Żenująca postawa prezydenta i radnych Koalicji dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza. Połajanki i krzyki na wypowiadających się na sesji lekarzy, rozliczanie radnych PO z zaangażowania w sprawę szpitali, stronniczość wiceprzewodniczącego RM Marka Kopały, który ewidentnie działał na korzyść władzy, blokując udzielanie głosów radnym opozycji. Dramatyczne wypowiedzi lekarzy, prezentujących rzeczywistą a nie naginaną do potrzeb prezydenta, szpitalną rzeczywistość.


Specjalna sesja rady miasta poświęcona katastrofalnej sytuacji szpitala miejskiego, zwołana na wniosek radnych PO i SLD, pokazała arogancję prezydenta i jego otoczenia. Radny Zbigniew Wygoda( PO) twierdził wprost, że żyje ono w równoległej rzeczywistości. - Ciągle słyszmy o wspaniałym zarządzaniu szpitalem, ale to nieprawda. Sypie się wszystko, tylko pan prezydent tego nie widzi – komentuje Wygoda.    

- Jeśli ktoś w Gliwicach złamie nogę, to niech wie, że w  200 tys. mieście nie ma ani jednego dyżurującego ortopedy, w szpitalach panuje chaos a prezes swoją polityką rozwalił dobrze funkcjonujące zespoły – mówił na sesji dr Piotr Łopata, zastępca ordynatora ortopedii w szpitalu miejskim.  - Nie chcemy pieniędzy, jak usiłuje się tu wszystkim wmówić, chcemy bezpiecznej pracy, a nie udawania, że wszystko jest w porządku. Wiele razy chcieliśmy się spotkać z prezesem szpitala, wysłaliśmy wiele pism, ale nie doczekaliśmy się żadnej odpowiedzi, tak ze strony władz, jak i Mariana Jarosza – wypunktowała prezydenta i prezesa dr Anita Rogalska, przewodnicząca związków zawodowych lekarzy. A ordynator ortopedii dr Andrzej Baryluk mówił o zwolnieniach lekarzy jako akcie desperacji. - Dziś w szpitalu miejskim ten oddział to zaorane pole. Bez mrugnięcia oka pozbyto się lekarzy z wieloletnim stażem, lekarzy, którzy latami budowali zespoły, co jest dziś na wagę złota. Prezes Jarosz nie widział dla nas miejsca i nie zrobił nic, by tej sytuacji zapobiec – dodał Baryluk.

Zygmunt Frankiewicz stwierdził, że uchwała i wypowiedzi radnych mają charakter polityczny. - Nie wiem dlaczego nie można było zaczekać do normalnej sesji, którą zaplanowano na 20 lipca i co było tak pilnego, by zwoływać ją w trybie nadzwyczajnym 13 lipca –  tymi słowami Zygmunt Frankiewicz otworzył obrady. Nieustannie też pouczał radnych PO o ich powinnościach. - Nie widziałem państwa aktywności, kiedy organizowałem spotkanie w marcu. Wtedy nie zgłaszali państwo takich problemów, a teraz słyszmy o jakiejś dramatycznej sytuacji w szpitalu – dodał. Skontrowali go radni PO. - To spotkanie było nie po to, żeby rozmawiać, ale po to żeby wysłuchać bełkotu prezesa Jarosza. Zadawałem rzeczowe pytania, ale nikt nie raczył na nie odpowiedzieć – argumentował Wygoda. Radna Ewa Potocka ( PO), przewodnicząca komisji zdrowia, przypomniała prezydentowi, ile razy obradowała komisja zdrowia i ile razy zwracali się do miasta lekarze i pielęgniarki. - Którzy nie zostali zaproszeni na ważne spotkanie dotyczące ich losu – stwierdziła radna.     

Prezydent i jego otoczenie – radni KdG mieli gotowy scenariusz sesji: jak maszyny recytowali, że lekarzom chodzi o pieniądze, NFZ jest winien tej zapaści, samorząd pomaga pompując w szpitale pieniądze. Skwapliwie wysłuchali wystąpień lekarzy a potem znowu swoje: o pieniądzach, złym NFZ i dobry mieście, które tak dba o służbę zdrowia, że aż doprowadziło do jej zapaści.

Wiceprzewodniczący rady miasta Marek Kopała okazał się stronniczy i , jak stwierdził radny Dragon, nie panował nad sesją. Ewidentnie blokując radnych PO a faworyzując prezydenta i zastępców. Na sali było wielu mieszkańców, którzy żywiołowo reagowali na wypowiedzi władz i gości. Pierwszych wybuczeli, drugich oklaskiwali. W pewnej chwili zniecierpliwiony Piotr Wieczorek, zastępca prezydenta, głośno zastanawiał się czy nie zamknąć drzwi do sali dla gości, bo przeszkadzają.

Sesja zakończyła się niczym: po krótkiej przewie, Marek Kopała (klub radnych PiS) zgłosił wniosek o odesłanie uchwały do „przepracowania” w komisji zdrowia, która ma stworzyć plan naprawczy. Wniosek przeszedł 14 głosami, co oburzyło radnych PO. - Co to jest! My mamy to zrobić za prezydenta, który nie daje nam dostępu do danych – grzmiał Wygoda.

Lekarzy, pielęgniarki i część publiczności przyszła na sesję po raz pierwszy. - Liczyliśmy na rzetelną i poważną dyskusję, a to co zobaczyliśmy to cyrk i żenada za publiczne pieniądze w wykonaniu władzy i powolnych jej radnych – usłyszeliśmy w kuluarach.  

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj