobnego rozmiaru systemy (8-12 stacji) są m.in. w Grodzisku Mazowieckim, Kaliszu, Kołobrzegu, Legnicy i Stalowej Woli, a więc miast znacznie mniej zaludnionych niż Gliwice. Jedynym zbliżonym rozmiarowo do Gliwic i o niewiele większej liczbie stacji (12) jest Bielsko-Biała.

Naszym zdaniem, sieć należy dogęszczać przede wszystkim w obszarze centrum miasta i okolic, ponieważ tam są główne generatory ruchu. Z pewnością przydałaby się stacja w okolicy ulicy Kościuszki - biblioteki, druga na kampusie Politechniki Ślaskiej (bo studenci zdają się być jedną z głównych grup użytkowników), może w Szobiszowicach czy na os. Gwardii Ludowej. 

Statystyki pokazują, że stacja najbardziej oddalona od centrum, tj. na osiedlu Kopernika, jest najmniej wykorzystywana. Średnio generowała zaledwie 3 proc. wszystkich wypożyczeń, a w październiku udział ten spadł do 1,5 proc., podczas gdy stacja na Akademickiej osiągnęła udział 22,5 proc. Najwyraźniej stacje niekoniecznie znajdują się w lokalizacjach o największym popycie.

Nie można pominąć problemu, jakim jest brak infrastruktury rowerowej. Udostępnienie GRM automatycznie spowodowało wzrost liczby rowerzystów. Niestety, stosunkowo wielu z nich decyduje się na jazdę po chodniku, która stanowi złamanie przepisów i niesie ryzyko dla pieszych. 

Samo wprowadzenie roweru miejskiego nie spowoduje rozwoju tego typu komunikacji w mieście. Należy tworzyć warunki, w których mieszkańcy bez obaw, bezpiecznie będą mogli się nim poruszać.




wstecz

Komentarze (0) Skomentuj