Gliwicka prokuratura okręgowa od ośmiu lat prowadzi postępowanie przeciwko byłym pracownikom Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej. Chodzi o nieprawidłowości przy rozliczaniu projektów stowarzyszenia w latach  2000 – 2008. Są kolejne akty oskarżenia.   
Sprawa fałszerstw faktur na różne usługi i projekty ciągnie się od 2010 roku, a prokuratura przesłuchała już wiele osób. Wciąż trwają czynności procesowe, zaś kwota, o którą chodzi, sięga ponad 1,5 mln zł. - Prowadzimy dalszą analizę dokumentacji finansowo-księgowej, zabezpieczonej w DWPN, związanej z rozliczaniem projektów, obejmującej lata 2003-2008, celem ustalenia, w których rozliczeniach poświadczono nieprawdę lub posłużono się poświadczającymi nieprawdę fakturami bądź jakie faktury, po uprzednim powieleniu, wielokrotnie wykorzystywano w rozliczeniach finansowych - wyjaśnia prokurator Joanna Smorczewska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.            

„Przepraszam za wszystko, pieniądze zwrócę”


W styczniu 2009 roku zatrzymano wieloletnią księgową DWPN, gdy w końcu grudnia 2008 ówczesny dyrektor stowarzyszenia odkrył w kasie duże braki. Kiedy próbował skontaktować się z Jolantą P., ta najpierw nie odbierała telefonu, potem wysłała lakonicznego esemesa: „przepraszam za wszystko, pieniądze zwrócę”. Dyrektor niezwłocznie zawiadomił prokuraturę, ta rozpoczęła śledztwo. Już na początku podkreślano, że będzie ono żmudne i długie, bo trzeba przekopać się przez tysiące dokumentów, sprawdzić każdy rachunek i przelew.
Wprawdzie księgowa przyznała się do kradzieży, wciąż jednak zmieniała zeznania, podając różne kwoty i próbując obciążyć inne osoby. Dopiero wszechstronna analiza dokumentów wykazała rzeczywistą kwotę: Jolanta P. zagarnęła w latach 1999 – 2008 ponad 1,2 mln zł. 

Fałszerstw dokonywała na dwa sposoby: dopisywała do tzw. paczek przelewów kwoty, które następnie przelewała na swoje konto oraz wycinała oryginalne podpisy z dokumentów, nalepiała je na fałszywki i te faksowała do kontrahentów. Niby wszystko grało, ale pod koniec 2008 roku kontrahenci, zaniepokojeni dziwnymi przelewami, zaczęli wydzwaniać do dyrektora. – Dotąd byłem spokojny, przecież to zaufana osoba, ale po tych incydentach, których zaczynało być coraz więcej, zarządziłem kontrolę – mówił w 2009 roku Rafał Bartek, ówczesny dyrektor DWPN.     

Faktury wielokrotnego użytku   
  

Księgową skazano na dwa lata więzienia, jednak w toku śledztwa ujawniono drugi przestępczy proceder. Wyłączono go do odrębnego postępowania, a chodziło o nieprawidłowości związane z dokumentacją z lat 1998 – 2008, dotyczącą różnego rodzaju projektów realizowanych na zlecenie wielu instytucji z Polski i Niemiec. „Nieprawidłowości” polegały na kilkakrotnym wykorzystywaniu tych samych faktur, bardzo często nierzetelnie wypełnionych lub wręcz fikcyjnych: jeden projekt, po lekkiej kosmetyce, obsługiwał kilka instytucji. 
Śledztwo rozpoczęto w styczniu 2010 roku, po informacji uzyskanej od księgowej, Jolanty P., a powierzono je Wydziałowi do Walki z Korupcją Komedy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Do sprawy zabezpieczono obszerną dokumentację DWPN,  liczącą ponad 700 segregatorów.  

Dom się odcina  

DWPN to znana organizacja pozarządowa. Jej założycielem i pierwszym dyrektorem był Tadeusz Schaepe. Po jego śmierci, w 2004 roku, stanowisko dyrektora obejmowali: w latach: 2004-2006 Krystian Tomala, dziś zastępca prezydenta Gliwic (w niewyjaśnionych okolicznościach zrezygnował ze stanowiska, jako powód podając „sytuację finansową stowarzyszenia), 2006-2008 Marcin Wiatr (p. o. dyrektora), 2008-2015 Rafał Bartek, od 2015 r. do dziś – Lucjan Dzumla. Dwaj ostatni działali już po przenosinach DWPN z willi przy Rybnickiej i po zmianach organizacyjno-statutowych.         

Długa lista podejrzanych

W czerwcu  2015 roku  skierowano do sądu akt oskarżenia przeciwko Katarzynie S., byłej pracownicy stowarzyszenia, odpowiedzialnej za realizowanie projektów kulturalnych w latach 2005-2008. Ustalono, że jako menedżer wielokrotnie poświadczyła nieprawdę w sporządzonych przez siebie sprawozdaniach finansowych. Wykazywała rachunki i faktury o zawyżonych kwotach bądź tzw. puste faktury oraz dokumenty podrobione. Zdarzało się również, że te same dokumenty, po ich powieleniu, rozliczała w pełnej wysokości u różnych instytucji. Uzyskane w ten sposób pieniądze lokowano na kontach DWPN. 

Podejrzana przyznała się, wyjaśniając, że do udziału w procederze nakłoniło ją kierownictwo DWPN, wręcz instruując, w jaki sposób ma sporządzać sprawozdania, a także jakie dokumenty (faktury, rachunki, umowy, rozliczenia kosztów podróży) mają być przedstawione do rozliczenia instytucjom przyznającym dotacje. Katarzyna S., obawiając się utraty pracy, godziła się na to, bo każdego roku słyszała o tragicznej sytuacji, w jakiej znajduje się Dom.
- Przesłuchiwane są w charakterze świadków pozostałe osoby zatrudnione w DWPN, uczestniczące w realizacji projektów bądź takie, których dane widnieją na umowach zlecenia dołączonych do rozliczeń projektów. Wyjaśnienia składają również osoby reprezentujące podmioty gospodarcze współpracujące z DWPN. Kontynuowane są przesłuchania kolejnych pokrzywdzonych podmiotów, które w wymienionych wyżej latach przekazywały środki finansowe stowarzyszeniu - dodaje Smorczewska.     

Poszkodowani: od prezydenta miasta do ministra

Lista oszukanych jest długa. To: fundacje – Friedricha Eberta, Friedricha Naumanna, Konrada Adenauera, Rozwoju Śląska oraz Wspierania Inicjatyw Lokalnych, Stefana  Batorego, Współpracy Polsko-Niemieckiej; Komisja Europejska; Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego; Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Republiki Federalnej Niemiec; Federalne Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec; Śląski Związek Gmin i Powiatów; urzędy marszałkowskie województw śląskiego i opolskiego, Urząd Miejski w Gliwicach. Instytucje te mają w postępowaniu prokuratorskim status pokrzywdzonych. Przekazywały środki finansowe na projekty, których nie zrealizowano albo robiono to w inny, niż określony w umowie, sposób. 

Akt oskarżenia dla byłej wiceszefowej DWPN


W lutym 2017 roku na ławie oskarżonych zasiadły Ewa M. i Iwona S. – była wiceszefowa DWPN i była menedżerka projektów kulturalnych. Przedstawiono im zarzuty związane z podrobionymi bądź przerobionymi dokumentami: poświadczenia nieprawdy w dokumentacji w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i wprowadzenia podmiotów pokrzywdzonych w błąd.  Podejrzanym grozi do 8 lat więzienia.     

Do przesłuchania prawie 300 osób


Wynika to ze złożoności sprawy i jej wielowątkowego charakteru. Jak  dowodzi Smorczewska, przed podjęciem  kolejnych decyzji konieczna jest wnikliwa analiza zebranych dowodów i dokumentów z lat 2003 – 2008, obrazująca liczne przypadki fałszowania umów o dzieło i zleceń, rachunków, sprawozdań finansowych, a w konsekwencji wyłudzeń od różnych instytucji.

W ostatnim czasie przedstawiono zarzuty kolejnym osobom. Dotyczą głównie posługiwania się podrobionymi lub przerobionymi dokumentami, poświadczania nieprawdy w dokumentacji w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i wprowadzenia podmiotów pokrzywdzonych w błąd.   

Małgorzata Lichecka


wstecz

Komentarze (0) Skomentuj