Funkcjonuje jako jednostka organizacyjna powiatu gliwickiego. Stworzyli go i prowadzą Renata oraz Ireneusz Kopaniowie, którzy z myślą o takiej pomocy dzieciom nosili się już w narzeczeństwie. Plany urzeczywistnili po ślubie, gdy urodził się ich własny syn i kupili pod Pyskowicami, we wsi Paczyna, dom do remontu. Najpierw, w 1995 roku, zostali rodziną zastępczą, a dwa lata później założyli rodzinny dom dziecka. 
Początkowo mieszkało w nim sześcioro wychowanków. Jak mówi pan Ireneusz, chcieli z żoną dać dzieciom, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej, miłość i bezpieczny dom oraz przekazać wartości oparte na Dekalogu – aby na tym fundamencie mogły budować potem swoje szczęśliwe rodziny.  

W ciągu 20 lat w domu Kopaniów mieszkało w sumie dwadzieścioro podopiecznych. Każdy zwraca się do pana Ireneusza i jego żony „mamo”, „tato”, jak w prawdziwej rodzinie. A zastępczy rodzice traktują ich jak własne dzieci. Karmią, ubierają, dbają o edukację, pomagają rozwijać talenty i zainteresowania, ale przede wszystkim otaczają miłością i opieką, wspierają. Przestrzegają też zasady, aby każde dziecko miało swoje domowe obowiązki. Ideą rodziny Kopaniów jest, by młody człowiek czuł się wartościowy, potrzebny – wszyscy tak samo ważni. 

Rodzinny dom dziecka to formalnie instytucja, która, po osiągnięciu przez wychowanka 18. roku życia lub ukończeniu nauki, nie ma już obowiązku się nim zajmować. W Paczynie jest inaczej. Tu nie przestaje się być „dzieckiem”, członkiem rodziny. 

Cechą charakterystyczną domu Kopaniów jest to, że młodzi ludzie, którzy, zgodnie z przepisami, powinni się usamodzielnić, nadal mogą liczyć na zainteresowanie oraz, w miarę możliwości, pomoc rodziców. Kopaniowie ciągle utrzymują z nimi kontakt, zapraszają, pomagają np. w organizacji wesela, a nawet opiekują się wnukami. 

- A jeśli wychowanek chce mieszkać z nami dłużej, zostaje, bo to jego dom. Łączą nas więzi na całe życie – zapewnia pan Ireneusz.  

20. urodziny obchodzono w domu w Paczynie 25 października. Prócz domowników i  byłych wychowanków obecni byli przyjaciele rodziny, senator Krystian Probierz, wicestarosta gliwicki Ewa Jurczyga, ks. prałat Tadeusz Fryc, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Gliwicach Barbara Terlecka-Kubicius, wiceprezes zarządu Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców Janina Szymanowicz oraz była prezes oddziału KSW w Gliwicach Wanda Kolasa. 

- Dwie dekady codziennych radości, dni słonecznych i pięknych, ale także tych szarych i smutnych, jakie poświęciliście na tworzenie waszej cudownej, wielkiej rodziny, to ogromny sukces. Za ten trud, za waszą ciężką pracę, której nie da się wynagrodzić w żaden inny sposób, jak tylko dobrocią i sercem, składamy najgorętsze podziękowania – powiedziała w imieniu swoim i starosty gliwickiego wicestarosta Jurczyga.

- Nasza miłość, miłość naszych dzieci, rodziny i przyjaciół, mająca swoje źródło w Bożej miłości, modlitwy sprawiły, że wytrwaliśmy mimo różnych, czasami bardzo trudnych doświadczeń. Spotykamy się dzisiaj, aby nie zapomnieć o radości oraz wdzięczności Bogu i ludziom – mówiła z kolei Renata Kopania.














Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj