Malo brakowało a zostałby leśnikiem. Ostatecznie skończył historię w Opolu i dzisiaj nie tylko uczy tego przedmiotu, ale mocno pielęgnuje też historię regionalną. Miłość do natury tkwi w nim jednak głęboko. Jest strażnikiem łowieckim, sekretarzem koła i… hodowcą.
   
Dariusz Łabaj (34 lata) od urodzenia mieszka w Rachowicach (gmina Sośnicowice). - Praktycznie od dziecka interesowałem się przyrodą – mówi. - Nie bez kozery, bo wkoło mojej rodzinnej miejscowości jest las. W podstawówce zacząłem zastanawiać się nad wyborem szkoły średniej i z początku pomyślałem o technikum leśnym. Zawód leśnika nie jest jednak łatwy, a niewykluczone, że praca wiązałaby się z koniecznością zmiany miejsca zamieszkania. A ja tego nie chciałem,  jestem mocno przywiązany do Rachowic.

Ostatecznie wylądował w szkole łączności. Zaczął studiować na politechnice, ale to nie było to. Po roku poszedł na historię. - Historia regionalna to moja ogromna pasja – podkreśla. - Fascynuje mnie kultywowanie tradycji i zwyczajów, które już powoli zaczynają zanikać u nas na Śląsku. Jestem mocno zaangażowany w funkcjonowanie izby tradycji w Sośnicowicach, którą założyła Teresa Szymońska. Namówił mnie do tego burmistrz Marcin Stronczek. Spotykamy się, oprowadzamy wycieczki, opowiadamy, jak dawniej żyło się na naszym terenie.     

Łabaj razem z innymi społecznikami ze swojej gminy, którym na sercu leży pielęgnowanie historii lokalnej, chce napisać książkę o Sośnicowicach. Przeszukują archiwa, przepytują mieszkańców, zbierają od nich stare fotografie. - Marzy mi się także opracowanie jakiejś monografii o Rachowicach, szczególnie w kontekście powojennej deportacji Górnoślązaków – mówi. - Staram się gromadzić informacje o mojej wsi, dużo rozmawiam ze starszymi mieszkańcami. Ludzie są bardzo przychylni.
 
Pan Dariusz dba też o zabytki na terenie okolicznych lasów. - Nie tak dawno gruntownie wyremontowaliśmy kapliczkę „Hubertus” - chwali się.

Pasję historyczne dzieli na równo z zainteresowaniem przyrodą. Jest społecznym strażnikiem łowieckim i sekretarzem koła łowieckiego „Łoś”.

Łabaj to także hodowca … kolorowych kaczek i kur ozdobnych. Po ogrodzie dostojnie przechadzają się piękne czubate Mandarynki i Karolinki. - Mam też gołębie – dodaje. - Niektóre z nich należały jeszcze do mojego nieżyjącego dziadka Wilhelma, który był gołębiarzem. Miał na swoim koncie liczne sukcesy.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj